Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2016, 21:26   #35
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Ange proponując Bearowi dzielenie namiotu z Brucem, wcale nie myślałą o jakiejś przyzwoitce czy męskich rozmowach. Matko, wolałaby wręcz, żeby o niej nie gadali, bo już większa siara spotkać by jej nie mogła. Uważała po prostu, że Bobby to miły człowiek i zasługuje na to, by ktoś nie patrzył na to jak mówi, a na to jakim jest człowiekiem; a był dobrym. Bruce zaś nie należał do tych "szkolnych gwiazd", co to znęcali się nad słabszymi i osobami mającymi jakieś wady. Co prawda był wesoły, był zabawny, był lubiany, ale po prostu nie był bucem. I tyle.

Piwa nie piła, bo to niezdrowe. Piła wodę i to jej wystarczyło. Numer, jaki Bruce wywinął w lesie, spotkał się z jej dezaprobatą i spojrzeniem w stylu "serio?". Nie miała zamiaru go karcić, bo najwidoczniej John już mu spuścił manto. W sumie, to i dobrze, Bruce mógłby się w końcu nauczyć odrobiny odpowiedzialności i powagi.. Albo to Ange mogłaby się nauczyć wyluzować, a nie siedzieć jakby kij połknęła.

Synchronizacja, w jakiej dziewczyny gwałtownie podniosły się ze spania była niepokojąca. Podobnie jak chude łapsko o długich, cienkich palcach, które sięgało po amulet.
- Arisa... - szepnęła jedynie brunetka, przełykając nerwowo ślinę. Chciała spytać, czy ta widzi to samo, ale porozumiewawcze spojrzenie dwójki kobiet było wystarczająco wymowne. Ange wyrwała łapacz snów i cisnęła nim przez otwór namiotu na zewnątrz, nie chcąc mieć z tym nic wspólnego. Wygrzebała się ze śpiwora, kiedy wokół dobiegały ją krzyki przerażenia. I to chyba w tym wszytskim było najgorsze, że nie wiedziały co się dzieje z resztą. Szybko założyła buty, narzuciła kurtkę. Z bocznej kieszonki plecaka wyjęła nóż myśliwski i rozcięła tylną powłokę namiotu
- Arisa, wiej!! - krzyknęła na Japonkę, popędzając ją i niemal wypychając z namiotu. Sama zaś chwyciła latarkę i wyszła tuż za nią.
Na zewnątrz widziała innych; czyli żyli, a to dobry znak. Nie widziała nigdzie niedźwiedzia; a to już gorszy znak.

Świecąc latarką dookoła udała się za poleceniem Connora, chwytając Arisę za rękę i ciągnąć ją za sobą. Nie było czasu na głupie wyczyny i popisywanie się, jeśli to grizzly, sytuacja była niemal przegrana.
- Bruce, rusz się! - dodała jedynie na tyle głośno, by brat ją słyszał. Musiała wraz z Arisą dobiec do reszty... Reszty osób, które miały stać nad wodą przy kajakach. Oby tylko jej brat nie próbował zgrywać bohatera.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline