Odjechali. Jaki czort ich do tego natchnął i czy Hans powinien dziękować bogom za ten zbieg okoliczności... tego myśliwy nie wiedział. Wiedział jedno. Szlaki nie są bezpieczne i trzeba będzie obrać alternatywny kurs na Weiler. - Jak ruszymy na Weiler to będą na nas czekać. - oznajmił łowczy - Proponuję ruszyć głuszą. Miasto duże, może nie trafimy pod same bramy, ale pod mury powinniśmy zawędrować. Powinienem umieć nas przeprowadzić.
W głowie dawnego kłusownika brzmiało to jak plan. Miał swego rodzaju doświadczenie w tego typu przedsięwzięciach. Choć zdarzało mu się zagubić w lesie i dotrzeć na miejsce powrotu z paro dniowym opóźnieniem... ale to były wyizolowane przypadki. - Nie będziemy się śpieszyć. W ciągu dwóch do trzech dni powinniśmy dotrzeć na miejsce. Plus minus jeden dzień jak bogowie będą sprzyjać. Co myślicie?
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |