W środku nocy obudziły ich czyjeś wrzaski. Pierwszą myślą jaka przebiegła przez głowę Johna było to, że któryś z obozowiczów za dużo wypił i po prostu drze mordę, korzystając z tego, że są w środku lasu. Niektórzy byli od niego sporo młodsi, był w stanie zrozumieć, że musieli się wyszaleć, ale po tak ciężkim dniu, zwyczajnie chciał się wyspać. Dlatego też podniósł się z posłania z kolejną myślą w głowie, a ta brzmiała tak, że wcześniej odpuszczał im straszenie i głupie kawały, ale tym razem bez dania w ryj się nie obejdzie.
Coś jednak było nie tak, kiedy przetarł oczy i jego umysł opuściła przysłowiowa "senna mgiełka", zauważył, że Frank jakoś dziwnie się zachowuje. Tym razem coś naprawdę się stało, więc trzeba było działać. Któryś z kolegów wydzierał się pokrzykując coś o niedźwiedziu. Smith odruchowo zaczął grzebać w swojej torbie, na samym wierzchu miał schowaną dużą latarkę, którą od biedy można było dać komuś w łeb. Chwilę później włączył ją oświetlając wnętrze namiotu, w którym jeszcze siedział Frank i kombinował coś ze swoim bagażem.
John zastanowił się jak najprościej przepędzić niedźwiedzia, scyzoryk raczej odpadał... Jego wzrok spoczął na jego grubym, skórzanym pasie. Pochwycił go i złapał w taki sposób jakby chciał nim stłuc dupę niegrzecznego dziecka, aż do gołej kości. Nie marnował czasu na zakładanie spodni. - Gdzie ta kurwa?! -
Zakrzyknął bojowo wyskakując z namiotu w samych gaciach i t-shircie. Uzbrojony w gruby, prowizoryczny pejcz, który trzymał w swej prawicy i zapaloną latarkę, dzierżoną w drugiej ręce. W ostateczności był gotów kilka razy zdzielić niedźwiedzia pasem, i miał nadzieję, że tamten ucieknie. Drugą częścią strategii którą na spontanie obmyślił było świecenie zwierzęciu po oczach co też mogłoby go zdezorientować i odstraszyć. W ostateczności, był też skłonny rzucić się do ucieczki tak jak część towarzystwa, która z tego co mu się zdawało, pobiegła w stronę kajaków. Wszystko zależało od tego jak bardzo duży okaże się ten tajemniczy zwierz.
Ostatnio edytowane przez Komiko : 03-02-2016 o 20:57.
|