- Ależ Ingwarze... - Waightstill nachylił się lekko nad mistrzem z pouczająco wyciągniętym palcem, gdy ten wspomniał o jego wzroście. Poczuł się, jakby Ingwar właśnie opowiadał na forum publicznym jakąś wstydliwą i ośmieszającą go historyjkę, o której wolałby zapomnieć.
Rozmiar spustoszeń, jakie poczynił Chaos w Armutsiedlungu, wywołał u Waightstilla szok. Co prawda zdążył już oswoić się z widokiem mutantów, ale jednak sądził, że ich osada jest bezpieczna. A tu taka niespodzianka! - Ciekawe, jak odbiorą to ludzie z Grillcunter - zastanowił się - O! Nienajlepiej - zorientował się po szybkiej wymianie zdań między Ingwarem a ludźmi Victora.
Prośba Ingwara o ratowanie uciekinierów po prawdzie była nie w smak Waightstillowi, który rad był zabrać się zaraz do czarnoksiężnika, ale nim zdążył zająć stanowisko, Hubert już ciągnął Marwalda do wspólnych modłów.
Czapa śniegu, która zsunęła się z dachu prosto na głowę Maxa, wywołała niepokój u Waightstilla. Połączył ten fakt ze pęknięciem stopnia pod jego stopami, gdy się wspinał na podium, by dołączyć do Felixa. - A może to coś znaczy, może On o nas już wie? - podszepnęła mu paranoja. A może Waightstill tylko za długo przebywał w towarzystwie Marwalda?
Ostatnio edytowane przez snake.p : 03-02-2016 o 22:07.
|