Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2016, 19:49   #44
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Trzask. Trzaaaask. Trach.

Ssą …. Tutaj…. Sssssmmmaczne…..

Nassszzeeeeee….

Co to do cholery było! Ni człowiek, ni bestia, ni...czy to miało czaszkę w miejsce głowy?!
Dłoń Bobby’ego drżała trzymając pukawkę. Ba… całe ciało drżało z zimna i strachu.
Oddech nie chciał się uspokoić. Myśli galopowały przez czaszkę jak stado gazeli w kierunku mety “TO NIEMOŻLIWE”. Bo przecież to było niemożliwe co tu się działo. Znaleźli się najpierw na jakimś parszywym indiańskim cmentarzysku czy wysypisku duchów, a potem jeden z nich przylazł w odwiedziny, a może na skargę za demolowanie mu wystawy, a może tylko chciał odzyskać zgubione świecidełka? Nie... raczej przyszedł do darmowego bufetu.

Trzask. Trzaaaask. Trach.

Ssą …. Tutaj…. Sssssmmmaczne…..

Nassszzeeeeee….

I jeszcze te dźwięki, niczym zbierające się wilki nad padliną. Wszędzie szepty. Wszędzie te paskudne szepty. Oddech nie chciał się uspokoić. Myśli nie chciały się uspokoić. Strach. Bear czuł strach i potrzebował się opanować.

- Trzeba stąd spadać! Natychmiast! Ubrać się, brać plecaki i spadać! Odpłyńmy choć kawałek na drugą stronę strumienia, tam spróbujemy przetrzymać do rana. -...- Wszyscy cali? Nic wam się nie stało? - ...- Trzeba mu pomóc. Boby, masz jeszcze flary? ...- Musimy sprawdzić co z Mount'em. Nie możemy go tak zostawić. -...-Jeśli tak, to miej je pod ręką i chodź mi pomóż z Mountem... Connor, pomożesz nam?-...- Najpierw musimy sprawdzić, czy w ogóle będziemy w stanie przetransportować Mounta, bo skoro leży gdzieś tam i jęczy, to znaczy, że nie jest w najlepszym stanie. Potem będziemy się zastanawiać, co dalej. Jego życie i zdrowie jest obecnie najważniejsze -

Gdzie do cholery oni byli, gdy to Bobby z Bruce’m potrzebowali pomocy? Uciekali gdzie pieprz rośnie. A teraz nagle bawią się w bohaterów, bo Bobby miał cudowną broń na duchy. Teraz wszyscy są odważni.
Gdzie był wtedy Mount, cholerny przewodnik i opiekun tej parszywej wyprawy? Zwiał w krzaki nie czekając na resztę. A teraz jęczał… kurwa… to jakby oficer porzucił swoich ludzi na pastwę wroga. To była zdrada najgorsza z możliwych. A Bobby się bał… strach zaś motywuje żywą istotę do dwóch rzeczy, ucieczki lub walki. Agresja więc wpierw się w nim tliła, a potem wybuchła w krzyku.
- ZZzzaa mmknąć się!!! Stulić… mmmordy.-
Spojrzał zaskoczony po całej grupie, ale czuł że mu ulżyło gdy wykrzyczał swój strach i wściekłość.
- Nnie damm rara-kietniiicy… Jest jedna… dfwa pociski. Nieffwiele.Nie dam. To guupi plan. Jedna ggrruppa weźmie...druuga bezbronnna…- wskazał na wygasłe ognisko.- Oggiieeeń trzeeba rozzpaliić….szszybko… oggieeeń dduży… może tttakie śśświatłoo ttteż odstrraszaaa… rraakietnica tto ooosttateczność.
Wskazał na obszar z którego słychać było jęki.
- Ddddopiero wwtedy pppo Mounta. Bo ooon jęczy ttyylko dlllatttego…. że jjjest żżżywą pprzynętą na nass. Żywą przyprzynęttą na haaaczyku. Ttylko dlattego...
Czuł się już lepiej. Oddech mu się uspokoił.
- Pppójdziemy ffffwszyscy po Mounnttaaa... kkażdy z pochoddnią. Tttrzymamy się w gruuppie. Zrrrozzumiano?
I po tych słowach wyraźnie się speszył, bo dawno nie mówił tak długiego przemówienia. Załadował amunicję do rakietnicy i udał się do szczątków swego namiotu po buty i ubrania. Dość paradowania w slipkach.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 04-02-2016 o 19:53.
abishai jest offline