Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2016, 20:36   #14
Ravage
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
https://www.youtube.com/watch?v=C7INet4hdSg

[Prospiekt Mira]
Na Prospekcie schowała się lwia część słuchaczy. Simon wchodząc na stację, mógł zobaczyć, jak na środku peronu stoi paru strażników Hanzy i zaaferowana tłuszcza opowiada, co się stało.
Nie dziwota, zresztą wszyscy dokładnie słyszeli, że z Komsomolskiej dochodzą odgłosy walki.
Mężczyzna przeszedł obok gawiedzi i zaszył się w swoim kącie stacji, w którym leżało parę brudnych śpiworów i dziurawy koc.
Co było w zapyziałym notatniku? Wyglądał jak zwykły brudnopis w kratkę. Widać było, że już dużo przeżył, jeden róg był trochę nadpalony a okładka zmiętolona i obdrapana.
Andriej musiał być po prostu niechlujem i pewnie pisał przy każdej możliwej okazji, nie zważając czy jest na to czas czy nie.
Eduardowicz zerknął na kilka ostatnich kartek. Nie było tam nic porywającego, poza opisem kilku tuneli, do których nie powinno się zaglądać.
Widać, Andriej musiał być na pewno stalkerem i natura poszukiwacza wrażeń mu została. Jednak co sprawiło, że ten dziwny człowiek siedział w tunelu i karmił ludzi bajkami, zamiast zarabiać na swój kawałek świńskiej pieczeni, wychodząc na powierzchnię? To było zastanawiające.
Mężczyzna przerzucił kartki na pierwszą stronę. Zmarły miał niechlujne pismo i Simon z trudem odczytywał szybko spisywane ołówkiem notatki.
Dzień szósty, prawdopodobnie marzec 2029.
Zaczynam nowy zeszyt z notatkami. Poprzednie dwa oddałem do naszej stacyjnej biblioteki, by pszyszli stalkerzy nie mósieli wyważać otwartych drzwi. Niech moje wskazówki co do przejść, tuneli i zasadzek w nich czyhających służą młodym.
[zamazane zdanie]
Stiepan pszyszedł w odwiedziny do mnie na stacje, prawdpodobnie z gorączką. Oczy mu się świeciły jakby zażył krokodyla. Bredził.
Stiepan to dobry kumpel, ale czasem ma poronione pomysły i trochę za durzo pije.
Powiedział, że wczoraj wyszedł ze stacji [nieczytelna nazwa] na powierzchnię. Miał tam parę rzeczy do załatwienia, w tym jedno zlecenie.
Opowiadał długo i namolnie o tym, że znalazł dowody na to, że Szmaragdowy Gród naprawdę istnieje. Nie wirzę mu.

Simon nie był zbyt cierpliwy.Andriej lubił opisywać każdy dzień, chociaż paroma zdaniami. Opisywał, co na stacji, na której mieszkał się dzieje, co jadł na obiad i jakie plotki przynosiły od czasu do czasu karawany handlarzy z całego metra. Z kilku pierwszych wpisów wyglądało na to, że bajarz był starym kawalerem i bliskiej rodziny nie miał.
Przerzucił parę stron do przodu.
Dzień piętnasty, być morze mażec 2029.
Wstałem z bulem głowy. Stiopa wczoraj wpadł. Nie było go jakiś czas u nas na stacji. Zaczołem się martwić, że może dorwały go mutanty na górze. Bardzo się ucieszyłem że wrócił cały [nieczytelne słowo, odcisk tłustego palucha].
Muwił, że właśnie odkrył, jak przejść do Szmaragdowego Grodu i jest jusz tuż tuż, by się przekraść do środka.
Rzeczywiście, wyglądał na zmęczonego i mocno sponiewieranego. Już myślałem, że się na mnie obraził i nie przychodził na bimberek, a ten kawał osła poszedł mi udowodnić, że jego zbiór plotek to prawda.
[trzy zaplamione na tłusto, prawdopodobnie sosem pieczarkowym, zdania]...wnioskuję, że tunel znajduje się na południu. Za dziesięć dni zbieramy ekipe i wybieramy się odnaleźć przejście.


Następne parenaście stron dotyczyło znowu życia na stacji, opisywania tuneli Hanzy oraz parę skrytek na tejże drodze.

[Prospiekt Mira]
Dymitryj przyszedł parę długich chwil przed swoim dziwnym towarzyszem na Prospiekt.
Szukając na straganach najlepszej ceny do jakości bimbru, mógł się przysłuchiwać ludziom, którym jeszcze niedawno musiał umykać spod nóg. Stacja zaludniła się uciekinierami z tunelu.
...To niedowiary, Hela, to niedowiary!Gdakała przy sąsiednim straganie jakaś gruba baba do sklepikarki.Dasz wiarę? Chciałam się dostać do Komsomolskiej, sprzedać te parę waciaków, co to ten ryży chuj ściągnął z góry i co? Strzelać zaczęli! Hela, nie wyobrażasz sobie...
Nie warto było tego słuchać. Ludzie byli roztrzęsieni i ciągle wspominali niejakiego Andrieja- pewnie tego trupa, którego przeszukiwał napotkany mężczyzna.
Dima kupił sobie zapas alkoholu i usiadł na skraju stacji, czekając na swój kontakt.
Czy się go doczeka? Strzelanie, którzy wszyscy słyszeli aż z Komsomolskiej, nie kończyło się.
Cóż tam za wojna właśnie się toczyła?
Starszy jegomość mógł się zastanawiać, czy to właśnie stamtąd idzie tenże rusznikarz. Czy strzelanina przypadkiem go nie zaskoczy? A może idzie przez Suchariewską?
Jeśli tak, to być może ma problem żeby przekroczyć Turgieniewską. Czasem trudno było złapać jakąś karawanę, by bezpiecznie przejść... A wszyscy wiedzą, że iść tym tunelem samemu, to jak prosić się o śmierć. Tunelem można było bezpiecznie iść tylko w grupie powyżej dziesięciu chłopa.
Może tam utknął, czekając aż się zbierze grupa?
Dima rozmyślał tak całkiem długo, pociągając z butelki bimber. Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić, emocje już zeszły ze wszystkich. Część tłumu zmierzała do Turgieniewskiej i dalej, część weszła do cichego i ciemnego tunelu, z którego przyszedł Dymitrij.
Nagle odgłosy strzałów ucichły.
Może już się pozabijali?
Może nie warto było się nad tym zastanawiać. Dima siedział w dobrym miejscu, jeśli ten rusznikarz przyjdzie, na pewno go zauważy i może nawet sam podejdzie? Teraz wyglądał na takiego, co to na kogoś czeka.

[Wejście na Prospiekt Mira]
Wasilij i Tekla zbliżali się już do Prospektu.
Dzięki latarce, którą zabrała ze sobą dziewczynka mogli oświetlić sobie drogę. Na torach leżało trochę śmieci, jakieś kartony.
Dzięki spotkaniu Tekli i wątłemu światłu, który omiatał tunel, Wasilija przestało męczyć to niedobre i dziwne uczucie, że ktoś go uważnie obserwuje, wręcz śledzi.
A może to była tylko ułuda, spowodowana tym, że dziewczynka jakiś czas za nim szła? Bo co mogłoby się tu czaić?
Droga minęła im całkiem szybko. Zza delikatnego zakrętu wyłonił się jasny punkt, który z każdym krokiem do przodu robił się coraz jaśniejszy i większy i w końcu przybrał kształt wejścia na stację.
Coraz głośniej oboje słyszeli wystrzały, które co jakiś czas odbijały się echem od betonowych ścian.
Minęła ich grupka ludzi.
Dzieciaki, uważajcie na siebie. Nie łaźcie po tunelach, strzelanina była, zreszto dalej strzelajo, tam daly, za Prospektem.Zagaiła ich jakaś starsza kobita, obładowana jakimiś płóciennymi torbami z dobytkiem. Pewnie jakaś straganiara z towarem zdecydowała się zawrócić i nie dać się zastrzelić.
Wasilij słyszał o Prospekcie. Zwykła, kupiecka stacja, niczym się nie wyróżniająca. Czysta, oświetlona słabymi, żółtymi żarówkami.
Ostry dźwięk wystrzałów narastał.
Weszli na stację bez problemu, ale zaraz pojawił się jakiś rosły strażnik z kałaszem w rękach, który staksował nowoprzybyłych wzrokiem, ale nic nie zrobił. Cóżby takiego mógł zrobić szesnastolatek i dziewięciolatka? Dla pilnującego byli zupełnie nieszkodliwi, co najwyżej mogli próbować coś ukraść.
Sytuacja była napięta, ale siedzący przy krawędzi peronu kosmaty dziadek, jako jedyny nie wyglądał ani na zestresowanego, ani przejętego toczącą się strzelaniną. Popijał sobie z brudnej butelki i wydawał się wyczekiwał na kogoś. Albo może próbował przeczekać strzelaninę, by pójść dalej tunelem?
Wydawało się nastolatkowi, że to pewnie z Komsomolskiej tak dają, ale pewności mieć nie mógł.
Trzeba było znaleźć tego Andrieja. Albo kogoś, kto mógł znać jego ojca, widzieć się z nim, rozmawiać. Kogoś, kto będzie mógł mu powiedzieć, gdzie zniknął, dokąd poszedł. Może któryś z hanzeatyckich zbrojnych mógłby odpowiedzieć na to pytanie?
Tekla pierwszy raz była poza swoją stacją. Dla niej, ten świat był ogromny i bezkresny, pełen tajemnic do odkrycia i nieprzebranej ilości ciekawych historyjek. Tu pełno było straganiarzy, o wiele więcej niż u niej, na Dostojewskiej, gdzie pojawiali się zazwyczaj tylko przejazdem w drodze na inne, bogatsze przystanki.
Dziewczynka była tak podekscytowana swoją pierwszą podróżą, że nawet nie poczuła, jak jej zimno. Chłód dopiero teraz dał się we znaki, gdy stanęła przy kilku wieszakach z wystawionym towarem.
Na jednym z nich wisiała mała, cieplutka kurteczka, w sam raz na nią.
Dla ciebie, tylko za cztery naboje. Namów mamę, bardzo ładnaZachwalił swój towar suchotniczy sprzedawca i uśmiechnął się wesoło, pokazując zestaw zepsutych kołków.

Strzały umilkły.

[Pawielecka --> Okiabrska]
Lily spojrzała uważnie na zapisaną kartkę. Musiała zapamiętać jak najwięcej informacji, potem zniszczy dokument i nikt nie będzie mógł jej podpowiedzieć, co dalej.

” Pogłoski mówią, że informację jak dojść do Szmaragdowego Grodu posiada niejaki Andriej- były stalker, obecnie ludzie wołają za nim bajarz. Podobno zbiera chętnych, by tam wrócić. Chce przekonać jak najwięcej osób do swojego odkrycia.
Znajdź go, dowiedz się jak najwięcej; jeśli będzie to możliwe- zgłoś się na ochotnika i wyrusz razem z nim. Najprawdopodobniej on teraz posiada klucz, ale nic nie jest pewne.
Tego nie wiemy ale może zna sposób, by dostać się do Grodu bez klucza.
Różne pogłoski słyszano również na stacjach Polis, ale z uwagi na braminów i wojskowych szukanie tam informacji może być śmiertelnie niebezpieczne.
Nasi zwiadowcy odkryli dwa dotąd niezbadane tunele, gdzieś między Polianką Dobrynińską a Tretiakowską oraz gdzieś przy Studenczeskiej.
Być może któryś z nich prowadzi do Szmaragdowego Grodu, jednkaże musisz uważać. Zbierz ochotników i ewentualnie zbadaj je, ale musisz bardzo uważać na siebie. Może znajdować się tam każde niebezpieczeństwo.
Twoje kontakty:
Krasnoprieznieńska – Stara Lena – kucharka. Za dwa naboje nakłada sporą porcję grzybów, każdemu kto o to poprosi. Swój lokal ma w jednej z bocznych arkad stacji.
Teatralna- Wojtech- pomocnik oświetleniowca. Pracuje za kulisami tamtejszego teatru i rzadko wychodzi do tuneli, będziesz musiała znaleźć pretekst, żeby wejść za scenę nie wzbudzając podejrzeń.
Oktiabrska- straganiarz Iwan- poznasz go po bujnej brodzie i jednookim spojrzeniu.
Nie ufaj nikomu i nie wierz nikomu.”

Krasnoprieznieńska była mniej więcej po drugiej stronie Linii Okrężnej w stosunku do Pawieleckiej.
Najbezpieczniej byłoby iść tunelami Hanzy, ale jeśli chciała przejść jak najszybciej...
mogła iść przez Poliankę, minąć Polis, a potem mogła spróbować szczęścia i chociaż spróbować przekroczyć Czwartą Rzeszę, a następnie skręcić w tunel na Barikadną. Ten plan mógł nie wypalić, a często bywało tak, że ludzie którzy weszli na Czwartą Rzeszę już z niej nie wychodzili...
Warto było więc ruszyć przez Hanzę.
Stacja, na którą przeszła z górnej Pawieleckiej i na której teraz znajdowała się Lily była przytulna i czysta. Sklepienie było tu niskie i nie było w ogóle kolumn, za to wybite były łuki w ścianach. Ludzie, którzy tu mieszkali wyglądali na bardzo zadowolonych z siebie. Dobrze ubrani, dobrze wyglądający.
Dla młodej kobiety mógł to być przykry widok. Bo jak to tak? Ci zadowoleni z siebie ludzie żyli z ucisku mas międzystacjonówki. Byli jak wampiry, wysysający energię życiową z tych biedniejszych, którzy musieli na nich robić. Okropność!
Lily przez chwilę miała wrażenie, że ktoś się w nią wpatruje. Ale gdy się odwróciła, nie zauważyła nic szczególnego. Ot, parę straganiarzy, trochę ludzi idący w swoich sprawach.
Kobieta dziarskim krokiem dotarła do peronu stacji. Kręciło się tu całkiem sporo pograniczników i widać było, że pilnują porządku. Przy peronie czekała odpalona spalinowa drezyna, ale zupełnie inna od tej, której używali jej współtowarzysze. Ta była przygotowana do wygodnego przewozu większej ilości osób, miała nawet całkiem wygodne siedzenia. Przy drezynie właśnie zbierał się tłumek ludzi, niektórzy mieli ze sobą spore plecaki, torby i inne bagaże.
Warto było zabulić i usiąść wygodnie. Na przodzie, przy kierującym i z tyłu usiadło paru ochroniarzy ze strzelbami. Można było poczuć się bezpiecznie. Silnik został odpalony i pomknęli przed siebie.
Jeśli Lily myślała, że zajedzie aż Krasnoprieznieńską, to się srogo zawiodła. Drezyna jechała tylko do Oktiabrskiej. Resztę drogi będzie musiała przejść na piechotę
Tu mogła spotkać straganiarza Iwana. Ale czy warto było zawracać mu teraz głowę?
Stacja była ciasna, oświetlona, ale tylko światłami awaryjnymi. Było w miarę czysto, między szerokimi, przysadzistymi kolumnami umieszczone były schludne namioty tutejszych mieszkańców.
Znów poczuła, że czuje wzrok na sobie, ale rozglądanie się nic jej nie dało.
Hej!usłyszała nagle wesoły głos.
Odwróciła się gwałtownie, nie spodziewając się że ktoś może do niej zagadać. Ujrzała przed sobą młodego, być może w podobnym wieku mężczyznę. Uśmiechał się przyjaźnie.

Widzę cię tu pierwszy raz. Szukasz czegoś?


[Komsomołska]
Na Komsomołskiej zapanował chaos. Trzech obrońców dzielnie się broniło, mimo że jeden z nich był ranny w ramię. Wycofali się do worków i wskoczyli za nie. Nie było teraz czasu myśleć, co się działo, kto strzelał i po co.
Emil zauważył, że gości było z dziesięciu. Trochę trudno będzie ich wszystkich wytłuc.
Na szczęście jego kule dosięgły jednego z napastników. Niestety, nie mógł ocenić z jakim skutkiem.
Nagle, na stacji podniósł się dziwny dźwięk. Syrena alarmowa.
Niedługo nadbiegnie tu odsiecz.
Z drugiego końca tunelu też usłyszeli strzelaninę. Możliwe było, że za stacją już czekały posiłki bandytów, by pomóc kolegom przedrzeć się przez Komsomołską.
Jurij! Trzymasz się?!Wysapał przejęty żołnierz.
Yhhyyyy..Jęknął niezbyt przekonująco. Był w szoku. Cały rękaw miał mokry od krwi.
Dowódca wychylił się nieznacznie, by oddać strzał, ale natychmiast schował głowę za worki, gdy w jego kierunku wystrzelona została odpowiedź.
Nie martw się teraz o niego!Wychrypiał.Trzeba zatłuc tych drani!
Salwy z drugiego tunelu nasilały się. Czyżby ich koledzy właśnie zawiedli?
Kolega Jurija i dowódca oddali parę strzałów, ale raczej nieudolnych. Atakujący rozproszyli się i pochowali w kątach.
W momencie, kiedy się wydawało, że utkną na wieki za workami, rozległa się blisko nich cała seria z kilku kałaszy.
Dowódca małego oddziału wychylił się, by spojrzeć co się działo i szybko dał znać ruchem ręki, żeby znów zaczęli ostrzał.
Emil mógł się wychylić zza osłony i zobaczył, że grupa rozbójników, która również pochowała się za kolumnami, workami z piaskiem i jakimiś skrzynkami, topniała w oczach. Z głębi stacji przybiegły posiłki Hanzy i skutecznie rozprawiały się ze stawiającymi opór.
Kryukov przy nadarzającej się okazji wymierzył i oddał strzał prosto w głowę jednego z bandytów, który akurat wychylił się do strzału w nieodpowiednim momencie.

Strzelanina w końcu się skończyła.


Dobra Grigorij, weź bęcwała do lekarki. Zabawa się skończyła. Mieliście obaj wielkie szczęście.Dowódca spojrzał na Emila. A ty idziesz ze mną. Jesteś świadkiem.
Wstał, otrzepał się. Teraz rusznikarz mógł się mu przyjrzeć dokładnie.

Wysoki, dobrze zbudowany, ale szczupłej budowy, niedokładnie ogolony. Przewiesił sobie karabin tak, by móc w razie czego szybko z niego korzystać. Sięgnął jedną ręką do bocznej kieszeni bojówek, wyjął skręta i zapalił. Smród paskudnej jakości machorki znów się rozniósł.
Machnął głową na Emila i ruszyli w kierunku zabitych.
Ponurą ciszę na peronie mąciły tylko okrzyki obrońców.
Oddział odlicz, wszyscy żyją?! Ktoś ranny?
Sasza ranny!
Tu wszyscy!
Stąd strzelali! Widzicie to?! Sukinsyny!
U nas tylko Jurij w ramię dostał!Odkrzyknął mężczyzna.Mam też świadka. Ej, Akim, tu chodźcie!
Emil widział niezłą jatkę. Żaden z agresorów nie żył. Chociaż wszyscy byli dobrze osłonięci, mieli na sobie kamizelki kuloodoporne i czarne, dopasowane kombinezony. To nie byli żadni znani mundurowi, ani Hanzy, ani Czerwonych ani z Rzeszy. Na zwykłych rzezimieszków też nie wyglądali. Co tu mogło się dziać?
Emil dopiero teraz, jak trochę opadły emocje poczuł wilgoć na policzku. Dotknął ręką i spojrzał na palce. Krew. Jedna kula świsnęła całkiem blisko jego twarzy. Gdyby to było parę milimetrów bliżej, mógłby już nie żyć...
 

Ostatnio edytowane przez Ravage : 05-02-2016 o 18:52.
Ravage jest offline