Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2016, 16:27   #19
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Ochotnicy tymczasowo rozpierzchli się po placu. Marwald pomagając Maxowi zauważył że ten jest bardzo blady - jednakże nie było to nic dziwnego, przecież podczas tak ciężkiej zimy, nawet chwila na śniegu może być tragiczna w skutkach. Kolekcjoner z Bezuchym razem ruszyli na podwyższenie po drodze mijając Felixa otoczonej wianuszkiem ludzi. Ingwar nie przejął się specjalnie słowami swojego ucznia, w odpowiedzi na jego słowa tylko się uśmiechnął.

Gdy emocje opadły głos zabrał Hubert który rozpoczął nabożeństwo. W pewnym momencie przyszła pora na pieśń Marwalda. Kolekcjoner nienagannie zaintonował jedną z jego pieśni. Tłum bardzo szybko podłapał słowa i po chwili wszyscy mieszkańcy śpiewali jednym głosem.

Jako że droga daleka, a i trzeba się do niej odpowiednio przygotować, ochotnicy postanowili wyruszyć dopiero następnego dnia. Czas do wyprawy spędzali na sprawdzaniu i pakowaniu sprzętu


***

Nastał poranek, wszystko było przygotowane do drogi. Mieszkańcy zebrali się na placu aby pożegnać dzielnych bohaterów. Ochotnicy zauważyli że nie ma już sań z Grillcunter, zapewne zdążyli opuścić wieś. Inwar wygłosił motywującą mowę, o tym jak silni, mądrzy i dzielni są ochotnicy, po czym uczestnicy wyprawy ruszyli w dalszą drogę w akompaniamencie wiwatów i oklasków. Zwykli ludzie nie zagłebiali się specjalnie w to gdzie i po co ochotnicy znów wyruszają ze wsi. Większość była przekonana iż zostali posłani aby przyprowadzić uciekinierów, może lepiej będzie jeśli tak zostanie?

Grupa była zaprawiona w tego typu przeprawach, większość ich rzeczy złożona była na saniach ciągniętych przez konia, także droga była w miarę znośna, choć prędkość niezbyt wielka - nużąca. Odnalezienie drogi do uciekinierów nie stanowiło większego problemu. Starszyzna wioski wskazała ochotnikom iż grupa uciekła w stronę gór, a łowcy doskonale znali miejsca w których mutanci mogli się ukryć. Wytropienie uciekinierów było kwestią czasu, gdyż jeśli jeszcze żyją, to przecież musieli wyjść na polowanie.

Ochotnicy po kolei sprawdzali wszystkie rozpadające się chatki, jaskinie, wyrwy, wąwozy i rozpadliny - miejsca w których nierzadko chowali sie gdy podczas polowań zastawał ich deszcz. W pobliżu jednego z takich miejsc Konrad zatrzymał się dłuższa chwilę, wyraźnie wpatrywał się w dal, czyżby coś zauważył?

Konrad:

Niedaleko granicy widoczności Konrad spostrzegł ruch. Bliżej nieokreślona czworonożna postać poruszała się w kierunku prostopadłym względem grupy. Z tej odległości nawet jego nowe umiejętności nie były wystarczające. Nie widział szczegółów, jednakże był prawie pewien że to co widzi nie jest żadnym ze znanych mu zwierząt. Jeśli już miałby je do czegoś porównać to powiedziałby iż jest to coś w rodzaju bardzo rozrośniętej sarny z płaskim pyskiem. Ciało tego stwora było dobrze umięśnione, lecz odnóża jego były raczej wątłe. Ponadto zwierze okryte było dość gruba sierścią o dziwnym umaszczeniu.


 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline