Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2016, 02:14   #15
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Przy współpracy z MG

Pierdolone pobojowisko i stara pieniędzy, Emil jako osoba parająca się handlem nienawidziła takiego marnotractwa. Lepiej by było gdyby ludzie w metrze bili się na noże albo jakieś miecze, jak w średniowieczu. Jaka by to była oszczędność… A tak to postrzelali, po hałasowali, przestraszyli ludzi i jeszcze postronną dziewuszkę ubili. Skurwysyny.
Emil zanim ruszył za człowiekiem, pozbierał łuski od swoich NATO’wskich kulek i schował do kieszeni, były tam bezpieczne i z pewnością, jak dane mu będzie wrócić do domu, znowu staną się coś warte i zabójcze. Nie mieszkał w Hanzie od dziś i wiedział że kłócić się z trepem nie może, bo może go to kosztować sporo kasy, bólu lub cierpliwości, a chciał to jak najszybciej zakończyć. Aby nie prowokować żołnierzy, odwiesił karabin na plecy. Wtedy też poczuł krew na policzku i zaczął ją zgarniać na rękę, by nie wleciała mu za kołnierz i nie pobrudziła ulubionych ciuchó. Tamowanie wychodziło średnio, na szczęście zgarnął z jakiegoś pudła kawał szmaty i ją przyłożył sobie do rozcięcia. Biernie niczym prowadzony na niewidzialnym sznurku poruszał się za żołnierzem który chyba uważał go za świadka. Nie miał za wiele do roboty, jak tylko czekania na to cholerne przesłuchanie i ruszenie dalej, jego kontakt czekał, a on był w dupę kilka naboi. Co prawda bronił swojej ojczyzny tj. Hanzy, ale nikt mu ich tu raczej nie zwróci i prawie jakaś kula przewentylowała mu czaszkę. Nosz idealny dzień się zaczynał, po prostu kurwa idealny.

Akim podszedł razem ze swoimi ludźmi.
Wyglądali groźnie i bardzo profesjonalnie. Dowódca, którego imienia Emil nie poznał do tej pory wyglądał przy nim nijako.
- Czyli to te ścierwa? - Spytał zawołany. Szturchnął jedno truchło nogą. - Co za skurwiele. - Splunął na ziemię.
- Ty. - Zwrócił się do Emila. - A ty skąd jesteś? Skąd masz taką giwerę bratku? Sawa, cóż to za gość? Świadek, he?
Patrzył się nieufnie na rozmówcę.
Emil westchnął ciężko.
- Jestem rusznikarzem z Marksistowskiej, mam spotkanie na Prospekcie- wskazał na stację dłonią - A karabin kupiłem od stalkera. Widać wart był swojej ceny - wskazał na typa który zamiast głowy miał bezkształtną papkę. - Nazywam się Emil Kryukov. Okazać dokumenty dowódco?
A mógł kurwa dzisiaj zaspać. Po chwili, nieco oszołomiona wymianą ognia, do nogi Emila podeszła Mandarynka i zaczęła tracąc nosem jego rękę.
Mężczyzna nazywany Akimem przysłuchiwał się z uwagą. Jego wzrok przeniósł się na truchło.
Pokręcił głową.
- Nie. Nie trzeba. Rzeczywiście, na terenie Hanzy jest jeden taki, co mieszka na Marksistwoskiej. - Zamyślił się na chwilę. Machnął ręką na swoich ludzi, by zajęli się zwłokami.
- Posprzątać. - Mruknął do nich. Jego wzrok znów spoczął na Emilu. -Widziałeś jak to się stało. Krzyczeli coś? W ogóle coś mówili, przed otwarciem ognia?
Czterech mężczyzn zaczęło niechętnie przygotowywać zwłoki do wyniesienia. Przy okazji przegrzebywali truchła i znalezione uzbrojenie układali na drugiej kupce.
- Odkąd mamy spokój z Czerwonymi, nic takiego jak teraz się nie zdarzało. Do teraz. Nie znasz ich? Nikt nie wiedział, że masz spotkanie? Nie podpadłeś nikomu?
- Nic mi o tym nie wiadomo bym coś u kogoś przeskrobał. A jak to się zaczęło… Dosyć standardowo. Wasi ludzie chcieli ich sprawdzić, tamci otworzyli ogień. Tamta dziewuszka co tam leży mogła wiedzieć więcej, przyszedłem w sumie na gotowe. Strzały było słychać znacznie wcześniej. Nie odstrzelili kogoś na stacji?
Dowódca słuchał uważnie. Podrapał się po brodzie i zerknął na stojącego obok rozmówcy Sawę a potem znów na rusznikarza.
- To nie twój problem. - Odparł spokojnym, ale stanowczym głosem. - Nie mam więcej pytań do ciebie. Wykazałeś się patriotyzmem pomagając nam odeprzeć atak. Puszczam cię wolno. - I to była cała wdzięczność hanzeatyckich wojskowych. Nie oddadzą naboi, nic nie pomogą.
"Łaskę mi kurwa robisz, puszczasz mnie wolno" pomyślał Emil uśmiechając się przyjaźnie. "Pies Cię rypał skurwysyny" dokończył wzniosłą myśl.
Akim kiwnął mu głową na pożegnanie, przywołał Sawę i odeszli w stronę truchła dziewczyny, rozmawiając cicho między sobą. Pewnie ów Sawa zdawał raport z sytuacji.
Emil w tym czasie mógł patrzeć, jak kilku mężczyzn podjeżdża taczką i wojskowi pomagają ułożyć ciała do wywozu. Pewnie trupy zostaną rozebrane i spalone, albo wrzucone do jakiegoś dołu w nieużywanej części tunelu. Cholera wie.
Nagle, na ziemi coś mignęło w słabym świetle i Emil mógł usłyszeć delikatny brzdęk metalu toczący się po ziemi. Coś chyba któremuś z trupów wypadło z kieszeni.
Rusznikarz nie rzucił się na to jak pies na kość, przynajmniej nie od razu. Podszedł do tego miejsca, po czym przyklęknął podnosząc przedmiot i tym samym dając Mandarynce kawałek suchego mięsa, który zaczęła energicznie rzuć i merdać ogonem. Sam też wziął kawałek, a przedmiocik mocno zacisnął w pięści i ruszył na spotkanie. Obejrzy to co podniósł z dala od straży Hanzy.
Emil wszedł do tunelu prowadzącego na Prospekt.
Teraz atmosfera była ciężka i przytłaczająca, w ciemnym korytarzu panowała przygnębiająca i nieznośnia wręcz cisza. Jakby grobowa.
Gdy mężczyzna dostatecznie oddalił się od stacji i zostawił za swoimi plecami problemy obrońców, poświecił na rękę na w której trzymał znaleziony przedmiot.
Okazała się być to mała, ale misternie wykonana metalowa broszka:


Od strony sprzączki miała wybity malutki, ledwo do odczytania napis: K875A4
Wyglądało jak znaczek próby, ale nie do końca. Może to był numer serii?
Znów spojrzał na front broszki. Napis był błyszczący, jakby złoty. Sylwetka budynku też się delikatnie błyszczała, ale nie złotem a srebrem. Skąd w metrze tak dobrze zachowana pamiątka?
Mężczyzna schował przedmiot do kieszeni i spokojnie poszedł przed siebie. Po dłuższej chwili był prawie przy samej stacji.
Oświetlając sobie światłem latarki drogę przeszedł obok trupa w kałuży krwi. Mógł zobaczyć porozrzucane rzeczy; plecak, jakieś śmieci, kartony. Rozgrzebane ognisko.
Nieszczęśnik miał ślad po serii z karabinu. To pewnie zabici rzezimieszkowie uczynili.
Emil poszedł dalej i wkrótce wyłonił się na Prospekcie, gdzie tętniło życie. Na stacji zrobiło się tłoczno, atmosfera była trochę nerwowa, ale nigdzie nie było śladu, by tu coś się działo.
Na peronie zobaczył pięćdziesięciolatka który siedział na skraju, majtał nogami i popijał z butelki.
Tuż po tym, jak Emil wszedł na stację, podeszło do niego dwóch pograniczników, wypytali go o dokumenty, strzały, które słyszeli tu na stacji i Komsomołską.
- No to wszystko jasne. - Mruknął bardziej w powietrze niż do Emila wojskowy, oddając paszport właścicielowi - To jakieś durne porachunki, jak zwykle w takich przypadkach. Ludzie na stacji twierdzą, że kogoś zabito w tunelu. Musiał kogoś bardzo podkurwić. Pełno pokurwieńców w tych tunelach, nie ma co.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline