Galiard miał już powoli dość tej bezczynności. Zaczął orać pazurami beton ze zniecierpliwienia. Wszyscy gadali, stali, patrzyli i gadali, zamiast działać, nie przyszedł tu sobie na pogaduchy w tym gronie. Miał pogadać z pająkiem, owszem jakiś pająk jest, a w zasadzie to pajęczyca, ale to ponoć nie ta, ponoć miała nawet im w czymś pomóc… ponoć. Ale jak widać nie kwapiła się do tego, tylko pierdoliła coś o batonach, mangach i innych pierdołach nie mogącymi im w niczym pomóc!
“Chuja tam.” Tego czekania miał już po czubki uszu. W dwóch susach doskoczył do ciała Jacoba, chwycił je jedną ręką i błyskawicznie odwrócił się w stronę skąd przyszli. “No to zobaczymy czy chuj pułapkę naprawdę zastawił czy tylko się przyglądać ma zamiar”. Ruszył pędem w stronę gdzie powinien mieć zaparkowany samochód.
Ostatnio edytowane przez Raist2 : 07-02-2016 o 17:35.
|