John przez dłuższy czas milczał stojąc nieruchomo i próbował jakoś poukładać sobie to wszystko w głowie. Nie szło mu najlepiej. Dało się zresztą wyczuć jego zdenerwowanie, kolor jego twarzy był obecnie ni to biały, ni to zielony. W końcu jednak pozbierał myśli, pod wpływem słów wypowiedzianych przez niego Connora. Smith spojrzał na strażaka i nerwowo pokiwał głową. - Dobra, tylko, dajcie mi się ubrać.... -
Odparł po czym zanurkował do namiotu, który dzielili z Frankiem. Tam pospiesznie przyodział się w spodnie i górną część swojego odzienia. Po chwili pozostali mogli zobaczyć jak wygramolił się z powrotem z namiotu. - Najpierw wszyscy się uspokójmy, to co widzieliśmy to tylko jakiś zamaskowany zboczeniec. Popieram to, żeby trzymać się w grupach. Jest nas dziewięcioro, byłbym za tym, żeby cztery osoby poszły tam, reszta została i pilnowała obozu.... Chyba, że wolicie iść wszyscy, ale wtedy mogą nam coś ukraść... Nie wiem w jaki sposób ten sukinsyn nam zwiał. Kiedy Bear wystrzelił, musiał wykorzystać zamieszanie i to, że wszystkich nas nieco oślepiło. Ale zwróćcie uwagę, że wycofał się, kiedy we trzech wyskoczyliśmy z namiotów. To znaczy, że nawet jeśli jest ich dwóch, to nie są takimi kozakami na jakich wyglądają. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc na to, że jest tak samo wpierdolopodatny jak każdy z nas. Więc weźcie jakieś kije, nie pierdolcie głupot o duchach i chodźmy po Mounta... Bear, masz węcej naboi do tego pistoletu? -
Smith wcześniej wpuścił sobie pasek w spodnie, więc poszukał sobie innej broni, był to zbliżonej wielkością do cegły, gładko zaokrąglony kamień, który wyciągnął ze ściółki pod ich nogami. Może i nie była to broń dalekodystansowa, ale umiejętnie wykorzystana mogła zamienić czyjąś czaszkę w puzzle, więc uznał, że chwilowo musi wystarczyć.
Po chwili jednak wstrzymał się od wymarszu i popatrzył na Bruce'a. - Macie rację... Nie dlatego, że ogień odpędza kurwa złe duchy, tylko dlatego, że powinniśmy oszczędzać baterie w latarkach... Mogę też wyjaśnić ci te tajemnicze szepty... Jakiś pedał siedział w krzakach i jęczał bo chciał nas przestraszyć. Weźmy się do roboty, bo trochę martwię się, czy Mount się tam nie wykrwawi do czasu, aż zmajstrujemy pochodnie. -
Ostatnio edytowane przez Komiko : 07-02-2016 o 18:21.
|