Waightstill drgnął na gest Konrada i szybko obrzucił wzrokiem okolicę, lecz nic nie dostrzegł. Mimo to uwierzył druhowi na słowo. Uwagę Marwalda puścił mimo uszu - uważał, że to całkiem normalne, że Konrad ma sokoli wzrok.
- Tak - przytaknął Maxowi - może to ktoś od nas, a może to jedna z bestii czarownika. - Gdy mówił, para buchała mu z ust. - Sądzicie, że uda nam się dotrzeć w okolice wąwozu przed zmrokiem? - zwrócił się do Konrada, Maxa i Felixa. Sam, z racji zajęcia, więcej przebywał w ostępach leśnych niż na górskim szlaku - A może lepiej przeczekać w oddaleniu i zjawić się na miejscu nazajutrz? |