Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2016, 19:33   #17
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Przy współpracy z MG

Wasilija cieszyło, że bez problemu weszli na stację. Zdawał sobie sprawę, że pod tym względem nie był za dobrze przygotowany, ale najwidoczniej każdy postrzegał go jako "dzieciaczka co chodzi po tunelach dla zabawy". Nie przejmował się tym zbytnio - choć sam przed sobą lubił się czuć dorosły, samodzielny i najsprytniejszy, to zdawał sobie sprawę, jak to wygląda z zewnątrz. Mając szesnaście lat świata nie podbijesz, nieważne jak mocno czujesz się dojrzały. Z drugiej strony, samemu myślał o osobach nawet pięć lat młodszych jak o dzieciarni, więc nie dziwił się zbytnio dorosłym traktującym każdego poniżej dwudziestu paru lat z przymrużeniem oka.
Obiegł wzrokiem stację. Tekla pobiegła gdzieś do straganów, a on jej nie zatrzymywał. Cieszył się, że chociaż na chwilę ma ją z głowy. Prędzej czy później, jeśli sama się nie odczepi, będzie musiał ją jakoś odgonić, ale nie zaprzątał sobie teraz tym głowy. Miał swoje własne, ważniejsze zajęcie.
Skierował swoje kroki ku jednemu z pilnujących porządku na stacji zbrojnego. Andrieja ciężko byłoby tak po prostu znaleźć, więc uznał, że najlepiej będzie zasięgnąć języka u któregoś z miejscowych.
- Przepraszam, ma pan chwilę czasu? Szukam pewnej osoby i potrzebuję małej pomocy... - zauważył już dawno, że zwracanie się per pan do starszych sprawia, że ci stają się chętniejsi do rozmowy.
Mężczyzna, do którego Wasyl się zwrócił był postawnym osiłkiem w średnim wieku. Akurat rozmawiał, stojąc w grupce znajomych. Chłopak nie wiedział o czym rozmawiali, ponieważ konwersacja była prowadzona cicho i głosy mieszały się z ogólnym gwarem na Prospekcie Mira.Jegomość pokiwał rozmówcom głową i dał gestem znak, by ich przeprosić, po czym odwrócił się do chłopaczka.- W czym problem?-Zachęcił Wasilija mężczyzna. Głos miał uprzejmy, ale widać było że z nieukrywanym żalem odrywa się od przyjemnej konwersacji. Wasilij przez krótką chwilę myślał, o kogo zapytać najpierw.
- Kojarzy pan może Piotra Pogorzelskiego, stalkera? Słyszałem, że przechodził w tej okolicy nie tak dawno temu. Albo, jak nie jego, to niejakiego bajarza Andrieja?
-O tym pierwszym nie słyszałem. Dużo się tu różnych ludzi przewija.-Przyjrzał się chłopakowi. Co myślał? Trudno było powiedzieć.
Poprawił dubeltówkę, która przewieszona została na ramieniu plecionym rzemykiem.
-Co do Andrieja, to niestety dzieciaku, ale spóźniłeś się.-Kiwnął głową w kierunku tunelu.-Dosłownie przed godzinką ktoś pomógł mu zasnąć. Tam, w tunelu.-



Wielkolud miał twarz, której można było zaufać. Nie wyglądał, jakby się naśmiewał z Wasilija, nawet trochę skrzywił się, gdy dzielił się informacją.
-Jeśli chciałeś posłuchać jego bajeczek, to już za późno, oj za późno-Dodała kobieta, która stała za plecami żołnierza. Splunęła na ziemię. -Ale na pewno znajdzie się tu ktoś, kto z uwagą przysłuchiwał się tym bredniom. Zresztą, podobno całe metro schodził, żeby znaleźć chętnych, co to pójdą z nim do tego...no... Zielonego Ogrodu? Hehehe...
-Szmaragdowego Grodu, ty chodząca sklerozo!Poprawił ją jakiś typ o aparycji wychudzonego szczura. Trudno było powiedzieć, w jakim jest wieku, równie dobrze mógł być pod sześćdziesiątkę albo koło trzydziestki. Taki typ urody. Ale oczka miał żywe i świdrujące. Uśmiechnął się.
-To z Czarnoksiężnika z krainy Oz, ty blondyno.-Wyjaśnił i spojrzał ciekawie na Wasyla. -Ten Andriej, świeć panie nad jego duszą, mówił że podobno jest jakieś przejście, które prowadzi prawie do owego magicznego miejsca. Zbierał ekipę. Ale tak naprawdę, to łaził po całym metrze i opowiadał co mu ślina na język przyniosła. Chociaż niektórzy mówią że to prawda, że na skrzyżowaniu tuneli w okolicach Polianki podobno jest jakieś tajemne przejście. Ale sami wiecie, co człowiek to opinia, trudno odsiać prawdę od plotek.-
Pogorzelski podziękował za garść informacji i pogrążony w myślach przeszedł gdzieś blisko dziadka siedzącego na skraju, który zdawał się czekać na kogoś. Nastolatek usiadł i grzebiąc przez chwilę w środku wyjął w końcu prowiant. Wstrząsając grzyby analizował zdobyte niedawno informacje. Andriej nie żyje. Ojca nie widzieli. Lipa. Przypomniał sobie opowieść Tekli w tunelu, której słuchał co prawda jednym uchem, ale wspominała ona, podobnie jak strażnicy na dwóch stacjach, o Szmaragdowym Grodzie, którego to Andriej miał być głównym propagatorem. Jego ojciec musiał najwyraźniej z jakiegoś powodu mu uwierzyć. I jeśli rzeczywiście usłuchał tamtego, to może poszedł szukać jeśli nie samego bajarza, to tego rzekomego przejścia w okolicach Polianki. W takim razie był tylko jeden problem - ta stacja, której Pogorzelski w ogóle nie kojarzył musiała być... bardzo daleko. Co do tego nie miał wątpliwości. Prawdopodobnie, jeśli spróbowałby, prędzej by się zgubił i zginął dziesięć razy zanim doszedłby tam i z powrotem. Ale czy miał inne wyjście? Oczywiście, mógł się po prostu odwrócić na pięcie i cofnąć się do domu, ale nie zamierzał pozwolić, żeby już na samym początku jakaś przeszkoda sprawiła, że podkuli ogon i wróci do domu. Jeszcze długo żałowałby, że nie podjął wtedy chociażby próby. Rozumiał już na początku podróży, że miał małe szanse na sukces - jego ojciec mógł równie dobrze zginąć właśnie teraz, w tej strzelaninie, której odgłosy dochodziły z tunelu. Albo mógł żyć i kierować się w tej chwili ku Polianki i jeśli tylko szczęście dopisze, spotkają się prędzej czy później i wrócą do mamy. Niepewna, ale możliwa opcja.
Decyzja została podjęta. Plan w gruncie rzeczy się nie zmienił, ale teraz cel końcowy wydawał się o wiele bardziej odległy i trudniejszy do osiągniecia: będzie musiał znaleźć mapę metra, próbować w miarę rozsądnie przemykać się między kolejnymi stacjami, a być może koniec końców uda mu się. Albo poniesie sromotną klęskę i wróci z powrotem, ale przynajmniej ze świadomością, że próbował. Może to też kosztować życie... Jednak o tym nie myślał. Nie zamierzał umierać w najbliższym czasie. Jedyną niewiadomą teraz była Tekla. Musiał zamienić z nią parę słów.
 
Kolejny jest offline