Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2016, 23:51   #11
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- W ciągu roku powinienem osiągnąć to co zamierzam - odparł Rev - Przez ten czas wymagam lojalności. Nie ma wstępnej listy, skoro tu jesteś to należysz do mnie - powiedział do Dwaina.
Odwrócił się i sięgał do nadgarstka.
- Zbieramy się.
Nagle całą grupę otoczyło świetliste pole, wywołujące mdłości wrażenie ruchu trwało kilka sekund. Dla Jamesa o kilka sekund za długo. Ledwo świetliste pole znikło, odsłaniając coś przypominającego spory hangar, geniusz zgiął się w pół. Wszyscy odruchowo odskoczyli na boki.
- Posprzątasz to potem, Alderman. - Powiedział szef idąc w kierunku szerokich drzwi. - Pokaż im nowy dom, ja idę do siebie.

Rozglądając się po hangarze w drugiej jego części, w tej chwili nieoświetlonej dostrzegli kanciasty kształt statku. Nikt poza Zcirwem nie rozpoznał modelu. RV-21B, krerubiński transportowiec, nigdy takiego nie widział na własne oczy, ale uczył się w szkole o nim. Na lekcji historii.

- Chodźcie - zarządził Huzzar i ruszył ku drugim szerokim drzwiom. Wprowadził ich w korytarz, światła zapalały się automatycznie - Tu jest warsztat, tu ambulatorium - nie wdawał się w detale, najwyraźniej uznał, iż zainteresowani sami sobie obejrzą dokładnie wszystko.
- A właśnie - przypomniał sobie - Warp nie teleportuj się po bazie, ani nie używaj telepatii bo włączysz alarm. Ty Alderman też nie rób sztuczek. Systemy jeszcze nie są na was skalibrowane. Są nastawione na zlikwidowanie zagrożenia. Mieliśmy kłopoty z Wydziałem Zagranicznym parę razy.
Skręcili w prawo, korytarz najwyraźniej biegł po kwadracie. Widoczny w oddali kolejny zakręt w prawo pewnie znowu doprowadził by ich do hangaru.
- Tu są kwatery, ta jest moja, pozostałe sześć jest wolnych, są dwuosobowe. Podzielcie się. W środku znajdziecie duperele pierwszej potrzeby. - szli dalej - tu kuchnia i jadalnie. Obok spiżarnia. Nie licznie na wiele, konserwy i inne długoterminowe specjały.
Szli dalej, minęli pancerne drzwi.
- To korytarz do windy na górę. Dalej jest sala konferencyjna, cieciówa i centrum dowodzenia. I pokoje Lorda Rev.


Kwatera główna Wydziału Zagranicznego
John Lynch, dyrektor operacyjny Wydziału szedł przez lądowisko.
- Melduj - rzucił do asystenta, który wyszedł mu na przeciw.
- Alderman uciekł. Wmieszał się Huzzar.
- Czyli Gracz znowu się włączył.
- Najwyraźniej, dyrektorze
- kontynuował asystent - to nie wszystko. Wypłynął Cage...
- Znowu cynk od informatora?
- Tak, ale od naszego. Ktoś wynajął kilku ludzi by go skasowali. Niestety informacja dotarła zbyt późno by wysłać ludzi.
- Trudno
- weszli do widny, drzwi zamknęły się.
- Wracając do Aldremana, zabrał Gen-factor starej generacji.
Dyrektor spojrzał zdziwiony na asystenta.
- Sprawdziliśmy wszystko i wygląda na to, że ktoś zamienił fiolki. I oznaczenia. Wśród starszych generacji znaleźliśmy paczkę nowej.
- Więc Aldreman stracił priorytet, mamy kreta...


Mała wysepka na morzu greckim
Na taras weszła rudowłosa kobieta w zwiewnej szacie.
- Siostro Andromache, mamy zlecenie od stałego klienta.
- Kogo i na kiedy?
- spytała siostra nie przerywając kata, krople potu spływały po nagiej skórze prażącej się w greckim słońcu.
- Nie ma pośpiechu, za to kilka celi. Z czego jeden wymagający, zmienia wygląd i czyta w myślach. Klient ma dać sygnał kiedy ruszać.
- Dobrze, dobierz zespół, niech się przygotują.
- Będzie jak każesz
- ruda odwrócił się do wejścia, ale zatrzymała i rzuciła przez ramię. - Dobrze, że znowu jesteś z nami. Zmartwychwstanie ci służy, jesteś w formie siostro Andromache.
 
Mike jest offline