Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2016, 19:49   #20
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Mohini chłonęła uważnie otoczenie, obserwując nieznajomych w milczeniu. W głębi serca ravnoski toczył się bój. Jej bardziej rozumna i rezolutna część podpowiadała, żeby wampirzyca dobrze się prezentowała i zachowywała, gdyż tylko bogowie wiedzą co przyniesie jutro, być może przyjdzie jej tu zamieszkać, pracować… wieść życie w nieżyciu i relacje z innymi oraz opinia o jej osobie, będą grały kluczową rolę.
Z drugiej jednak strony… figlarna natura ciekawskiej i rozbrykanej papużki, aż rwała się do przodu. Chciała tańczyć, śpiewać, pić… po prostu poszaleć, kiedy jeszcze miała ku temu okazję.
Na ratunek przybyła jej Noelle, zapraszając do rozmowy i odrywając wampirzycę od natłoku myśli.
- Hai… - uśmiechnęła się radośnie, automatycznie przytakując i skupiając wzrok swych ciemnych oczu na kobiecie - …dziękuję, choć to ty lśnisz najjaśniej na tym nocnym niebie. - odparła zawstydzona, starając się ograniczyć gestykulację rękoma do minimum.
- Dziękuję wielce. - odparła kobieta i dodała - Nie ma powodu do stresu - uśmiechnęła się i zniżyła głos do teatralnego szeptu - a słowami Sereny się nie przejmuj, ona już taka bywa. Ładnie obnaża kły, ale to wszystko. - te słowa sprawiły, że owa Serena jedynie przewróciła oczami.
Mohini pokręciła głową jakby przytakiwała i negowała w tym samym momencie. Gest dla każdego hindusa rozpoznawalny i rozumiany, a oznaczający zależnie od sytuacji. W tym wypadku… coż Noelle i tak pewnie by nie zrozumiała.
- Nawikło się. - machnęła zbywająco ręką - Róźnie osobi spotikało się na drodzie. - trzymanie fasonu i pilnowanie akcentu, nie tak łatwo szło w parze u młodej ravnoski. Nie speszona jednak, dziarsko podpatrywała innych rozmówców by w końcu ponownie skupić się na wampirzycy. - Dobzie zrozumiałam, zie nikt tu nietutejszy?
Noelle przez chwilę zastanawiała się nad sensem zasłyszanych słów zanim odpowiedziała:
- Jesteśmy dość zgraną grupą, ale większość z nas nie pochodzi z domeny tutejszego Księcia. - wyjaśniła i spojrzała zaciekawiona na Ravnoskę - A ty skąd pochodzisz?
- Z Indii. - odparła dumnie wampirzyca - Pzijechałam do waś za swoim tfu psia jego mać mężem… - na wspomnienie o mężczyźnie, aż zatrząsło kobietą z obrzydzenia i złych wspomnień - Po przemianie… podróżujię… źwiedziam. - wzruszyła ramionami, nie wiedząc co jeszcze dodać - Jeśteście… - zatoczyła ręką w koło obejmując wszystkich zebranych -... Przyjaciółmi księcia? To ćiekawe, zie nie zaprosił na ziabawę stałych mieszkańców. - zaintrygowana przekręciła na bok głowę, zastanawiając się, gdzie przebywają tutejsze wampiry i dlaczego ich nie zaproszono na zabawę. - Czy “on” lubi grać w karty? - Mohini przerwała milczenie ale nie było do końca pewne czy pytanie skierowane było do konkretnego odbiorcy czy do jej myśli.
- Tak można nas nazwać. - stwierdziła po chwili namysłu wampirzyca i dodała - Czy lubi grać w karty? Zwykle jest diablo zajęty, więc ciężko określić "czy lubi". Ja z nim nigdy nie grałam, może Zak próbował, ale czy mu się udało? - wzruszyła ramionami - Nie wiem. Czemu pytasz?
- Ma coś z gracia. - odparła wturując wzruszeniem ramion. Ravnoska sama do końca nie wiedziała dlaczego tak uważała, być może przeczucie, a może… paranoja. Przypominając sobie o ‘drinkach’ przyniesionych przez, chyba, obsługę. Wzięła kieliszek do ręki. - A ty śkąd pochodziś moja diroga? I jak poznałaś księcięcia, jeśli to nie tajemnicia. - uśmiechając się jak mała, psotliwa dziewczynka pociągnęła łyczek vitae.
- Pochodzę z Bournemouth, ale większość czasu spędziłam w Londynie. - odparła wampirzyca - A Księcia poznałam… Powiedzmy po prostu, że traf chciał, iż w pewnym momencie wpadliśmy na siebie właśnie w Londynie.
Mohini w ciszy przyglądała się kobiecie, a więc jednak jakaś tajemnica się za tym kryła. Korciło ją, żeby podrążyć temat, ale w końcu porzuciła ten pomysł. Uśmiechnęła się uroczo popijając drobnymi łyczkami krwisty trunek.
- Tylko bogowie potrafą odczytać naszą mglistą przyszłość. - w końcu odważyła się na dosyć oględną odpowiedź.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline