Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2016, 15:43   #20
Lila
 
Reputacja: 1 Lila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodze
We współpracy z MG

Lily spojrzała na nieznajomego podejrzliwym wzrokiem. Życie nauczyło ją, żeby zawsze trzymać rękę na pulsie i być gotowym na wszelkie przeciwności losu, w innym przypadku pochopne postępowanie mogłoby skończyć się w sposób niekoniecznie przez nią pożądany. Jednakże w tym momencie, wśród wielu myśli przebiegających przez jej głowę, jedną z nich było to, iż ów mężczyzna mógłby w pewien sposób przyczynić się do powodzenia jej misji. W takiej sytuacji, Lily postanowiła nawiązać z nim konwersację. Zachowując czujność, nie ryzykowała zbyt dużo, a mogła wiele zyskać.
-Hej!- odpowiedziała- Niezupełnie. Jedynie zastanawiam się nad pewną kwestią.
-Może będę mógł ci w czymś pomóc?-Spytał wesoło. Wyglądał na sympatycznego. Miał zadziorne spojrzenie cwaniaka, co mogło być bardzo pociągające dla płci przeciwnej. Taki trochę bad boy. Dodatkowo, miało się wrażenie że czuje się na stacji bardzo swobodnie i bezpiecznie. Czyżby miejscowy? Na to by wskazywało.
-Jeśli się zastanawiasz nad przegryzieniem czegoś, to nie polecam iść tam.-Wskazał na duży, przybrudzony biały namiot między kolumnami [i] Uśmiechnął się krzywo.-Po żarciu tam można poczuć, co to jest prawdziwa rewolucja.Puścił jej oczko.
Nie wyglądał na kogoś, kto węszy za spiskiem, albo poszukuje szpiegów brygady.
-Dzięki za informację!- odpowiedziała dziewczyna- właśnie miałam zamiar tam iśc, a dzięki Tobie uniknęłam nieprzyjemnych konsekwencji- tu uśmiechnęła się nieśmiało. Zastanowiło ją nieco zachowanie tego mężczyzny. Kto zaczepia tak nieznajome? Może miał w tym jakiś interes? Lily zaczęła się nad tym zastanawiać. Niewątpliwie ten człowiek na pierwszy rzut oka nie wzbudzał w niej niepokoju, jednak warto było pamiętać o przestrodze zawartej w kartce.
-W takim razie może mógłbyś zaproponować inne miejsce?- zapytała, myśląc w duchu o tym, że być może warto byłoby kontynuować znajomość z tym człowiekiem. Zdecydowanie mogłoby to zaprocentować w przyszłości.
Uśmiechnął się szelmowsko.
-Jasne, że wiem.-Rozłożył ręce na boki.-Na dolnym poziomie stacji mieści się niezła jadłodajnia, podają potrawkę i pyszne omlety.Kiwnął głową, odwracając się w stronę przejścia.-Chodźmy, nie ma co tu stać jak te kołki.-Ruszył spacerowym krokiem. - To co tu robisz? Ah!Pacnął się otwartą dłonią w czoło.Nawet się nie przedstawiłem! Feliks jestem.Wyciągnął do niej dłoń, obleczoną w wełnianą, bezpalcą rękawiczkę. Rękawiczka jak i dłoń były trochę utytłane, materiał był postrzępiony. Czym on się zajmował, że ręce miał takie spracowane?
Co cię przygnało na tą stację? Nie boisz się sama podróżować?

- Raczej nie należę do zbyt bojaźliwych osób- odpowiedziała Kotova- życie nauczyło mnie tego, że trzeba umieć radzić sobie w każdych warunkach i liczyć tylko i wyłącznie na siebie, jeśli chce sie być pewnym, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jeśli chodzi o cel mojej podróży, właściwie miałam w planach załatwienie kilku spraw, aczkolwiek trochę się pokrzyżowało i będę musiała wszystko zmodyfikować- tu młoda kobieta wzruszyła ramionami.
-No, odważna jesteś naprawdę, dziewczyno- W końcu wyrzucił z siebie.-Ja bym na twoim miejscu sam nie podróżował po metrze. Ostatnio słyszałem, że jednego takiego, bliżej Parku Kultury ktoś zaciukał. Dziesięć ciosów nożem, rozumiesz.
-Aha, rzeczywiście, ja tez się nie przedstawiłam! Mam na imię Lily.- dodała dziewczyna. Postanowiła, że przynajmniej jak na razie nie będzie zdradzać Feliksowi zbyt wielu szczegółów, byłoby to zbyt ryzykowne. Może kiedyś, w przyszłości… Sam wygląd mężczyzny też dawał jej do myślenia, zwłaszcza jego dłonie
Popatrzył się na nią ze zmartwieniem, ale natychmiast się rozchmurzył, gdy usłyszał jej imię.
Śliczne! Pasuje do ciebie!
- Ale skoro już tu się znalazłam, nawiasem mówiąc, niezgodnie z moim planem, miło byłoby nawiązać jakieś kontakty, a Ty wydajesz się być dobrym kompanem- odparła Lily, postanawiając wkupić się w łaski i nieco podpuścić mężczyznę. - Więc jak Ty się tutaj znalazłeś?
Nie zdziwił się wcale, gdy olała jego dosyć ograny i mało udany komplement. Widocznie nie był mistrzem podrywu.
-Mój tatko, ja i mój młodszy brat się tu sprowadziliśmy, gdy zalało stację, na której wcześniej żyliśmy. Ale to w ogóle nie były dobre czasy, to było z jakieś osiem- dziewięć lat temu. Co tu się działo, to nie uwierzysz, na początku myśleliśmy że trafiliśmy z deszczu pod rynnę. Oktiabrska była notorycznie napadana przez bandziory z linii Kałużsko-Ryskiej, mówię ci, dopóki Hanza nie zawaliła wejścia na perony, to tu jakaś masakra była. Teraz da się żyć!Uśmiechnął się pogodnie, ale po jego twarzy wszystko było widać. Dawne problemy na Oktiabrskiej położyły się na nim cieniem i dawne koszmary ścisnęły mu gardło strachem. Spróbował się rozpogodzić. Nie chciał wychodzić na mięczaka.
- Ja? Dobrym kompanem?-Mruknął, znowu się zamyślając. Uśmiech wypłynął na usta, podrapał się po kilkudniowym zaroście. - Ja sam, to nie. Ale mam paczkę kumpli, z którymi czasem wypadamy na powierzchnię. Dobra fuszka, ale uważać strasznie trzeba, ciężki kawał chleba.-
Zeszli bocznym przejściem po kamiennych schodkach na dolną część stacji.
Rzeczywiście, tak jak mówił Feliks przejście na perony zostały zawalone, został tylko ciąg komunikacyjny z częścią handlową, która została zamieniona na mieszkaniową.
Jeden boks sklepowy został zamieniony na jadłodajnię. Przed wejsciem stało parę stolików jak i w środku, a za ladą kręciły się dwie kobiety obsługując klientów.
-O, to właśnie tu. Chodź, zajmijmy stolik.-Machnął ręką, na puste miejsce na zewnątrz. Obok, przy drugim siedział gruby facet, zajadając jakąś gęstą zupę.
Feliks zniknął na chwilę w środku, a gdy wrócił w rękach trzymał dwa, trochę poobtułkiwane talerze z parującymi daniami. Wyglądało i pachniało wyśmienicie.- No, to co to za sprawunki musisz pozałatwiać? Idziesz na Park Kultury? Jeśli tak, to byśmy mogli ci trochę pomóc, bo akurat tam chcemy wyjść na zewnątrz pozałatwiać nasze własne sprawunki.-Puścił do niej oczko.
Zabrał się za swój obiad i przysłuchując się jej odpowiedzi zaczął jeść.
-Twoja propozycja brzmi całkiem zachęcająco- odpowiedziała dziewczyna- w zasadzie w tamtą stronę miałam zamiar iść, a w towarzystwie zawsze raźniej. Może dzięki temu wędrówka nie będzie dłużyła się tak mocno, jak zazwyczaj.-Kotova zaczęła mysleć, jak najsensowniej zaplanować swoją misję. Jak do tej pory, jej nowy znajomy wydawał się być całkiem w porządku. Oczywiście nie chciała dopuszczać go do wiedzy na temat wszystkich zaplanowanych przez nią do odwiedzenia stacji, klucza i polecenia Kuzniecowa, ale odpowiednio kierując całą, nowo zaistniałą sytuacją, mogła wiele zyskać i w pewien sposób ułatwić sobie życie. Od towarzyszy wędrówki mogłaby dowiedzieć się przynajmniej kilku istotnych faktów. Zostawiłaby ich przy Parku Kultury, a sama skierowałaby się w stronę Teatralnej. Zmiana jej planu wynikała z tego, że idąc w tamtą stronę, nie wzbudzałaby aż takich podejrzeń, jakie mogłyby być, gdyby ruszyła prosto na Krasnopreznieńską. Jednak nie była jeszcze stuprocentowo pewna swojego planu. Droga z Feliksem i jego paczką kumpli mogła odmienić jej koncepcję.
 
Lila jest offline