Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2016, 15:54   #21
Paszczakor
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Paszczakor i SWAT

- Ty Emil? - mężczyzna obrócił się powoli i przyjrzał się mężczyźnie który go zaczepił, z pewnością to był ten który na niego czekał, albo jakiś ciekawski lump ze stacji. W sumie ciągnęło od niego bimbrem z pieczarek, więc Kryukov raczej zakładał to drugie.
- Emil. A kto pyta? - odpowiedział bez namiętnie w stronę jegomościa, rozglądając się uważnie za gościem który gdzieś tu powinien na niego czekać. No bez jaj że to ten starzec śmierdzący alkoholem.
~ Oż ty w … ~ Dimie jakoś ten Emil nie pasował do wizerunku poważnego fachowca. Za młody i w barach za wąski. Za to wystrojony jakby wybierał się na wojnę. Nie przepadał za takimi elegantami. Niby te wszystkie ładownice pojemniki i pasy przydatne i wygodne, ale nie ma to jak dobry waciak, walonki i papacha. No i ten karabin. Ale z drugiej strony, to co miał mieć - katiuszę?
- Ja Dymitrij - spotkać się mieliśmy, ale jak sam wiesz nie było cię tam, to czekam na ciebie tutaj - Zaczął inteligentnie. Tu przerwał na chwilę, ale nie wytrzymał i wypalił - Gdzie maszyna, laptop znaczy? Co mu?
Emil wzruszył ramionami.
- Ni chuj nie wie, działał i wykitował. Mam w plecaku. Ale zejdźmy z widoku, jeszcze znowu nawiną się jakieś cwaniaki, a mam na dzisiaj dość strzelania. - odpowiedział zgodnie z prawdą i rozejrzał się za miejscem w którym mógłby coś zjeść, oczywiście zjeść coś ze swojego plecaka, i tak stracił 10 kul na marne. Prawie, miał przecież tą śmieszna broszkę. Wątpił czy dostałby za nią 10 kul.
- Pewnie, że nie tu, ta robota jest delikatna, na torach tego nie zrobię, poza tym już przez chwilę myślałem, że ta strzelanina ma jakiś związek z twoim laptopem - Dima przepuścił rusznikarza i poszedł za nim. Może trochę za łapczywie przyglądał się psu, ale szybko się opamiętał.
Pies możliwe że wyczuwał drugie głodne stworzenie, przezornie trzymał się z przodu, przed Emilem co jakiś czas obracając łeb by upewnić się że nie zmienili kierunku.
- A gdzie tam, byłem w złym miejscu o niewłaściwej porze. - westchnął - Prawie mi łeb odstrzelili… Przynajmniej pamiątkę zostawili, ale resztę najemnicy zabrali. Albo żołnierze, jak zwał tak zwał.//

Po krótkim marszu dotarli wreszcie do stacyjnego gościnnego namiotu. Jako, że Dima spłukał się na bimber, nie jadł, a Emil choć był rosjaninem z krwi i kości, nie pił. A przynajmniej nie w momencie w którym nie był w 100% pewny otoczenia, tj. poza domem. I tak zmarnował niedawno 10 kul w sumie na nic, tym razem również nie szastał pieniędzmi. Trochę dziwnie się spojrzał na Dymitra, kiedy ten mu zaproponował wynajęcie namiotu, ale szybko zrozumiał o co chodzi. Na to się zgodził, choć kręcił długo nosem.
Na miejscu nie bez obaw przekazał laptopa w trzęsące się z podniecenia ręce.
W Dymitrze obudził się jednak dawny fachowiec. Położył laptopa na stole, wyjął i odpalił lampę karbidową. Namiot zalało silne, błękitne światło. Z czapki wydłubał ukryty tam śrubokręt. Odkręcił nim klapę w laptopie i pilnie zajrzał do środka. Przez najbliższe pół godziny chrząkał, mlaskał i wzdychał. Właściwie mógł pracować znacznie szybciej i bez takich dźwięków, ale wtedy zapewne Emil targowałby się bardziej przy płaceniu. Niech wie, że nie było łatwo. Pomruczał jeszcze trochę, przypieprzył w niego nawet kilka razy i zanim Emil zdążył zaprotestować oznajmił: - Masz problem z jedną z pamięci i napędem płyt DVD, obawiam się, że szlag je trafił. No i prądu w baterii nie ma. - Widząc coraz bardziej wydłużającą się minę rusznikarza zlitował się i ciągnął dalej - Spokojnie, bez jednej kości RAM da się żyć, grać przecie nie planujesz. DVD da się usunąć - pendrajwa masz przecież, a nie płytkę. A trochę prądu zdobędziesz przy generatorach - mogą być rowery. Tylko potrzebujesz ładowarki i przedłużacza. Masz te rzeczy, prawda?
Emil nie miał pojęcia. Jego były klient zostawił u niego w sklepiku tylko to urządzenie i nic więcej. Okazywało się, jak zawsze w takich przypadkach, że życie nie może być takie proste a plany nie mogą iść gładko i bezproblemowo do przodu. W całym metrze pewnie żaden chuj nie ma odpowiedniego kabla. Bo i po co? Można było zacząć się załamywać. Trzeba będzie szukać na górze.
Dima kontynuował dalej:
- Bez tych gratów co je wyjmiemy, będzie nawet tego prądu potrzebne trochę mniej. - Idąc za ciosem wypalił: Będzie cię to kosztowało 550 i butelkę bimbru.
Negocjacje trwały długo. Dima i Emil na przemian obrażali się, wychodzili, poczym wracali i targowali dalej. Jednak Dymitrij był nieugięty. Co prawda zgodził się na 300 ale co do flaszki był jak głaz. Ostatecznie po rozpiciu dwóch flaszek bimbru i zakąszeniu glistą, cena zeszła nawet do 150, a Emil ochoczo się na to zgodził. Można nawet powiedzieć że przez noc byli najlepszymi kumplami, a z namiotu poza ochoczym opuszczaniem ceny i jej podnoszeniem, słuchać było też pijackie śpiewy.
 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 14-02-2016 o 15:58.
Paszczakor jest offline