Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2016, 14:01   #15
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Baza w hangarze… no tak. Oczywiście na równie genialny pomysł mógł wpaść tylko facet. Przecież żadna kryjówka grup próbujących uchodzić za ważne i sprytne, nie mogła znajdować się w domku na tropikalnej wyspie, otoczonej jasno lazurowym morzem, z widokiem na lepsze czasy. Ciasne, klaustrofobiczne korytarze, monogamiczne towarzystwo, ascetyczne wyposażenie i dwa stopnie tajności od najbliższego, porządnego baru. Jeśli istniała bardziej dosadna definicja piekła, Mara nie potrafiła jej znaleźć… ale przynajmniej łaziła w miarę wolno i swobodnie, z głową wciąż tkwiącą na karku. Dodatkowe dziury i nadmiar stali w bebechach również ją ominął. Może jednak nie będzie aż tak źle.
- Zaklepuję. - mruknęła, gdy przechodzili obok kwater mieszkalnych. Ściągnęła z pleców kurtkę i rzuciła ją pod najbliższe drzwi. Ciekawiło ją, czy pokoje od wewnątrz wyłożono materacami i usunięto klamki. Pasowałoby jak znalazł do nastroju Cody. Że też zawsze musiała się w coś wpieprzyć. Kiwała głową, sklejając japę na resztę wycieczki krajoznawczej. Zakaz teleportacji, zakaz telepatii, zakaz wariowania i wsadzania nosa gdzie nie trzeba. Klarownie wytyczone ścieżki, po których mogli się suwać aż do czasu kalibracji systemów obronnych. Normalnie jak w domu… na samo wspomnienie poprzedniego życia poczuła suchość w ustach.

Browar. Potrzebowała browara. Albo flachy. Albo borygo, płynu do spryskiwaczy - czegokolwiek, co posiadało w swoim składzie alkohol. Z rekami skrzyżowanymi na piersi zamarudziła jeszcze chwilę w korytarzu, gardząc wszystkim co akurat nawinęło się pod osłonięte lustrzankami oczy. Nowa drużyna skautów rozchodziła się każdy do swoich zajęć, nikt kobiety nie zaczepiał. Może zadziałał roztaczany wokół urok jadowitej gadziny z pernamentym pms, a może mieli ją głęboko w dupie - obie opcje Mara w tej chwili zaliczała na plus.

Z zamysłem ogarnięcia czegoś do zalania pały, przetransportowała się do kantyny, stołówki, czy jak tam sie to tutaj nazywało. Trafiła akurat na koniec wypowiedzi znanego z Miami łysola.
- Czarnoziem… dendrofilia, te sprawy? Może jak wsadzimy cię w doniczkę i będziemy podlewać, wyrośnie ci trawa na tym łysym baniaku. - parsknęła, bez skrępowania wcinając sie w dyskusję jej nie dotyczącą. Obcięła go wzrokiem i przeniosła uwagę na wąsacza, robiącego chyba za ciecia-nadzorcę tudzież obozowego kapo - Druhu drużynowy, da się tu ogarnąć browara? I co z mundurkami, dostaniemy jakieś?
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline