Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2016, 15:05   #10
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

Wszystkie trzy weszły do pomieszczenia.
Komputer stojący na biurku wyglądał na stary, ale bez przesady. Klara myliła się co do “dziesięciu lat” Jednostka przypominała stację roboczą, na oko z początku tej dekady, na obudowie była nalepka Win7. Wyglądało na to, że ktoś po prostu wymienił sprzęt pod wyjście najnowszej “windy”.

Lulu wyciągnęła telefon i naskrobała szybko smsa do Klary.

Cytat:
Do [SMS] Klara: Serwer znaleziony. Zabieram się za niego.
Przymierzając się do rozkręcania obudowy dziewczyna zauważyła, że z tyłu świeciły się na zielono cztery diody, a kabli jest więcej niż powinno być. Zasilający podłączony do standardowego rozgałęziacza (z naprawdę solidnym UPS po drodze) był dublowany przez drugi jaki niknął w ścianie. Zdublowana była tęż łączność z Internetem bo oprócz kabla prowadzącego do gniazdka sieciowego był też zewnętrzny odbiornik do radiowego netu, podłączony do gniazda USB.
Dziewczyna majstrowała chwilę śrubokrętem przy śrubkach. Po zdjęciu płyty obudowy zobaczyła, że dysk był w tylnej części stacji roboczej wraz z dwoma zasilaczami wpakowany w jakąś metalową skrzynkę zabezpieczającą. Co ciekawe oba kable zasilania nie były wpięte w żaden z zasilaczy tylko w moduł dzielący zasilanie na cztery kable jakie niknęły w “skrzynce” na dwóch poziomach (stąd doszła do wniosku na temat dwóch niezależnych zasilaczy). Zapewne działały na zasadzie “jeden ON, gdy drugi OFF” dając pewność iż w przypadku spalenia jednego - drugi przejmie jego pracę. Cóż, zanim ktoś mógłby dojechać aby wymienić części hardware mogło to trochę potrwać, ale bez przesady.
Lulu Analizowała.
Wyjścia były dwa. Albo ktoś chciał zabezpieczyć się przed choćby chwilową przerwą pracy komputera, albo czekanie na ewentualny serwis miało być na tyle długie, że dla użytkownika byłoby to uciążliwe. Pierwsze odpadało, komp był wyłączony, nie chodziło zatem o utrzymanie go na permanentnym chodzie. Zatem albo nawet jeden dzień (pół!, przecież w Łomiankach też są informatycy!) braku sprzętu byłby dla właściciela nie do przyjęcia… Albo wymianę mógł zrobić tylko ktoś, kto nie mógł tu dotrzeć w miarę szybko. Wspomniała słowa Klary, że ktoś personalizował zabezpieczenia.
Hm...

Kabel do internetu, oraz tylne wejścia USB również prowadziły do jakiegoś modułu w skrzynce. Ta zresztą sama w sobie była pozbawiona jakichkolwiek śrubek, czy czegoś z czego pomocą dało by się ją wymontować. Była ‘otwarta’ jedynie na 4 gniazda USB, cztery od zasilania i jedno od internetu - z tyłu skrzynki przylegającej ta stroną do obudowy i posiadała otwór z przedniej strony z jakiego odchodziły kable łączące ją z płytą główną, DVD-romem i pozostałymi częściami potrzebującymi zasilania. Wejście VGA i HDMI wraz z niezłą (jak na 2010 rok, teraz już dno) kartą graficzną były poniżej poziomu “skrzynki”. Niezła (jak na tamte czasy) płyta główna, dobry (jak wyżej) procesor. Klawiatura i myszka za pomocą kabli podłączone były do przednich wejść USB.

Jakoś nie mogąc uwierzyć w niemożliwość rozkręcenia skrzynki zaczęła jej się dokładnie i uważnie przyglądać. Przecież ktoś jakoś musiał do niej włożyć dyski...
Jednak nie znalazła żadnych miejsc, gdzie mogłaby coś rozkręcić, jedyne co udało jej się ustalić po dłuższej i wnikliwej obserwacji, to fakt, iż od strony płyty jaką zdjęła skrzynka była bryłą metalu. Być może klapa umożliwiająca jej otwarcie była z drugiej strony? Ale to było by bez sensu… wszak z drugiej strony nie było doń dostępu nawet po zdjęciu płyty bliźniaczej do tej jaką zdjęła Lulu. Dostępu do skrzynki bronił tam metalowy szkielet jednostki centralnej, jak to często bywa w starych obudowach.
Lulu usiadła przed stacją roboczą “po turecku” i w milczeniu przyglądała jej się z wyrazem głębokiej analizy na twarzy. W końcu chyba postanowiła. Wyciągnęła z plecaka swojego laptopa. Już włączając go wetknęła do niego pendrive o kształcie różowej świnki… wyglądało na to, że system startuje z pendrive? W każdym razie… wetknęła w jedno z wolnych gniazdek metalowej skrzynki USB, jednocześnie podłączając je do swojego laptopa. Skoro dyski miały zasilanie… dobra jej. Do laptopa podłączyła też przenośny ruter. Gdy komputer zaczął już odpalać… nagle...
Ups… zdechł.
- Przykro mi świneczko. - Spojrzała przepraszająco na swojego pendrive.
Wyjęła USB z laptopa i świneczkę też. Spróbowała włączyć swój komputer, już odpięty od wszelkich dziwnych podłączeń.
Ale był zdechły.
ZDECHŁY!
Odłożyła laptopa obok siebie zachowując stoicki spokój… i znów przez chwilę przyglądała się metalowej skrzynce winiąc ją za wszystkie złe rzeczy świata. W końcu postanowiła. Usiadła przed klawiaturą stacji roboczej i włączyła. W myślach prosiła by nie wybuchał. Gdy komputer zaczął startować, jeszcze podczas bootowania systemu uruchomiła tryb konsolowy. Najpierw chciała sprawdzić listę dysków i to na którym z nich znajduje się system. Wykryła dwa, a ‘winda’ wisiała na głównym. Sprawdziła jeszcze listę dostępnych użytkowników znajdując o dziwo tylko jeden… profilu Administratora - nie było?
- What the fuck! - Wyrwało jej się…
Tak czy inaczej, chociaż w głowie brzmiało jej większe “niemożliwe” niż wtedy kiedy zobaczyła duchy… postanowiła sprawdzić jeszcze, czy na komputerze na pewno postawiono tylko jeden system. Wyglądało to dziwnie. Na dysku głównym był tylko Windows z kontem usera: “Wieszczycki”, konta administratora nie było wcale, choć pod Vistą, 7ką i 8ką bywały zwykle ukryte. Ale z poziomu konsoli gdy zaczęła grzebać w poszukiwaniu innych systemów (zasadniczo upewniając się że ich nie ma), nagle straciła widok na drugi dysk.
Zniknął.
Przeklinając w duchu samą siebie, w końcu było to dla niej jak pieprzony rzut monetą po tym co stało się z jej laptopem… musiała źle rzucić… odłączyła szybko dostęp stacji roboczej do Internetu. Sprawdziła czy zielone diody dające dyskom prąd nadal się świecą. Zauważyła, że gdy odłączyła kabel jedna z diod zgasła, za to druga zaczęła mrugać na żółto. Gdy odłączyła wtyczkę USB z odbiornikiem sygnału radiowego, zgasła w końcu i ta mrugająca. Pozostałe dwie jarzyły się wciąż zielonym światłem. Sprawdziła czy odzyskała widok na dysk jednak nie było go… przetarła oczy…
Komputer z poziomu konsoli właśnie wklepywał (jaaak!?!?) komendę shutdown’u. Sama postanowiła wyłączyć go z prądu. Jednego i drugiego prądu.
Wtyczka od kabla niknącego w ścianie padła na pierwszy ogień. Przedostatnia dioda zgasła, a ostatnia zaczęła jarzyć się na czerwono. Ostatni był kabel z UPSem biegnący do kontaktu. Diody zaczęły szaleć, mrugały równomiernie jak w alarmie. Spróbowała na powrót włączyć stację roboczą, jednak bez efektu. Bojąc się, że przy tak nielogicznych zabezpieczeniach i reakcjach komputera odłączenie go całkiem od prądu może spowodować utratę wszystkich danych. Oddała mu więc poprzednio wyjęte zasilanie i znów sprawdziła, czy się włączy.
Dioda/diody zajaśniały, komputer zainicjował start. Czekała grzecznie co będzie dalej aż jej oczom ukazał się znajomy (choć pomyślała o tym z lekkim uśmieszkiem, sama zwykle szalała na Linuxach) motyw inicjacji Windowsa 7. System poprosił o hasło użytkownika “Wieszczycki”. Będąc i tak w kompletnej kropce… spróbowała.
Brak hasła?
Ale próba ta spełzła na niczym. Hasło najwidoczniej było i miało się dobrze.
Admin? Śmiała się w duchu sama z siebie, po drodze coś tam jeszcze w głowie analizując… czego by tu się chwycić. Oczywiście to było również fiasko.
Dobra, przecież nie zgadnie po prostu hasła…
Wieszczycki? Spróbowała jeszcze raz, na szczęście Windowsy nie krzyczały na wielokrotność prób. Po tym wróciła do starego pomysłu. Uruchomiła jeszcze raz komputer znów wchodząc w tryb konsolowy. Jeśli ktoś miał zdalny dostęp, to właśnie go pozbawiła tego. Zakładała, że dysk nie mógł zostać odłączony całkiem… może ukryty? Postanowiła poszukać.
W trybie konsolowym znów zobaczyła dwa dyski, jeden główny z zainstalowanym systemem Windows 7, drugi…
DafaaaaQ!? Przez chwilę wydawało sobie jakby znalazła informację o systemie zainstalowanym na mniejszym, pobocznym dysku. Po prostu szybciej skupiła się na szczegółach niż ostatnio. Tej info już nie było. Sprawdziła łącze z netem - nope, a dwie diody wygaszone. Bijąc się w głowie z własnymi myślami uruchomiła komputer jeszcze raz … tym razem w trybie BIOS. Zmieniła rozruch kompa tak by startował z mniejszego dysku.
System, załadował się błyskawicznie ale Lulu go nie znała. Zasadniczo był to jedynie czarny ekran ze zdjęciem cieszącego się najwyraźniej owczarka niemieckiego. A raczej jego głowy.

Cytat:
Napisał ”Komputer”
God morgen mister Anders, hvor er du?
Dzień dobry Panie Anders, jak się Pan ma?
Pokazało się na ekranie złotą czcionka jakiej również nie kojarzyła.
Patrzyła tak szukając złotego pomysłu. Spojrzała w kierunki Indi jakby szukając u niej pomocy. Ta jednak tylko pokiwała głową. Złote litery zaczęły odpływać jak w parodii Gwiezdnych Wojen.

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Mister Anders, er du der?
Panie Anders, jest Pan tam?
Wysunęła szybko telefon z kieszeni. Google Tłumacz… wyznałaby mu miłość…
Spróbowała napisać na klawiaturze komputera:

Cytat:
Napisał ”Lulu”
God aften. Jeg er i Polen.
Dobry wieczór. Jestem w Polsce.
Złote litery w tej samej czcionce, jednak w sporo mniejszej wielkości wpłynęły na ekran od prawej i przepłynęły poziomo do jego lewego skraju. Po chwili pojawiły się od lewej by znów zniknąć i tak dalej, ostatnia wiadomość użytkownika przepływała powtarzalnie przed oczami. Odpowiedź jednak była szybka, zanim Lulu skonstatowała ‘zachowanie’ treści wpisywanej przez nią za pomocą klawiatury:

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Jeg er glad for å "se" deg, hva kan jeg gjøre for deg?
Cieszę się, że Cie “widzę”, co mogę dla Ciebie zrobić?
To był albo niesamowicie skomplikowany program oparty na… chyba że? Nie to niemożliwe. Sprawdziła jeszcze raz połączenia z Internetem, upewniając się, że je odłączyła. Ta maszyna sprawiała wrażenie jakby z nią rozmawiała… aż samo nasuwało się przeprowadzenie na niej testu Turinga… Lulu przemknęło przez głowę, że gdyby jej komputer tak robił… ojojoj…
Odpisała:

Cytat:
Napisał ”Lulu”
Ligeledes. Jeg har brug for hjælp af nogen stolede. Her i Polen.
Ja również. Potrzebuję pomocy kogoś zaufanego. Tu w Polsce.
Złote litery ułożyły się w odpowiedź:

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Hvem er du? Du er ikke mr. Anders, ikke sant? Farvel og utlogging.
Kim jesteś? Ty nie jesteś Panem Andersem, prawda? Do widzenia i logout.
Komputer wyłączył się. Lulu siedziała przez chwilę nad swoim telefonem próbując wysunąć wnioski, co mogła zrobić nie tak. Tłumacz wykrył za pierwszym razem duński, za drugim razem… niemiecki, sugerując się jednak duńskim pisała po duńsku. Za trzecim razem… norweski… i w ostatniej wypowiedzi… też norweski. Po jakiemu więc pisał Pan Komputer? Chyba jednak nie po duńsku… ups. Zastukała palcami w klawiaturę rozmyślając… może to nie była baza danych, tylko po prostu system komunikacji? Ale jak? Bez neta?

*Klara… cholera…

Nie mogła się poddać. Jeśli komputer ma wbudowaną sztuczną inteligencję, musi mieć bazę odpowiedzi na pytania. Przez chwilę przemknęła jej w głowie myśl, że może w komputerze siedzi Kacperek… albo inna pieprzona ektoplazma…
Miała ochotę wypruć mu bebechy.
Może skoro Indi przekonała ducha… to ona powinna przekonać komputer? Zaśmiała się w myślach.

*Dobra, raz kozie…

Włączyła Pana Komputerka jeszcze raz, tak samo jak wcześniej licząc na to, że owczarek niemiecki znów się do niej uśmiechnie. Po włączeniu komputera ekran był wciąż czarny, widocznie nic z tego. Gdy zobaczyła jednak po chwili psią mordkę wstąpiła w nią nowa iskierka nadziei. Może? Czekała czy zobaczy też złote napisy...
Nie czekała długo:

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Mister Anders er det deg? Jeg oppdaget et innbruddsforsøk.
Panie Anders czy to Pan? Odkryłem intruza.
Odpisała:

Cytat:
Napisał ”Lulu”
Jeg er ikke en mester Anders. Jeg er den "inntrengeren". Vennligst ikke slå av. Jeg trenger din hjelp.
Nie jestem Panem Anders. Jestem “intruzem”. Nie wyłączaj się. Potrzebuję Twojej pomocy.
I dostała odpowiedź:

Cytat:
Farvel og utlogging
Do widzenia i logout.
Shutdown.

- Dobra gnojku… - wyobraziła sobie przez chwilę samą siebie, jak uderza głową o ścianę wyłożoną materacem z wariackim uśmiechem na twarzy.
Włączyła znowu. Przechodząc do trybu konsolowego. Tym razem w głowie miała inny plan. Chciała wylistować dostępne na dyskach pliki, zaczynając od małego dysku. Szukała rozszerzeń baz danych. Tak jak poprzednio najpierw informacja o systemie “pieseczkowym”? Jakby się nie nazywał - zniknęła po krótkiej chwili. Wszędzie. W logach widocznych na ekranie (teraz Lulu uważniej obserwując widziała to) - była informacja, zaraz nie było. Po kolejnej chwili komputer na poziomie konsoli twierdził, że ma tyle innych dysków niż główny, co Bill Clinton przed komisją senatu o stosunkach seksualnych z Moniką Lewinsky. Drugi dysk stał się widmem, komputer go nie wykrywał zaprzeczał jego istnieniu.

Wybrała numer Klary. Liczyła sygnały.
Jeden, drugi, trzeci…
- Hm… króliczku? - odezwała się w końcu odbierając - Bałam się trochę o ciebie. Wszystko w porządku?
- Klara… - głos miała absolutnie zrezygnowany, ba nawet jakiś rozdygotany - … mam przed sobą ten jebany komputer… patrzy na mnie i się śmieje. Nie da się go stąd ruszyć. Myślę, że ma wbudowaną sztuczną inteligencję. Gada do mnie… myślałam, że po duńsku, ale to chyba norweski. Zrobiłam błąd.
- Błąd?
- Znasz kogoś takiego jak mister Anders?
- Nie. Ale… to dziwne. Karolak chyba nie zna norweskiego, a profilował ten system, tak jak ci mówiłam.
- Czy to możliwe, że zamiast bazy danych mam przed sobą system komunikacji?
- System komunikacji? -
Klara nie zrozumiała, wszak była z tyłu z techniką elektroniczną i tym podobnymi sprawami.
- Tak. Wiesz, tak jakby zamiast spisu telefonów… znaleźć telefon który sam dzwoni pod akurat dostępny numer.
- Wątpię, ale nie jestem ci w stanie na to odpowiedzieć.
- Zamyśliła się. - Wiem tylko, że ten kto tam rezydował zbierał dane, miał maile, listy kontaktów, pliki to one są cenne. Dane te miał na komputerze, nawet nie wnikałam czy stacjonarnym, czy jakimś sporym serwerze. Wiem, że jest zabezpieczony… - urwała. - Mocno Lulu. Pamiętasz jak mówiłam byś nie czuła się pewnie, bo to było z 10 lat temu a wcale nie oznacza, że to dwie generacje temu? To pewnie wykracza poza dzisiejsze standardy. Ostatnie co wiem, to że Karolak profilował te zabezpieczenia dla usera, właściciela. Nie wiem nic, absolutnie nic więcej Grażynko - głos miała lekko zgorzkniały.
- Okej. Gdybym chciała zadać odpowiednie pytanie o jakąś daną. Masz jakiekolwiek… na przykład nazwisko? Które mogłoby potencjalnie być w bazie?
- Tak.
- Zawahała się. - Króliczku...? - zaczęła pytanie cicho jakby się nad czymś zastanawiając. Zawiesiła głos.
- Hmm? - Lekka rezygnacja pomieszana z zamyśleniem i analizą, przemówiła przez głos Lulu.
- Powiem ci, ale obiecaj mi coś. Tak bez tych ślicznych, skrzyżowanych palców. Na poważnie, dobrze?
- Dobrze.
- Powiedziała tylko. Nie przemawiał przez nią nastrój do żartów.
- Jak będzie tam to nazwisko i uda ci się wydostać te dane. To nie czytaj ich… dopóki nie będę w stanie ci czegoś wyjaśnić.
- Klara… mam gdzieś co to są za dane. Nie potrzebuję ich czytać.
- I tak zrobisz jak chcesz. Klara Lipińska.
- Rozłączyła się.

Lulu schowała telefon do kieszeni. Z nowym błyskiem w oku włączyła Pana Komputera… a więc, może ochrona danych polegała na sztucznej inteligencji chroniącej bazę danych, tylko jak ją niby obejść? Rozmyślała czekając na uśmiechniętego pieska i złote literki.
Zerknęła na moment na Indi. Dziewczyna usnęła skulona przyciskając do siebie swoją małą córeczkę. Lulu przez chwilę wpatrywała się w nie…
Raz, dwa, trzy…
Wróciła wzrokiem do komputera, by ujrzeć złoty napis:

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Mister Anders er det deg? Jeg oppdaget et innbruddsforsøk. To.
Panie Anders, czy to Pan? Odkryłem intruzów. Dwóch.
Odpisała, tym razem dwa razy upewniając się, czy tłumacz ustawiony jest na norweski:
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Det er meg. Intruders likvidert.
To ja. Intruzi zlikwidowani.
Od razu otrzymała odpowiedź:
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Jeg er glad for å "se" deg, hva kan jeg gjøre for deg?
Cieszę się, że Cie “widzę”, co mogę dla Ciebie zrobić?
Zastanowiła się przez krótką chwilę, musiała spróbować:

Cytat:
Napisał ”Lulu”
Vise informasjon om Klara Lipińska.
Wyświetl informacje o Klara Lipińska.
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Søker filer, kan du stå ved…

"Klara Lipińska" Folder finne, tre-fil.

Wyszukiwanie plików, proszę czekać…
“Klara Lipińska” folder znaleziony, trzy pliki.
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Vise informasjon om filnavn.
Wyświetl informacje o plikach.
Cytat:
Napisał ”Komputer”
1. Klara Lipińska.jpg, 2. Klara Lipińska.doc, 3. Klara Lipińska2.doc
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Åpen Klara Lipińska.doc
Otwórz Klara Lipińska.doc
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Jeg kan ikke Mister Anders. Jeg har ikke muligheten til å vise data i en mappe "Klara Lipińska"
Vennligst logge på windows operativ system.
Nie mogę Panie Anders. Nie mam możliwości wyświetlenia danych z folderu “Klara Lipińska”. Zaloguj się do systemu operacyjnego Windows.
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Tillate innsetting av en USB-enhet til å rippe filer.
Umożliw włożenie urządzenia USB w celu zgrania plików
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Avstengt sikkerhetssystem nummer tre, må du skrive inn passordet ditt.
Wyłączanie systemu zabezpieczeń nr 3, proszę podać hasło.


- Patel Nostel, kurwa… okej… myśl… - jęknęła sama do siebie.

Cytat:
Napisał ”Lulu”
Angre forrige kommando
Opprett en ny Windows administratorkonto, passord Patel Nostel
Cofnij poprzednie polecenie
Utwórz na Windows nowe konto administrator, hasło Patel Nostel

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Opprettelsen av en administratorkonto på C-stasjonen, må du skrive inn passordet ditt Mister Anders.
Utworzenie konta administratora na dysku C, proszę podać hasło panie Anders

Cytat:
Napisał ”Lulu”
Slå av datamaskinen
Wyłącz komputer
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Farvel og utlogging
Do widzenia i logout
Lulu włączyła komputer zaraz po tym jak się wyłączył. Tym razem najpierw zmieniła w BIOSie dysk z którego ma startować. Wyłączyła i włączyła go jeszcze raz wywołując uruchomienie systemu w trybie awaryjnym z wierszem poleceń. Wpisała odpowiednie polecenie, które powinno spowodować włączenie się domyślnego konta Administratora. Niespodzianka jednak stała tuż za progiem. Komputer twierdził, że konto administratora jest aktywne. Lulu grzebała chwilę w ustawieniach by odkryć w sumie to o czym już myślała, ale uznawała za mało realne… a jednak. Ktoś przerobił Windowsa w taki sposób, aby konto administratora znajdowało się na zewnętrznym dysku z dodatkowym autorskim systemem oznakowanym uśmiechniętym pieskiem.
Podjęła kolejną próbę, kolejny pomysł, coś czemu na początku zaniechała. Może jednak? Wyłączyła. Włączyła w trybie konsolowym. Spróbowała po prostu dostać się do plików systemowych i podmienić hasło usera Wieszczycki.

Zorientowała się w chwilę później.

Rozpracowywała to bardzo żmudnie i powoli, ale z każdą próbą dowiadywała się więcej o tym systemie. Gdy ogarniała całość wspomniała “pętlę” podczas śledzenia IP osób wchodzących na kamerki. Wirtuozeria...
Jej wiedza poszerzyła się o schemat działania zewnętrznego systemu na mniejszym dysku podpiętego jako ADM dla “windy”, która własnego nie miała. Schemat działania w przypadku prób wejścia w system “od strony” bootowania z C w sposób inny niż normalny log usera po włączeniu kompa:
  1. Wymazanie info o obecności innych systemów
  2. Wymazanie info o obecności innych dysków
  3. Inicjacja shutdown
Zanim dobrała się do plików systemowych z poziomu konsoli - komputer zgasł.

Kliknij w miniaturkę

Lulu zastukała palcami w klawiaturę…
Chyba totalnie kończyły jej się pomysły…
Włączyła znów komputer, znów ustawiając go by startował z mniejszego dysku, chciała pomówić sobie z uśmiechniętym pieskiem jeszcze raz… wyglądało na to, że to jedyna słuszna droga… a może po prostu próbowała jeszcze czepiać się ostatnich nawet najgłupszych pomysłów? Czekała na złote literki…

Cytat:
Napisał ”Komputer”
God morgen mister Anders, hvor er du?
Dzień dobry Panie Anders, jak się pan ma?

Cytat:
Do [SMS] Klara: Imię Karolaka?
Cytat:
Od [SMS] Klara: Paweł.
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Dzień dobry. Tu Paweł Karolak. Jak się masz?
Napisała PO POLSKU.

Cytat:
Napisał ”Komputer”
Good morning mister Karolak, how are You?
Dzień dobry Panie Karolak, jak się pan ma?
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Good. Very good.
Dobrze. Bardzo dobrze.
Odpisała uprzejmie… analizując. No bo w sumie co z tego… zmieniła język, hura!

Cytat:
Napisał ”Lulu”
Change user password
User Wieszczycki
New password Patel Nostel
Zmień hasło użytkownika.
Użytkownik Wieszczycki
Nowe hasło Patel Nostel
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Check the permissions of subadmin…
Turn of security system of microbomb: Negative
Turn of security system of hard drive cover: Negative
Turn of security system of USB port: Negative
Create account: remains 0 attempts to use
Change password of account…
Sprawdzanie uprawnień sub admina
Wyłączanie systemu zabezpieczeń dla mikrobomby: negatywne
Wyłączanie systemu zabezpieczeń dla pokrywy dysku twardego: negatywne
Wyłączanie systemu zabezpieczeń dla portów USB: negatywne
Tworzenie użytkowników: pozostało 0 podejść do wykorzystania
Zmiana hasła użytkownika...
Dziewczyna wzięła głębszy oddech...

Cytat:
Napisał ”Komputer”
… Positive.
Change pasword of “Wieszczycki” account: processing


...Pozytywne.
Zmiana hasła dla użytkownika “Wieszczycki”: w trakcie.
Czekała cierpliwie wpatrując się w napis “processing”.
Cytat:
Napisał ”Komputer”
Password “Wieszczycki” account changed to “Patel Nostel”

Hasło użytkownika “Wieszczycki” zmienione na “Patel Nostel”
Cytat:
Napisał ”Lulu”
Turn of security system of USB port.

Wyłącz zabezpieczenia systemu dla portów USB
Cytat:
Napisał ”Komputer”
You not have permission to turn of security system of USB port.

Nie masz uprawnień do wyłączenia systemu bezpieczeństwa dla portów USB.
Lulu powiedziała komputerowi co o nim myśli… a mówiła bardzo, bardzo brzydko… no i cicho, by nie obudzić śpiących dziewczyn. Gdy już się nieco wygadała.
Wyłączyła.
Podłączyła Internet.
Włączyła tak by uruchomił się Windows 7.
Użytkownik Wieszczycki.
Hasło Patel Nostel.

Charakterystyczny dźwięk wymyślony może przez samego Billa, brzmiał jak najpiękniejsza muzyka, a tapeta odpalonego pulpitu była piękniejsza niż największe dzieła sztuki.
Pulpit był lekko zaśmiecony, lecz wzrok Lulu skupił się na kilku ikonach. 3 Turn offy… i folder “Biblioteczka Leopolidna”.

Cytat:
Do [SMS] Klara: Twój króliczek był niegrzeczny! Najgorsze za mną… teraz musi pójść z górki.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline