O, diabli nadali, pomyślał Thompson, słysząc nazwisko swej młodej znajomej, dziedziczki fortuny Hunterów, tudzież miłośniczki jego twórczości, o czym miał okazję dowiedzieć się nie raz i nie dwa razy.
Elizabeth Hunter, równie piękna jak i pełna zalet, miała też i kilka cech, których nikt nie śmiałby nazwać wadami - przynajmniej w jej obecności.
- Proś - polecił, chociaż rozsądek kazał rzec "Nie ma mnie..."
Na to ostatnie i tak było już za późno. |