Rację mieli ci, którzy twierdzili że obcy myślą...cóż. Obco.
- Podsumowując: jestem kosmitą, nie mogę ci pomóc. Idź z tym do Jehowych. A gleba już sama w sobie jest lekiem na ludzkie problemy. Wystarczy zastosować metodę warstwową: warstwa gleby, warstwa problemów, warstwa gleby... i problemy znikają. Sprawdzone. - Coda dorzuciła swoje trzy grosze, gdy tylko Kherubim przestał nawijać. Gapiła się spode łba na zieloną kulę, leżącą beztrosko na stole. Co tu się do cholery wyprawiało? Albo łysol robił sobie właśnie z niej jaja, albo serio nie ogarniał czym jest największy wynalazek ludzkości. Pojawiało się pytanie co do tej pory pijał, deszczówkę? Kupował nawóz do roślin i walił dożylnie, a kompost wciągał jak koks?
- Czy ja wyglądam na słonia, żeby wpieprzać zgniłe arbuzy? - po krótkim namyśle kobieta postanowiła jednak przyjąć drugą ewentualność. W sumie to koleś chciał dobrze, chociaż zrozumieli się dość... no ni chuja się nie zrozumieli. Pochyliła się nad obcym i zamachawszy palcami przy wargach, zaczęła nadawać powoli i bardzo wyraźnie:
- Patrz mi na usta... b-r-o-w-a-r... broooowaaaaar. Browar. Piwo. Piwsko. Chmiel, słód zbożowy, drożdże, woda. Wszytko zmienione w złocisty trunek z bąbelkami. Nie piłeś go nigdy? Gdzieś ty się uchował z takimi brakami, trzeba cię będzie wyedukować. - pokiwała głową, zgadzając się z własną opinią.