Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2016, 19:09   #25
Eillif
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
Współpraca z Kolejnym i Ravage

-Powiedz mi, powiedz! - Tekla doskoczyła do strażnika i zaczęła ciągnąć go za rękaw -Co tu się stało?! To nie może być przecież prawda! Gdzie on jest?! Czy one kłamią? -błagalnym wzrokiem wpatrywała się wyczekująco w oczy mężczyzny.
Mężczyzna miał strapioną minę. Nie bardzo wiedział, co ma począć z dziewczynką.
-Ale o co ci maleńka chodzi? Co się stało? Braciszka zgubiłaś, tak?-
Wasilij podbiegł do dwójki i ze wstępu odciągnął za rękę Teklę od strażnika. Nie wyglądał on na specjalnie zdenerwowanego, więc Pogorzelski spodziewał się, że łatwo pójdzie.
-Przepraszam za nią, miała trzymać się blisko mnie a znowu gdzieś pouciekała. Już spadamy.
Żołnierz tylko spojrzał na chłopaka z wdzięcznością, że już nie będzie musiał zajmować się dzieciakiem. Najwidoczniej lepiej sobie radził ze strzelaniem niż niańczeniem pociech.
Odszedł z Teklą kawałek i zapytał:
-Co ci jest? Tak trudno było mnie znaleźć? Nie zawracaj głowy starszym.
Mała była na skraju. W każdej chwili mogła wybuchnąć, jak mają to w zwyczaju dzieciaki, ale robiła wszystko co w jej mocy, aby do tego nie doszło. Z wilgotnymi oczami i łamiącym się głosem zapytała:
-Czy to prawda? Czy słyszałeś jakieś plotki? Czy… czy słyszałeś, że to on? - pociągnęła nosem, a kiedy zamknęła oczy pojedyncza łza spłynęła po brudnym, zapadniętym policzku.
Wasylowi chwilę zajęło dojście w myślach do tego, o co małej chodzi. Oczywiście, musiała usłyszeć coś o Andrieju. Zastanawiał się, co zrobić. Nie miał wielkiego doświadczenia w pocieszaniu małych dziewczynek będących na granicy rozklejenia się. Kusiło go, żeby powiedzieć jej w kilku słowach, że świat to nie bajka i żeby wracała do domu, ale nie chciał być okrutny. Kucnął przy niej i westchnął:
- Yyy, tak. Znaczy… Niestety. Jacyś źli ludzie go zabili. Nie wiadomo czemu. Przykro mi. - skrzywił się lekko bojąc się nadchodzącej reakcji. Mogłem to lepiej rozegrać.
Równie brudną rączką otarła łzę, a następnie nos rękawem.
-Ale czy jesteś tego p e w i e n? - zapytała poważnie i znacznie już spokojniej. -Chcę porozmawiać z tym strażnikiem. Chcę.... Muszę… Wiedzieć. - Na miękkich i lekko trzęsących się nogach ruszyła w kierunku uzbrojonego mężczyzny.
-Aha. - skwitował krótko Wasyl. Chciał początkowo zawrócić dziewczynę, ale potem postanowił dać sobie spokój. Nie zrobiła nic złego, tamten koleś pewnie w najgorszym wypadku każde jej spadać na bambus.

-Czy może mi pan opowiedzieć co się tu stało? Bardzo się boję, słyszałam dźwięk wystrzałów - spuściła głowę i przyciszyła głos, jednak ktoś kto by ją dobrze znał wiedziałby, że jest to oznaka tego, że Tekla pozbierała się już i znowu zaczyna nadużywać swojej “niewinności” i młodego wieku. Ale czy ktokolwiek mógł znać i rozumieć to dziecko wychowane w ciemnych tunelach przez… No właśnie kogo?
Żołnierz już myślał, że na dobre dzieciak się od niego odczepił i będzie mógł tylko leniwie obserwować przechodniów, którzy rozchodzili się do swoich domów. Już zapalał papierosa, gdy znów podeszła.
Mężczyzna podniósł oczy do sufitu i z przyklejonym papierosem do dolnej wargi wypowiedział bezgłośnie parę przekleństw.
Westchnął.
-Fuchaj, mała-Wyseplenił.-to nie bajefki dla mafych ziefczynek-Odpalił papierosa i zaciągnął się głęboko.-A w ogóle, to robi się późno. Nie pora na kolację i paciorek?
pCzy to był Andriej? Ten bajarz? - zapytała krótko i rzeczowo, tak jak lubią dorośli.
Facet westchnął. Już wiedział, że się nie uwolni.
-Tak.-Przytaknął poirytowany.- Jakiś wariat wpakował w niego całą serię z kałacha, zachlapał juchą cały tunel.-Uśmiechnął się paskudnie, pokazując żółte zęby. Miał nadzieję postraszyć trochę małą, żeby już dała mu spokój i poszła beczeć do brata.
Mała przygryzła wargę słuchając zbędnych szczegółów. O ile to możliwe, jeszcze bardziej podziwiała talent Andrieja do snucia pięknych opowieści. Pożałowała, ze zapytała strażnika, jednak przemogła się zadała kolejne pytanie, mając cichą nadzieję, że okaże się ono ostatnim.
-Gdzie to się stało? Kto zabrał… ciało?
-ludzie do tego wyznaczeni-Wzruszył ramionami rozmówca. -To tunel Hanzy. Musi wyglądać jako tako, inaczej odstraszy handlarzy i kupujących. I tak pewnie przez najbliższy czas ludzie będą się tu bać przychodzić, psiamać.Mruknął już bardziej do siebie. Popatrzył na dziecko.
-Mała, weź już zmykaj, wiesz która godzina jest? O tej porze dzieci śpią!-Dmuchnął w jej stronę ostatnią porcją dymu.
Zamyślona Tekla odsunęła się bez słowa od strażnika, ale także myślami była już daleko. Zastanawiała się co ma teraz z sobą począć i dokąd się udać. Jedynym co przyszło jej do głowy, było znalezienie miejsca gdzie niedawno wydarzyła się tragedia.

Wśród zasychających plam krwi, uwagę dziewczynki zwrócił porzucony plecak. Rozejrzała się wokół. Nikogo nie było w pobliżu, ale mimo to, mała z dyskrecją schyliła się i zajrzała do plecaka.
~No jasne, bo czego ja się spodziewałam? Wskazówki? Podpowiedzi? - westchnęła ciężko i podniosła się z kolan ~ Andrieja już nie ma. Muszę iść dalej. Sama. Tylko dziecko by tego nie rozumiało. ~ pozwoliła sobie na chwilę słabości, a w ułamku sekundy łzy popłynęły po jej dziecięcych policzkach.
 
Eillif jest offline