Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2016, 19:24   #88
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Opuścili obozowisko. Ruszyli, zapuszczając się w mroki lasu, chronieni jedynie przez światło pochodni, które udało się zmontować Mikołajowi. Ich kroki po wyschniętej ściółce szeleściły i trzaskały głośno, rozchodząc się pomiędzy pobliskimi drzewami. Przenośne źródła ognia z jednej strony dodawały otuchy, rozświetlając ciepłym blaskiem okolice, ale równocześnie tańczące płomienie padające na drzewa sprawiały, że te zdawały się poruszać i nienaturalnie drgać. Każdy podmuch wiatru, który ciągle wiał z dużą siłą przyprawiał o dreszcze na karku. Nie dlatego, że był lodowaty, ale dlatego, że czuć w nim było coś... złego. A może to tylko autosugestia?

Gdy Bear oświadczył, że krążą w kółko Mikołaj zatrzymał się i wpatrywał się z niesamowitą intensywnością w twarz ich przewodnika, doszukując się cienia żartu. Zważywszy na sytuację, bardzo okrutnego, ale żartu. Niestety, mężczyzna był śmiertelnie poważny. Polak zrzucił z pleców swój wysokiej klasy wojskowy plecak, który z głuchym łoskotem uderzył w ziemię. Przykucnął przy nim i rozpiął jedną z kieszeni. Chwilę pogrzebał, przysłuchując się wymianie zdań między pozostałymi, aż wreszcie udało mu się wyciągnąć nawigację. Wcześniej na nic im się nie zdała, ale może teraz zadziała. Chłopak włączył zasilanie, mały ekranik ciekłokrystaliczny rozświetlił się i wyświetlił się powitalny komunikat.

Wtedy Frank wyłożył swoją teorię. Mikołaj wyprostował się i skwitował to krótkim lecz dosadnym i jakże polskim "Co kurwa?".

-[po angielsku] To... to jakiś absurd. Przecież takie rzeczy...- ugryzł się w język. W końcu rogate bestie rodem z mroku to są "takie rzeczy, które są tylko w filmach".

- Ale... nie ma sposobu? Nie możesz przecież iść sam. Ja... kurwa mać. - Mikołaj kopnął plecak ze złością, oburącz łapiąc się za głowę. Widział, że nic nie wskóra, zaniechał. Frank podjął decyzję. Heroiczną, nie myślał o sobie. Mikołaj nie wiedział co on by zrobił na jego miejscu. "Nie znasz się dopóki się nie sprawdzisz", a test Jacksona właśnie się zakończył.

Mikołaj podszedł do niego, klepnął go w ramię i powiedział tylko - Powodzenia...- jednak zrobił to tak cicho, że jego głos ledwo przebijał się przez otaczający ich szum wiatru.

Gdy Frank zniknął za linią światła Polak długo wpatrywał się w ten punkt. Nie umiał sobie wyobrazić co musiał przeżywać tamten mężczyzna. Nie chciał o tym myśleć, ale jednoczenie nie był w stanie myśleć o niczym innym, aż do momentu, gdy jego wzrok ponownie spoczął na nawigacji.

Mikołaj ponownie rozświetlił ekran i sprawdził stan połączenia z satelitami, cyfrowy kompas i lokalizację na mapie. Następnie spojrzał na zegarek, sprawdził godzinę i za pomocą wbudowanego w niego kompasu spróbował określić kierunki świata, porównując je z pierwszymi wynikami. Finalnie wyciągnął z "puszki surwiwalowej" tradycyjny, igłowy kompas i na nim również chciał określić położenie północy.*

Niezależnie od decyzji grupy, Polak skupił wszystkie swoje wysiłki na określeniu ich pozycji oraz wyznaczeniu kierunków świata. Dywagacje na temat kolejnego kroku pozostawił pozostałym.


_______________________
* prosiłbym o podanie godziny (jeśli zegarek działa), określenie jak zachowuje się nawigacja (czy jest połączenie z satelitami, czy jest nasza lokalizacja, czy elektroniczny kompas wskazuje kierunek). To samo w kompasie w zegarku i w tym tradycyjnym. Porównanie tego jak zachowują się te kompasy, czy tak samo, czy różnie, czy wariują czy działają normalnie.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline