Klub Progresja, Wola, Fort Wola, wczesny wieczór.
... dostał w twarz aż zaszumiało mu w głowie.
Ochroniarz jaki wcześniej wpuścił go do klubu, a przed chwilą wepchnął przez uchylone drzwi do kanciapy własnie zamykał je za nimi. Wojciech zamroczony uniósł gardę tylko po to by oberwać po żebrach, a gdy odruchowo ją opuścił oberwał znów w szczękę.
- Wojtuś z Irlandii wrócił tak? - rzekł jeden z oprawców.
Detektyw był świetnie zbudowany, a bójka nie była dla niego żadnym novum, weteran z Iraku radził sobie w nawet ciężkich opresjach. W przypadku dwóch osiłków zawodowo robiących za osłonę klubów nocnych i to biorących go z zaskoczenia, szans nie miał nawet iluzorycznych. Szczególnie, że do zabawy błyskawicznie włączył się ten trzeci i po zatrzaśnięciu drzwi obdarował Sykurskiego krótkim acz treściwym ciosem w nerkę.
Detektyw krzyknął z bólu i wnet poczuł ciężką łapę na ustach, by jego ewentualne wrzaski nie rozległy się za drzwiami.
- A on gdzieś wyjeżdżał? Gnoju?
Kolejny cios w brzuch, Wojtkiem wstrząsnęły torsję.
- No to skurw... - rzucił ochroniarz 'sprzed wejścia" zabierając szybko łapę. - Obrzygał mnie jebany...
Sykurski dostał w łeb od tyłu, nie za mocno, ale starczyło by najpierw opadł na kolana, a potem zwracając to co miał w żołądku przewrócił się na podłogę, na bok. Ostatnie co zapamiętał to kop prawie odrywający go od podłoża i rzucający na ścianę.
Stracił przytomność.
- Wedle dokumentów niejaki Wojciech Sykurski, ma licencję prywatnego detektywa. - Mietek patrzył beznamiętnie na półprzytomnego mężczyznę i nawijał przez telefon dalej. - To chyba ten sam co dzwonił do Sierakowa, numer jaki podał Jackowi zgadza się z tym jaki ma na wizytówkach.
- Cokolwiek co łączyło by go z Rembertowem?
- Wątpię. - Potężny Mieciu pokręcił głową, choć rozmówca nie mógł tego zobaczyć. - Ale wykluczyć się nie da. Choć sam oceń czy Bałałajka posługiwała by się szpiclami tego typu.
- A z Ernestem?
- Też nie... zresztą by chyba nie pytał co się stało z chatą i nie dzwoniłby do nas rżnąc głupa, że przyleciałeś właśnie z Irlandii.
- Mógł dać mu zlecenie bez takich info, sam nie wiem. - Wojtek Kleszcz zastanowił się nad czymś mocno po swojej stronie słuchawki.
Amerykańskie Japsy w Rembertowie negocjujące z Ruskimi. Chcące tę Amerykankę za coś. Od dłuższego czasu nie mogli przyklepać dealu i nagle poszukuje go policja na zlecenie ambasady US. I prywatni detektywi...?
- A ma jakąś wizytówkę kogoś z ambasady jankesów? Cokolwiek?
- Nope.
- Jakiś namiar na... japońsko brzmiące nazwisko? - spytał w końcu.
- Nie ma nic kurwa takiego, chyba że w telefonie. Przepytać go?
Kleszcz przysiadł na zwalonym pniu masując nasadę nosa.
Ernest chcący go dopaść pomimo chwiejnego sojuszu, choćby za plecami Sebastiana.
Bałałajka chcąca dopaść każdego z nich, negocjująca z Yakuzą mającą wpływy w US.
Policja u Buły mówiąca o ambasadzie, nagle jakiś detektyw dzwoniący do Sierakowa.
Zaklął pod nosem myśląc intensywnie.
Detektyw zaczął odzyskiwać przytomność, słyszał jak przez mgłę.
- Albo zajebać? - Mietek źle odczytał ciszę panującą w słuchawce. - Trzeba by do lasu wywieźć i...
- Skończ z mędrkowaniem - warknął Kleszcz. - I tak dość spierdoliliście.
- My?!
- Jacek mógł go spuścić na bambus przez telefon, wy niestety użyliście swoich mózgów.
- No zasadzkę Jacek chciał zrobić jak telefon dostał na straż, by dać mu nauczkę, by cię nie szukał...
- ... i trop idioto by go upewnić, że na coś trafił.
- A... czyli zajebać? - Mietek spytał ale kątem oka zobaczył lekki ruch pod ścianą, wskazał wzrokiem
Jeden z jego kumpli podskoczył i krótkim strzałem na powrót wyłączył detektywa jakiemu wracała świadomość coraz bardziej.
- Sam cię zajebię - Kleszcz znów warknął do słuchawki. - Zrobimy tak... (...)
Pałac Kultury i Nauki, Śródmieście, ul. Emili Plater, wieczór.
Sykurski ocknął się gdy wyrzucili go z samochodu na chodnik. Nie zdążył zarejestrować odjeżdżającego z piskiem opon samochodu. Leżał przez chwilę i próbował się zebrać na czworaki, w głowie mu dudniło.
- Nic panu nie jest? - podeszła jakaś dziewczyna zadając najgłupsze możliwe pytanie w takiej sytuacji. Kilkanaście osób również wstrzymało się patrząc z ciekawością.