Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2016, 18:42   #29
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
„ - Nu dziewuszka wstawaj że, jo. Nu wstawaj. Nowy dzionek suka blee. – wysoki , postawnej postury cień bez twarzy. Kostucha z najgorszych koszmarów, śmierć przed którą, człowiek ucieka co dzień, złapała za nogę i targnąła wątłym ciałem kobiety jak, szmacianą lalkę.

Dłoń mężczyzny objęła kostkę niczym kajdany więzienne. Paznokcie kobiety wbiły się w podłożę niczym grabie i zagarnęły niewielką ilość żwiru pociągając wzdłuż szyny torów metra.

- Dziś nowa lekcja. Nu posłuszna ty będziesz dziwko jedna. Nu chociż ku mnie nu dawaj. – Sylwetka przygarbionego zwyrodnialca, ciągnęła kobietę ku światłu ogniska. Łańcuch brzęczał hałasował wprawiając wszystkie mięśnie w stan naprężenia. Paniczny strach przebijał te mięśnie jak nóż rzeźnika który, rozcina świniaka plaster po plastrze.

Światło wyłaniało tyrana dzisiejszych czasów z mroku cal po calu by, w końcu obracając głowę, ukazywało wielkie białka i resztki uzębienia które, ciemniały wraz z wydobywaniem z ust, charczenia i prób łapania oddechu by, szarpnąć jeszcze raz i jeszcze raz. Pochylając się nad nią śmiał się by następnie…”

- Yh-hyyy..yhy..hyyyh…- pot kapał z czoła Oksy jakby, wyciskał Ją ktoś niczym gąbkę. Ciśnienie już prawie rozsadzało jej głowę gdy, się obudziła. Natychmiast odruchowo podciągnęła się w górę.

Znów cholerna lina puściła obracając ciało do góry nogami. Koszmar zapewne był tak realistyczny że, miotała się podczas snu, powodując wyślizgnięcie się liny z kostki. Wzrok powoli wracał jak i jego ostrość. Mocny ból głowy jak po wypiciu co najmniej nalewki dziaduszka Pientry. Nogi zdrętwiałe znów robiły się ciepłe. Oddech stawał się równiejszy.

Powoli zaczęły dochodzić dźwięki z Siemianowskiej. Ludzie wracali z nocnych dyżurów a reszta się budziła do życia.

- Nu Saszka kolejny dzień. - Oksana opuściła się w dół zgrabnie oplatając linę wokół kostki. Sznur zatrząsnął się na chwilę a ciało kobiety zjechało niczym przywiązany worek opuszczany w dół. Noga niezgrabnie stanęła na gruzowisku przeszywając ciarkami stopę. Usiadła na wyższym gruzie by rozmasować stopę.

- Saszka nie ma Andrieja! – pośpiesznie ubierając buty rozglądała się, czy aby, jej przyjaciel nie zmierza ku niej. Niestety odcinek tunelu który, prowadził do dworca był pusty. W głowie miała jego ostatnie przechwałki jaki to ma plan odnalezienia drogi do uniwersytetu. Wiedziała że mógł wykonać ten szalony pomysł ale, że tak od razu, bez przygotowania. Zebrała wszystko co miała. Spięła plecak i ruszyła w kierunku miasteczka które, na dobre już się rozbudziło.

Idąc próbowała poukładać sobie wszystko co mówił Andriej.
- Nu Saszka, też to czujesz, co? - szczur chodził jej po barku i co chwilę się wychylał jakby, węszył szukając zagrożenia.

- Stiopka ….! – olśniło Oksy -Jasne Saszka masz rację. Ten Ustriyon… Nu trzeba go…- zatrzymując się zrobiła krok jeszcze i znów się zatrzymała. Uderzyła pięścią w drugą dłoń i ruszyła dalej.

- Stiopka Ty czekaj no..-


Dochodząc do miasta, rozglądała się uważnie wyciągając rurkę z za pleców która, była uprzednio wstawiona pomiędzy plecakiem a plecami. Ściskając tak, ruszyła obrzeżami do znanego miejsca gdzie, było legowisko Andrieja.

Rozglądała się co chwilę gdy poczuła głód dość doskwierający by zatrzymać się przed filarem i sięgnąć do plecaka. Wydobyła jedyną rzecz która teraz pozostała by załagodzić głód. Puszka konserwy. Rarytas który z prezentowali denaci którzy ją złapali i torturowali przez kilka dni. Rozejrzała się wokół nerwowo tak jak w momencie kiedy ją zdobyła. W końcu nie wszyscy przeszli z tego piekła do krainy spokojniejszej od tej tu. Nawet jeżeli by miało to być piekło. Zgrabnie wyciągnęła nóż i w biła go z zgrzytem w metalowy krążek który, zasyczał i wyzwoli woń powodując wzmożenie łaknienia. Gryzoń zaraz przeszedł z barku na kolano i zgrabnie na swych tylnych łapkach unosząc przednie próbował wyżebrać choćby okruszek jedzenia.

- Nu spokojna Saszka. Przecież się podzielę. - Zgrabnym ruchem ostrze wycinało wzdłuż obręczy rzaz uwalniając coraz więcej płynu.

Smak wyśmienity nie ulega wątpliwości nie jeden zabił by za taki rarytas. A raczej każdy. Niestety to było jedyne co miała Oksy. Kiedyś konserwa leżała na półkach sklepowych i każdy kto był bardziej usytuowany nawet nie spojrzał na nią. Teraz warta była tyle co kiedyś nie jedno danie w pięciogwiazdkowej restauracji. I tak się poczuła Oksana. Wróciła szybko do realistycznego położenia i dogięła konserwę owijając ją w gazetę.

- Saszka na czarną godzinę reszta – mówiąc to wciskała głęboko w plecak metalowy krążek i natrafiła na resor wagonu metra. Był lekko spiłowany dokładnie na środku.

- o Saszka prawie gotowe jeszcze tylko trochę. Nu ale to potem wpierw w drogę-

zarzucając plecak podniosła się i ruszyła wzdłuż głównej drogi wyznaczonej przez porozstawiane namioty i legowiska mieszkańców.
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 26-02-2016 o 22:41.
Nasty jest offline