Po wizji i wymianie zdań między kobietami w ładowni atmosfera była bardzo gęsta. Meetra mocno się zastanawiała nad następnym krokiem. Wreszcie ciszę przerwała Ori nieśmiałym pytaniem:
- Mistrzyni…?
Surik podjęła decyzję.
- Nie ma czasu do stracenia - oparła ręce o biodra. - Lecicie z nami. - powiedziała do padawanów. - Nie mam czasu na zabawę w taksówkę. Poza tym może rzeczywiście się czegoś poduczycie - dodała nieco łagodniejszym tonem.
Oczy twileczki rozszerzyły się i ona sama zacisnęła swoje pięści w niemej radości. Vlad, który powoli dochodził do siebie również uśmiechnął się pod swoim bujnym wąsem. Oto przed nimi jawiła się okazja jakiej nie będzie miał żaden z ich towarzyszy z Akademii. Podróżowanie i prawdopodobnie trening z ostatnią i jednocześnie pierwszą z Jedi – Meetrą Surik.
Ona tymczasem odezwała się do ostatniego z pasażerów, trzymającego się na uboczu mandalorianina w zniszczonej zbroi.
- To samo się dotyczy ciebie. Jeśli będziesz chciał wysiąść to jeszcze zahaczymy o jedną miejscówkę. Do tego czasu masz się słuchać. – ruszyła do wyjścia, ale przystanęła na chwilę. – Jak cie zwą?
- Tyrax – odparł najemnik. Mówił trochę niewyraźnie, dlatego nie było pewne czy to nie jest jakaś zniekształcona forma innego imienia.
Jedi tylko skinęła głową i opuściła pomieszczenie.
Arthoria wreszcie mogła wypuścić rozrywającą ją od środka radość.
- JEJ! Vlad! – zwróciła się do kolegi.
- Wieeem. Bałem się, że rzeczywiście nas każe odstawić na jakimś zadupiu – mruknął. W przeciwieństwie do koleżanki nie spuszczał wzroku z mrocznej Jedi, która ciągle siedziała pod jedną ze ścian.
- Chodźmy stąd – pociągnął Ori za rękę.
Twileczka chciała przez chwilę zaprotestować, ale ostatecznie rzucając Rin wyzywające spojrzenie podążyła za swoim przyjacielem.
Mandalorianin spoglądał na to wszystko w milczeniu. Wzruszył wreszcie ramionami i też postanowił przejść się po statku.
Blondwłosa kobieta została sama w ładowni. |