Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2016, 14:33   #94
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Ange uśmiechnęła się słabo, kiedy Bobby spróbował ją pocieszyć. Nie wiedziała, co więcej miała robić, co myśleć.
Ucieszyła się, kiedy w słupie światła latarki dostrzegli zagubioną grupę. Chciała podejść do brata i chociażby go objąć, ale nie zdążyła, gdyż ten od razu przykleił się do Arisy. Kobieta skrzywiła się, a jej mina przybrała kwaśny wyraz. Dała kilka kroków w tył i stanęła o pół kroku od Bobby'ego, przy którym to się zatrzymała. Westchnęła bardzo głośno i milczała stojąc w bezruchu z głową zawieszoną w dół. Dopiero później dostrzegła coś więcej, prócz brata, który ją olewał.
Najstarszy uczestnik wyprawy leżał jakby powalony na glebie. Czy coś mu się stało?
Angelique podeszła do Arona i uklęknęła przy nim, kładąc mu dłoń na ramieniu
- Ej, wszystko ok? Zostałeś ranny, trzeba Ci jakoś pomóc? - spytała cicho ze smutną miną ponownie wzdychając. Jeśli ten by jej odpowiedział, to spróbowałaby mu pomóc jak najlepiej potrafiła, a przecież umiała udzielać medycznej pomocy. Było to dla niej wręcz codziennością.
Gdy zrobiła to, co mogła, o ile była taka potrzeba, wyprostowała się i obejrzała za siebie, spoglądając na Beara. Zdziwiło ją to, że trzyma jakiś drogi sprzęt, czy miał go wcześniej? Nie przypominała sobie, to chyba Frank, ten co odszedł od grupy, posiadał takie technologie?
- Bobby... Co to jest? - spytała i nagle poczuła dudnienie w głowie. Złapała się ręką za skroń i zasyczała z bólu. Zachwiała się na nogach, opierając ręką o drzewo. Bębny stawały się coraz bardziej głośne i nieznośne, a co lepsze, nie pochodziły z wnętrza jej głowy. Potrafiła określić kierunek. W dodatku te szepty, te wiry przed oczami, cieniste smugi poruszające się wokół. Zrobiło jej się niedobrze.
- Ćś ć ć ćć - uciszyła wszystkich unosząc wskazujący palec, który potem przyłożyła do swoich przesuszonych warg. Rozejrzała się nerwowo dając szybkie i gwałtowne kroki w kierunku dźwięków
- Słyszycie to? Bębny, jakby... Stamtąd, nie? To bębny, słyszycie? Może to Ci indianie, o których mówił Mount? Musimy tam iść, to może być droga. Arisa zaznaczy trasę na drzewach - powiedziała jakby lekko zdenerwowana i podskoczyła kiedy to Connor zaczął się miotać. Nawet nie wiedziała, co się tam działo, za dużo... Wszystkiego było tak dużo.
- Nie ma sensu chodzić tą samą trasą, ona jest jak trójkąt, bermudzki. Będziemy błądzić w kółko, a tam słychać bębny, pójdziemy. Pójdźmy, to moze mieć sens, prawda? - spytała jakby pragnęła potwierdzenia dla swoich własnych słów. Jej wzrok był coraz bardziej dziki, zbłąkany... Może nawet zdesperowany, jak niekontrolowane i gwałtowne ruchy jej ciała, które przybrało podkulony kształt przerażonej dziewczyny.

 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 03-03-2016 o 14:39.
Nami jest offline