Thompsona interesowało teraz tylko jedno - by powalony przez niego bandyta nie zdołał wstać i nie uciekł przypadkiem przez okno, w ślad za swoimi kompanami. A że Elias dostał pokój przy schodach przeciwpożarowych, było rzeczą jasną, że nie będzie to lot pięć kondygnacji w dół, tylko szybka, chociaż nie do końca komfortowa ucieczka.
John szybko podszedł do leżącego, gotów w każdej chwili przykopać mu, gdyby tamtemu przyszła nagle do głowy ochota na podniesienie się z podłogi.
- Ciekawe, w czym im przeszkadzał Elias - powiedział do Cartera. - I czego tu szukali.
- Lin, czy ktoś poszedł po policję? - podniósł głos. |