Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2016, 20:13   #98
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Bruce oddychał ciężko, klęcząc nad ciałem rannego Arona. Czyżby łapacz snów podziałał? A może bestia po porostu stwierdziła, że starszy i słaby mężczyzna będzie lepszym celem ataku? Tylko dlaczego nie zaatakowała go od razu, w chwili kiedy byli nieświadomi jej obecności? Przybyła tu z celem zabicia Bruce’a, albo przynajmniej w celu pozbawienia go talizmanu, jednak ostatecznie zmieniła swój cel. Paquet nie był teraz pewien, czy bestia kierowała się jakąś logiką, czy zwykłym instynktem morderczym. Istota z pewnością potrafiła myśleć, ale czy w jej działaniach był jakiś cel inny niż zwykłe wymordowanie ich wszystkich?

Światła latarek otrząsnęły go z rozmyślań. Wstał na równe nogi. Krzyknął i ruszył w ich stronę.
- Tutaj! Mamy rannego!

Kiedy wszyscy byli już razem, Bruce uspokoił się, kiedy ujrzał dziewczyny w jednym kawałku. Zawahał się. Do której z nich należało podejść najpierw? Zwątpienie nie trwało to jednak długo. Skierował się wpierw w stronę Arisy. Lepiej było podjąć jakąkolwiek decyzję szybko, niż spędzić zbyt wiele czasu na staraniu odnalezienia tej właściwej. A teraz nie mieli go zbyt wiele.

Po rozmowie z dziewczyną, Bruce usłyszał słowa siostry i zwrócił się do wszystkich.
- Ange ma rację, lepiej ruszyć w tamtym kierunku, niż dale stać tu i czekać aż to coś nas dopadnie. Arisa też słyszy bębnienie, więc możemy założyć, że to nie omamy. Możecie wierzyć w co chcecie, ale to coś jest prawdziwe. Widziałem to z bliska, czułem smród krwi i ludzkiego ciała. To nawet mówi... Więc jakiś tam rozum musi mieć, co nie? Potrafi pojawić się wszędzie i znikać równie szybko. Nie możemy tu zostać i czekać aż nas dopadnie. Chodźmy czym prędzej.

Kiedy już skończył mówić, w końcu podszedł do siostry. Widział po niej, że była na niego zła. Został rzucony teraz pomiędzy młot a kowadło. Zależało mu na nich jednakowo i dla ich bezpieczeństwa mógłby oddać życie, jednak nie był w stanie się rozdwoić.

Odezwał się w końcu do Ange, starając się przybrać mniej strwożony wyraz twarzy.
- Cieszę się, że nic Ci nie jest. Musimy porozmawiać...Ale to po drodze. Nie możemy zostać tu ani chwili dłużej. Z którego kierunku dobiegają te bębny?
 
Hazard jest offline