Roześmiał się perliście, pełną gębą zaciągając się śmierdzącym powietrzem. - Na pochyłe drzewo to i koza wlezie, Tileańczyku. Mierz tą swoją zabaweczką do kogoś, kto nie jest skrępowany kilkoma łańcuchami... - rzucił oschle do kusznika szarpiąc kajdanami - No, panie dowódco, skoro nie mam żadnego wyboru... - powiedział wolno, udając zmartwienie - Jednak pańskie słowa są pieszczotą dla mojej duszy. Same ważne osobistości upominają się o brudnego Niedźwiedzia! Ba, widocznie nawet sam cesarz chciałby pewno łyknąć kubeczek winka ze słynnym zwadźcą i zabijaką. - uśmiech zmienił się w tęgą minę, okazującą całkowitą pogardę. - przynajmniej kilka łyków wody zapewnij 'wybrańcowi', jeżeli chcesz abym żywy dotarł do zaplutego Altdorfu. |