Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2016, 23:25   #23
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
-Nie wątpię w szczodrość Cesarza. - odparł z uśmiechem elf, by chwilę potem pognać konia do galopu. Dzięki temu podróż mijała szybciej, a komplikacji jak widać los postanowił im oszczędzić, gdyż do murów Pfeildorfu dojechali nieniepokojeni. Przynajmniej można było cieszyć się w spokoju wiatrem we włosach i ciepłymi promieniami słońca na twarzy.

Gdy gwardziści zaproponowali, że wynajmą dla niego pokój nie oponował. Po co miałby odmawiać gdy ktoś okazuje mu uprzejmość? Przy posiłku i rozmowie czas zleciał im do pory udania się na spoczynek. Chcąc złapać nieco nocnego powietrza Yrseldain otworzył okiennice. W ciągu kilku chwil okazało się, że zamiast samego powietrza, będzie miał okazję zażyć ruchu na świeżym powietrzu. "W sam raz na dobry sen." pomyślał po czym zebrał się do działania.

Po skończonej biesiadzie, Liściaste Ostrze nie mógł powstrzymać uśmiechu.
-Cholera, rozruszałem się i teraz to pewnie pół nocy nie usnę. - parsknął, całkowicie nie przejmując się ewentualnym niewyspaniem. Jednakże gdy w swojej izbie zwalił się na łóżko, sen zadał kłam jego przypuszczeniu, otulając go szczelnie po krótkiej chwili. Jak przysłowiowy suseł przespał niemal całą noc.

Niemal, bowiem swym wrodzonym zwyczajem zawsze wstawał przed Słońcem. Opuściwszy karczmę ciszej niż mysz, udał się za mury. Potrzebował spokoju, by oddać się swoim codziennym ćwiczeniom. Zawsze narzucał sobie spory rygor, a od kiedy dołączył do Tancerzy Wojny, jego trening stał się jeszcze bardziej intensywny. By być najlepszym z najlepszych, nie mógł zwalniać na swojej drodze nawet na najkrótszą chwilę.

Świt przywitał kończąc ostatni z tańców i czując ożywcze promienie na swojej twarzy. Jego ciało było rozgrzane i gotowe na nadchodzące wyzwania. Żwawym krokiem wrócił do miasteczka, by dołączyć do Alberta i jego przyjaciela na śniadaniu. Zastał ich schodzących do sali jadalnej wyraźnie zaspanych i chyba zmartwionych, prawdopodobnie zauważyli jego nieobecność.
-Pobudka śpiochy! Mamy piękny, słoneczny dzień, więc zrzućcie te grobowe miny, albo sam wam uśmiechy dorobię! - zakrzyknął do nich wesołym głosem i zasiadł przy wolnym stole, czekając aż karczmarz przyniesie im posiłek. Jego rześkość wyraźnie kontrastowała z podkrążonymi oczami członków Reiksguard, a przecież to on poszedł spać później i wstał wcześniej.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline