Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2016, 18:38   #21
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tej nocy na leśnej polance, zebrał się cały tłumek ludzi i nie ludzi. Jak za dawnych lat. Gdy na wiece przybywali okoliczni włościanie i w cieniu posągu Światowita składali ofiary dla swego boga i obiaty dla przodków. I zapewniwszy w ten sposób ich błogosławieństwa, rozsądzali spory, wybierali kniaziów i wodzów na czas wojny. To było jednak dawno… czas chramu przeminął i pamięć o tym zanikła wśród śmiertelników jak i nieśmiertelnych. Jeno drzewa pamiętały i duchy nawiedzające to miejsce. Ale nawet najwrażliwsi z dzieci Kaina nie wyłowiłoby tej subtelnej nuty wśród harmideru odgłosów i emocji wypełniających polanę.
Więc nikt nie dostrzegł iż szum drzew stał się lekko głośniejszy, żywszy, radośniejszy.
Czas wieców powrócił.
Nikt nie dostrzegł. Zresztą kolejna głośna pieśń śpiewana gromkim głosem przerwała rozmowy na polanie.



Głośna i tubalna. Zbliżająca się grupka nie dbała o dyskrecję. A może starała się zwrócić uwagę zgromadzonych wojaków na polanie co by nie być posądzona o podkradanie się. Choć ciężko to i było podkradać się prowadząc kilka wozów wypełnionych towarami, okrytymi płachtami. Prowiant nadjeżdżał!
Nie dla wampirów, a dla ich podwładnych którzy wszak trawą brzuchów nie wypełnią.
Na ich czele jechał stary szlachcic z buławą w dłoni i bukłaku co chwila przytykanym do ust. To on był tym śpiewakiem, a wtórowała mu wolna kompanija szlachciców… szaraczków sądząc po żupanach z podłych materiałów uszytych. Stary szlachcic zauważywszy Zofię podjechał do dziewczyny, żwawo z konia zeskoczył i upadł jej do nóg kłaniając się nisko.
- Przebacz dobrodziejko, że tak długo żem ostawił cię samą. Moja wina waćpanno i bodajbym sczezł jak bezpański pies, gdyby to mi się drugi raz przytrafiło. Ale jak widzisz waćpanno, ostatecznie jednak Szafraniec raczył rozsupłać szerzej sakiewkę i sypnąć monetami. - rzekł z uśmiechem.- I jeszcze udało mi się wyszarpnąć coś dodatkowo ze zbrojowni zamkowej. Oby się szybko nie doliczyli jej braku, bo czyjeś głowy się potoczą.-
Po czym zważywszy, że robi przedstawienie, wstał szybko i szerokim ruchem dłoni z czapką trzymaną w niej przedstawił się.- Wojciech Borucki herbu Hołobok, sługa moje dobrodziejki Zofii z Ulm, takoż jak i tamte urwisy. Odpowiadać będziemy za bezpieczeństwo naszej gołąbeczki jako i za tabor stoim w tej wyprawie. Co prawda jam szlachcic acz ubogi, ale z różnego pieca jadło się chleb i zdarzało mi się kucharzyć za poprzednich królów Polski. I rany łatać.-
Po czym ruszył do jednego z wozów odsłaniając jego zawartość. Mały foglerz i beczułkę prochu, oraz sześć kul do niego. Niewiele, ale i tak posiadanie tej armatki zwiększało siłę wyprawy kierującej się do Smoleńska.


Ten cały harmider po godzinie przyciągnął kolejnego gościa. Tym razem wprost z lasu.


Gangrelka.. to było widać w jej ruchach, spojrzeniu i obliczu. I stroju, niedbale pozszywanych ze sobą szmatek i futer. Tyle co by okryć ciało.. co i tak nie do końca się udawało, bo jej prawy pośladek rywalizował bladością z miesiącem, wystawiony na widok publiczny przez wielką dziurę w odzieniu wampirzycy.
- Borutek! A jużem myślała że cię dawno ubili.- zaśmiała się na widok ghula Zofii.- Widać diabli swego nie biorą.
- Ano nie Swartko.-
zaśmiał się na jej widok Wojciech.- Dobrze cię widzieć w zdrowiu.-
- Byś odwiedził czasem nimfę kochaną, jak mnie zwałeś w czasach swej młodości, a nie całe dnie całujesz dupska pijaw krakowskich. -
odparła Kainitka śmiejąc się głośno i prezentując swe kły… same kły, jak u szczupaka. Po czym zwróciła się do reszty Spokrewnionych.- Swartka jestem. Księciunio krakowski uprosił mnie o pomoc, toteż poprowadzę was duktami leśnymi kawałek, co by nie straszyć wieśniaków i szalchciur zagrodowych widokiem tej wyprawy.-
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 08-03-2016 o 20:23.
abishai jest offline