Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2016, 20:25   #26
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
To było już?
Teraz musiałam rzucić wszystko na jedną szalę, porzucić krzyczącego Marcusa i biec ile sił w nogach. Liczyć na to, że mnie nie zabiją, kiedy już mnie złapią. Bo mnie złapią. Beth mogła mieć szansę, ja i moje krótkie nóżki i brak kondycji? Nie ma mowy.
Z drugiej strony następna okazja może się już nie trafić. Kiedy już przesłuchają mnie tak jak Lindta, pobiją i zgwałcą, nie będę miała sił choćby kiwnąć palcem, nie mówiąc o ucieczce. Strach dodawał mi teraz sił. Desperacja jedyną nadzieją, najgłupszą matką najgłupszych dzieci.
A ja się jej chwyciłam za rękę.

- Zgoda - szepnęłam. Odczekałam jeszcze chwilę, będąc pewna, że ten spacerujący znalazł się najbliżej nas i teraz zawraca, mając do przebycia tę swoją wyimaginowaną drogę powrotną. Wtedy uniosłam się, dając tym samym znak Beth, że czas zacząć. Istne szaleństwo. Ostrożnie i cicho, jak ta szara myszka, za którą mnie mieli w schronie. Nijaka i niewarta zainteresowania. Zbliżałam się do plecaków. Nie myślałam teraz nad niczym skomplikowanym, ze wszystkich sił pragnąc utrzymać nerwy na wodzy. Kazały mi krzyczeć i płakać i tupać z niesprawiedliwości. Przezwyciężałam ją całą swoją wolą, chwytając paski plecaka i zarzucając go na plecy. Kiedy zobaczyłam, że Malkins robi to samo, truchtem skierowałam się ku najbliższym zaroślom.

Nie zaczęłam biec ile miałam sił w nogach, nie od razu. Zachowanie ciszy na początku wydawało się najważniejsze. Zamierzałam się rzucić do szaleńczej ucieczki dopiero za krzakami. I tak zauważą. I tak będą gonić i dopadną.
Lepiej było jednak spróbować niż poddać się już na początku.
 
Lady jest offline