Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2016, 21:44   #29
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Zamek Steinhoff

Baron von Steinberg

Narada lub wydanie dyspozycji, w zależności od tego, kto był stroną tego spotkania, przebiegła bez zakłóceń. Był niesamowicie uradowany z postępu spraw, szczególnie, że czekało go zadanie dowodzenia drużyną niesamowitych osobistości.

Brakowało mu jednak ruchu, fizycznego zmęczenia. Zastój go nużył. Musiał coś z tym zrobić. Czym prędzej przebrał się w ubrania jakie nosił podczas polowań. Szybkie dyspozycję, a kilkanaście minut później wyruszył z zamku na czele swojego zamkowego myśliwego i sokolnika w jednym oraz trójki gwardzistów. Baron miał w zwyczaju polować z Gregorem w każdy tydzień. Zwierzyna nie grała roli. Bełt wystrzelony z kuszy powalał i niedźwiedzia, o ile zostanie wystrzelony w odpowiednim czasie i w odpowiedni punkt.
Baron miał również za zamiar odwiedzić swoje włoście, hołdując zasadzie po pańskiej ręce i koniu tuczonym pod jej opiekuńczym dotykiem. Nigdy jednak nie rozstawał się z swoi mieczem, i takoż było tym razem. Wierny oręż, który posmakował krwi wielu wrogów, spoczywał w pochwie przytroczonej do juków.

Konie waliły całą szerokością drogi wiodącej do zamku. Horst pozwalał sobie na takie rzeczy, niemal tęskniąc za czasami służby wojskowej i rozwiniętego szyku kawalerii.
Pancernego walca, który zmiatał przeciwników.
Pędzili jeden obok drugiego. Kurzy unosił się wysoko, świadcząc o ich podróży

***

Pół godzin później, na ziemiach rodu Steinbergów spotkały się dwie grupy. Jedna należała do barona von Steiberga, druga do księcia Welfa. Dwójka arystokratów miał w zwyczaju wspólnie polować. Była to również okazja do wymiany informacji, bowiem Horst był zaufanym człowiekiem księcia von Welfa.
- Baronie! Długo się nie widzieliśmy. Co u rodzeństwa? Młody Matthias sprawia ogrom kłopotów? - zaśmiał się starszy już mężczyzna. Mimo zaawansowanego wieku, Lothar von Welf miał w sobie wystarczająco siły do pełnienia codziennych obowiązków.

Nim jednak rozmowa zdążyła się rozkręcić na dobre, na spotkanie dwóch grupy wyjechała trzecia. Na jej czele jechał młody i znany w okolicy członek rodu Bildhofenów, Marcus. Co prawda nie należał do głównej linii rodu, a był synem jednego z braci obecnej głowy rodziny Bildhofen, jednak znany był z uporu, buty oraz gorącej krwi. W niczym, może poza wyglądem, nie przypominał honorowych i dumnych Bildhofenów.
A pędzenie na czele sześcioosobowego oddziału, który w dodatku niósł chorągiew rodową niczego dobrego nie świadczyło. Orszak zatrzymał się przed zgromadzonymi.
Marcus obrócił konia, pozwolił zatańczyć na tylnych kopytach, po czym uspokoił zwierzę. Groźnie łypał na baron von Steinberga.
- Steinberg, ścierwo! Wszyscy wiedzą, że jesteś cierniem w boku Bildhofenów, a Twój ród rywalizuje z nami.. dobrze wiesz, że nie masz szans - wyrzucił z siebie potok wściekłych słów. Blond włosy opadały mu na twarz, co wielokrotnie poprawiane było przez szybki ruch ręki młodego arystokraty. Horst spojrzał na niego niczym na idiotę. W hierarchii szlachty, Marcus był niżej niż Horst. To Steinberg panował na swoich ziemiach i odziedziczył tytuł barona. Był wyżej i mógł zażądać podporządkowania się narwanego młodzieńca.
- Twój mały braciszek pozwala sobie na zbyt wiele wobec nas. Jawnie kpi i poniża Bildhofenów, a na taki afront nie możemy sobie pozwolić. - zacisnął dłonie na lejcach konia. Złość niemal kipiała z brązowych oczu szlachcica. - Gdyby nie to, że Matthias jest dzieckiem, a raczej gówniarzem, wyzwałbym go na pojedynek. Cały incydent nadaje się do złożenia przed rodziną książęcą, a tak się składa, że książe von Welf jest tutaj. Dlatego Ty poniesiesz konsekwencje czynów swojego brata!
Energicznie zeskoczył z konia. Wylądował sprawnie, po czym wyszarpnął miecz z pochwy. Była to jawna potwarz i prowokacja wobec barona

Książe von Welf nie odzywał się wcale. Uśmiechał się tylko, co raz spoglądając na stoicką postawę barona. Był pewien, że Horst poradzi sobie bez problemu z zaistniałym problemem. Zarówno pod względem dyplomatycznym jak i wojskowym.


W odpisie podaj deklarację działań Horsta, możesz na początku.

 
Gveir jest offline