Dwa wielkie draby znikały właśnie w alejce, do której wcześniej zmierzały, ale strażnicy chyba powinni być ich jeszcze w stanie dogonić. Johann i Hans ruszyli czym prędzej w pościg, wpadając z rozpędu w gęsty kolorowy tłum przyjezdnych. W całym opóźnieniu tyle było dobrego, że uwaga domniemanych przestępców przeniosła się na alejki przed nimi i po ich bokach, więc strażnicy mogli bezpiecznie opuścić budynek i śledzić ich nie ryzykując aż tak bardzo wykryciem.
Faktycznie po paru chwilach rozpychania się łokciami, co dla Johanna w jego stanie nie było do końca bezbolesne, udało im się dogonić zbójów. Widzieli ich wyraźnie, gdy mijali stragan z dywanami skręcając w następną alejkę. Musieli podjąć decyzję, albo spróbują ich zatrzymać, albo postarają się ich śledzić, ale wtedy oczywiście z każdą minutą rosła szansa, że przestępcy niefortunnie się odwrócą i zwęszą, że ktoś ich śledzi. Szczególnie, że Johann w pobrudzonych, rozdartych szatach kapłana Vereny niekoniecznie wyglądał jak przeciętny mieszczanin.
***
Tymczasem druga część strażników, ta niechętna do przyjmowania na siebie dodatkowych obowiązków, nie wyglądała na skorą do pościgów. W strażnicy, po tym jak opuściła ją młoda kobieta zrobiło się znowu swojsko i spokojną atmosferę psuły tylko rzadkie nerwowe bluzgi rzucane pod nosem przez męczącego się z raportem Rudiego.
Cóż, nie wyglądało na to, by do powrotu Holzkopfa ktokolwiek mógł Kiesce i Gunterowi cokolwiek rozkazać, toteż równie dobrze mogli skorzystać z dnia targowego. Można było też sprawdzić w jakim stanie były trofea z wiwerny, które osiłek zdeponował w bezpiecznym, tylko sobie znanym miejscu w Weiler.
Gdy rozmyślali nad dalszymi krokami zwrócili uwagę na jeden szczegół. Tubus, w którym dziewczyna wiozła wiadomość i który obecnie leżał na biurku koło Rudiego, nie był w żaden sposób zapieczętowany, jak to zwykle czyniło się, by upewnić, że to dopiero adresatowi dane będzie zapoznać się z wiadomością. Ale cóż, wszak Lorelei wspominała, że to zadanie zleciła jej jej "pani" więc zapewne ta robota nie była typową robotą gońca i zaufanie do pracownika było odpowiednio większe. Ciekawe czy po ataku na jej życie sama tam z ciekawości zaglądała?