Saul odkaszlnął i zasłonił dłonią nos. Cokolwiek znajdowało się w tej ampułce z dziwnymi ziołami, działało jak niezłe sole trzeźwiące. Było to jednak coś, co teraz bardzo potrzebował. Jedno pociągnięcie nosem i od razu rozjaśnił mu się umysł, co też znacznie polepszyło samopoczucie.
- Wspaniale - szepnął Feldmann, wciskając korek z powrotem na swoje miejsce. Szklana kapsułka trafiła natomiast do bocznej kieszeni plecaka.
Student uśmiechnął się szerzej i wziął do rąk sztabkę. Przez chwilę oglądał ją z każdej strony, a oczy zabłysły mu w istnej gorączce złota. Nie było mowy, że zostawi ją za sobą. Ta sztabka mogła spłacić jego czynsz, czesne, a i na inne rzeczy by jeszcze starczyło. Nie trzeba więc dodawać, że znalezisko skończyło zaraz w plecaku Saula.
Feldmann zastanawiał się jeszcze przez chwilę, co zrobić z dziwnym sztyletem. Wyglądał jak jakieś pokręcone narzędzie zbrodni psychopaty z horrorów. Saul wziął jednak pokryty zaschniętą krwią sztylet do rąk i zważył go w dłoni. Wedle słów Sophie kręcił się tu niebezpieczny świr. Jeśli Saul miał go spotkać, wolał być w takim przypadku chociaż uzbrojony. Tak wyposażony, Feldmann ruszył dalej.
Pomieszczenie z organami nie zachęcało do przebywania w nim. Odgłos kapiącej wody rezonował w głowie chłopaka, który już prawie sięgał po swoje sole. Powstrzymał się jednak. Nie mógł popadać w skrajność. Zamiast tego przełamie nieprzyjemne wrażenie i rozejrzy się tu trochę. Przyjrzy się organom z bliska i poszuka jakiś skrytek. Może znajdzie tu więcej sejfów i jeszcze więcej złota?
Jeśli nic nie znajdzie, lub coś innego powstrzyma go w wykonywaniu tej czynności, uda się do nieodkrytego pokoju.