Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2016, 18:28   #115
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Przerażająca i paranormalna sytuacja z każdą chwilą stawała się jeszcze bardziej przerażająca i paranormalna. Sama śmierć Arona nie wzburzyła go tak bardzo, jak jego ostatnie, zwierzęce konwulsje. Bruce ogarnęła lekka ulga, kiedy ciało czterdziestolatka w końcu poddało się upływowi krwi i znieruchomiało. Śmierć nigdy nie była czymś dobrym, jednak fakt, że trup nie powstał i nie rzucił się na nich, podobnie jak to zrobił Mount, nieco go uspokoiło. Natomiast działania Johna, choć normalnie mogłyby go odrzucić i zatrwożyć, w tej sytuacji zaakceptował bez słowa skargi. Lepiej było dmuchać na zimne.

Huk jednak nie pozwolił na długie rozmyślania i planowane zebranie opału do ogniska. Paquet wzdrygnął się i zjeżył, czując nadciągające niebezpieczeństwo. Rozejrzał się gwałtowanie, szukając dziewczyn. Wszyscy ruszyli w stronę tajemniczego namiotu, wcześniej należącego do martwych już uczestników spływu. Pospiesznie ruszył, tak samo jak reszta.

- Tu jestem - odpowiedział opanowanym głosem i położył Arise rękę na ramieniu, zaraz po tym jak krzyknęła za nim. - Mówiłem, że będę tuż przy was.

Oglądając się cały czas za Ange i Arisą, Bruce dopiero po chwili dostrzegł obiekt zainteresowania wszystkich zebranych. Zdumiony, jakby na kilka sekund zapomniał o zagrożeniu i chwycił się jedną ręką za głowę, nie mogąc pojąc co tak właściwie się tutaj dzieje. Nie wiedział co było prawdą, a co iluzją. Może to był po prostu dziwny sen? Koszmar?

- Kurwa, to jest nienormalne - skomentował wnętrze namiotu, jednak naraz uprzytomnił sobie o nadciągającym zagrożeniu.

- Nie mamy wyboru, musimy tam wejść - zadecydował. - To coś jest za szybkie, nie uciekniemy, a wygląda na to, że tym razem ognisko i flary mogą nie wystarczyć by się tego pozbyć. Musimy iść wszyscy razem. To coś atakuje gdy jesteśmy rozdzieleni.

Ze zniecierpliwieniem stwierdził, że nikt się nie kwapił by przejść przez “portal” pierwszy. Spojrzał po wszystkich, wyciągnął z kieszeni talizman, nabrał powietrza w płuca i dopiero wtedy zwrócił się do wszystkich.
- No to ja pójdę pierwszy. - I jak powiedział tak zrobił. Schylił się, po czym ruszył w stronę nieznanego.
 
Hazard jest offline