- Się wie, Kieska, się wie. - mruknął z aprobatą mięśniak, robiąc przy tym minę, która mogła uchodzić za wielce konspiracyjną, gdyby nie szeroki uśmiech i nader wyraźne mrugnięcie.
Co prawda godzinę temu strażnicy byli w zajeździe i na szybko opędzlowali miskę kaszy do kompletu z kuflem piwa, ale ani w tym nie było odpowiedniego nastroju, ani czasu potrzebnego by dobrze się rozsiąść, ani namaszczenia właściwego wszystkim konkretnym popijawom.
- Idziemy do "Szylinga". Spodoba Ci się, Kieska. - rzekł wykidajło, gdy obaj strażnicy wyszli już na ulicę - W robocie nigdy nie ma czasu coby się porządnie napić. |