Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2016, 23:55   #215
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Mi się w każdym razie podobalo...

Wizja Dietera:


"Dieter bierze w ręce czarną jak heban kulę i skupiając swoją wolę zagląda do środka. Przez chwilę zupełnie nic się nie dzieje i kiedy rozczarowany już masz zamiar odstawić ją na stół nagle kula rozbłyskuje. Masz wrażenie, że przedmiot zasysa cię do swojego wnętrza. Dotyk przedmiotu sprawia ból jakby była rozżarzonym żelazem, próbujesz go odrzucić, ale straciłeś kontrolę nad swoim ciałem. Masz wrażenie, że zaraz umrzesz, spalisz się, albo twoje serce nie wytrzyma ogromu wrażeń i bodźców, których doświadcza twoje ciało. Kiedy już ci się wydaje, że nic gorszego nie może się wydarzyć wrzask tysięcy demonów wdziera się do twojej głowy. Czujesz jak płonie nie tylko twoje ciało, ale także dusza. Doświadczasz upiornych wizji pochłoniętych walką lub odrażającymi praktykami ciał należącymi z pewnością do demonów, bo tylko istoty zrodzone z czystego chaosu byłyby w stanie egzystować dalej mimo takich deformacji. W pewnym momencie doświadczasz uczucia jakby twoja dusza rozpadła się na tysiące fragmentów i kiedy sądzisz, że to już koniec obraz się klaruje i zaczynasz wreszcie widzieć coś co jesteś w stanie rozpoznać.

Widzisz plac w Obelheim po zmroku. Tak jak poprzedniej nocy jest kompletnie pusty. Z oddali dobiegają cię odgłosy kroków i ściszonej rozmowy. W pewnym momencie w polu widzenia pojawia się czwórka strażników. Kierują się w jedną z uliczek, szczęśliwie w tą w której ty z resztą spiskowców zastawiliście pułapkę. Tak jak było umówione starszy jegomość, który przyszedł do świątyni udając żebraka opatulonego szmatami wychodzi z podcienia jednego z domostw pokasłując. Strażnicy reagują w łatwy do przewidzenia sposób. Uśmiechasz się widząc jak pomyślnie realizuje się wasz plan. Pan Zmian bez wątpienia wam sprzyja.

- Stać, stać w imię hrabiego!

Widzisz biegnących do weterana drabów. Kiedy już mają go dopaść rzucacie się z mroku na nich. Wystrzelony przez dziewczynę bełt przeszywa gardło jednego z nich i ofiara wali się na ziemię rzężąc i trzymając się za gardło. Weteran korzystając z osłony jaką dają łachmany pcha mieczem w pierś zaskoczonego i zdezorientowanego dowódcy. Doświadczenie wiekowego żołnierza daje znać o sobie, cios przeszywa serce a wprawnie przekręcone ostrze w ranie powoduje, że tryska strumień krwi. Pozostali dwaj w zasadzie nie stawiali wam oporu. padli od waszych ciosów jak zarzynane prosięta. Pośpiesznie odciągacie ciała w mrok zaułka i obdzieracie je z mundurów. Przebiera się "stary", Bobo, ty i Hieronimus. Reszta udaje więźniów.

Dochodzicie pod bramę zamku i Ward łomocze we wrota. Po chwili otwierają się. Ufni, że mrok nocy osłania was podchodzicie do tylko dwóch strażników i zarzynacie ich tak jak tamtych. Czujesz podniecenie wynikające z adrenaliny krążącej w twych żyłach i faktu, że dajesz upust swej żądzy krwi. Przebiegacie przez puściutki dziedziniec. Przez nachodzi cię myśl, "Gdzie reszta?" ale odpędzasz ją. "Na pewno śpią". Pozostali chyba myślą podobnie bo biegną równie chyżo co ty. Widzisz uśmiechy na ich twarzach. Kierujecie się w korytarz, który jak wam się wydaje prowadzi do lochu. Widzicie przed sobą kratę "Tak, to na pewno tu." Nim jednak do nich dobiegacie dzieje się coś czego się nie spodziewałeś. Drogę zastępuje wam pięciu kuszników. Stojąc w bezpiecznej odległości mierzą do was spomiędzy krat.

-W tył, w tył! - krzyczy Ward.

Niestety za waszymi plecami słyszycie rumor. Z dwóch bocznych komnat wychodzi dziesięciu kolejnych kuszników i bierze was na cel.

-Na Sigmara, zdradzono nas! - powiedział blady jak ściana Okwist.

Słyszycie przybliżający się odgłos kroków okutych butów. Wreszcie w waszym polu widzenia pojawia się ich źródło. To zakuta w zbroję postać. Nie jest to jednak rycerska zbroja. Symbole chaosu, którymi jest ozdobiona a dokładniej symbole Nurgla uświadamiają ci, że widzisz zbroję chaosu o których kiedyś słyszałeś. Bez wątpienia to pan zamku. Kusznicy zrobili mu trochę miejsca by mógł przejść a ten przeszedł stając w pierwszym szeregu. Patrząc na was najpierw cicho potem coraz głośniej zaczął się śmiać. Jego opętańczy śmiech ucichł po chwili i przemówił zaskakująco spokojnym i ciepłym głosem.

-Wszystko tak jak to nam doniesiono. Nawet nie wiecie jak się cieszę z tego spotkania. Obiecałem obywatelom widowisko z paleniem na stosie a niestety w trakcie igraszek w sali tortur z nieszczęsnego Herr Knabe zostało bardzo niewiele.

- Edmund to ty?! -wydusił z siebie wystraszony kapłan.

-No cóż, w pewnym sensie nadal tak, ale nie do końca. Cieszę się, że wpadłeś Okwist. Spalenie kapłana Sigmara na stosie mogłoby być trochę kontrowersyjne co oznacza, że przed nami długie wieczory w sali tortur. Tak, to będzie cudowne doświadczenie.

Być może powiedziałby jeszcze coś, ale mu przerwano. Łowczyni i Bobo wystrzelili. Dziewczyna ze swojej kuszy a Bobo z rusznicy. Bełt dziewczyny odbił się od zbroi natomiast kula Bobo trafiła w nogę. Przebiła zbroję co spowodowało wypłynięcie żółtej krwi. Kapłan, Ward i starzec rzucili się do szaleńczego ataku. Kusznicy Hrabiego odpowiedzieli salwą z obu stron. Żaden nie dobiegł. Poczułeś jak bełt wbija ci się w plecy a dwa inne w ramię i nogę. Straciłeś przytomność. Potem obraz zrobił się niewyraźny. Przez chwilę znowu byłeś atakowany przez mieszkańców otchłani, kiedy już myślałeś, że to koniec zobaczyłeś, że stoisz na stosie. Rozejrzałeś się. Obok ciebie były jeszcze dwa inne. Na tym po prawej do słupa przywiązany był Markus w poplamionej krwią koszuli i bardzo wynędzniały, natomiast po lewej była dziewczyna. Nie wiedziałeś skąd, ale wiedziałeś, że to ta łowczyni z kuszą, pamiętałeś nawet jej imię, które musiała ci wyjawić w lochu- "Gerta". Była piękna nawet mimo ogolonej do skóry głowy oraz ran i sińców znaczących jej twarz.

Tłum wokół was wył, wygrażając wam. W pewnym momencie zobaczyłeś kata podchodzącego z pochodnią i podkładającego ogień. Suche drewno szybko się zajęło i płomienie zaczęły piąć się w górę. Czułeś, że wpadasz w panikę.

-Nie chcę umierać! -krzyknąłeś wywołując salwę śmiechu wśród zgromadzonych ludzi.

Najgłośniej śmiał się pewien osobnik stojący zaraz z przodu. Wydał ci się znajomy. Skupiłeś na nim spojrzenie i wtedy go rozpoznałeś. To twój znajomy Gunter Heidlund. Ten sam Gunter, który był z tobą w piwnicy w Eastadt. Sprawiał wrażenie jakby bawił się jak nigdy w życiu. Pokazywał cię palcem a kiedy zobaczył, że mu się przypatrujesz pokazał ci niecenzuralny gest po czym odwrócił się i zaczął się oddalać.

Poczułeś straszliwy ból i swąd palonego ciała, twojego ciała"
 
Lord Melkor jest offline