Wnętrze karczmy, oprócz wielkiego komina, oświetlały zawieszone u powały, wypełnione łojem solidne żelazne kagańce. Było więc wystarczająco jasno, by nie obawiała się, że spudłuje.
Z rozmyślnym okrucieństwem wybrała grot z długimi, ząbkowanymi zadziorami, który łatwo i boleśnie rozszarpywał miękkie tkanki. Ten szubrawiec powinien czuć, że umiera.
Kątem oka dostrzegła, jak jedna z dwu postaci w mnisich szatach, siedzących w pobok jej celu, zniknęła przezornie pod stołem.
- Dziw, iż braciszkowie larum nie podnoszą, - przemknęło jej przez głowę. – Ale samym zachowaniem spłoszą mi zwierzynę. A niech to!
Nie miała czasu do stracenia - tylko życie. Jeśli trafi, może czekać ją przeprawa z orkiem, a w walce z tak silnym i dobrze okrytym przeciwnikiem niewielkie miała szanse.
Wzięła głęboki oddech i zacisnęła zęby na promieniu romboidalnego bodkina. Potem w mgnieniu oka płynnie wyprostowała się i zwolniła cięciwę.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 20-03-2016 o 13:37.
|