Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2016, 22:02   #8
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Las pod Sulejówkiem, wczesne popołudnie
Chłopak w skórze złapał Wojtka gdy ten mówił. Unieruchomił ramiona, przygiął lekko do ziemi. Mężczyzna z bokobrodami przez cios wywrócił się o pień drzewa i teraz zbierał się do pionu masując szczękę. Tylko obaj Rosjanie stali bez ruchu, Wasilij nawet oparł się tylko o łopatę. Widać było, że współpraca między mafią, a chłopakami ze Świątyni Opatrzności nie polegała na solidnych gruntach sympatii i przyjaźni.

- Gniew to jeden z siedmiu grzechów chłopcze - Karol podszedł do Sykurskiego lecz nie uderzył, poklepał go tylko po policzku. - Przykazania, to ty miiej sobie w dupie, ale na siedem grzechów to chłopcze uważaj.
- Wszystko? - spytał krótko siwy wchodząc mu w słowo, a mężczyzna w płaszczu tylko kiwnął głową odwracając się.
- Tak khoroszo... - Specnazowiec przyskoczył do detektywa. - Potomu chto ya obeshchal yemu chto-nibudł.
Kilkoma szybkimi ciosami w brzuch i nerki zaznaczył o co mu chodzi. Bił szybko i mocno, był specjalistą, Sykurski zgiął się wpół głębiec targany bólem, nie mógł złapać powietrza.
Jednak pulchny jegomość jaki przed chwilą dostał w szczękę wbił się między nich.
- Gniew i w twoim przypadku ważny Anton. Ba, w twoim to nawet ważniejszy, tedy się hamuj. A choćby i dlatego, że ja widziałem co ty z ludźmi robisz, a on ma być sprawny, tak? Może wam Kleszcza jednak znajdzie.
Specnazowiec odstąpił choć widać było, że gniew w sobie dusił mocno. W środku aż nim kipiał, a w oczach miał coś... Sykurski odruchowo pożałował pasztunów jacy mieli frajdę trzydzieści lat temu z hakiem. Wyglądało to tak jakby siwy składał się z szału i tylko wielkim wysiłkiem woli funkcjonował w wersji 'spocznij' jak w mieszkaniu przy Wiatracznej oraz tu gdy siedział na pniu i pozornie cierpliwie czekał na swoją kolej. Nie zanosiło się na łatwy powrót do tego stanu gdy już spuścił się z łańcucha.
Złapał pulchnego z bokobrodami za gardło kciuk i palec wskazujący wbijając w miękką część przy załamaniach linii szczęki. Uniósł go lekko. Karol wykrzywił twarz w grymasie bólu, wspiął się na palce.
- Gniew straszny grzech - powtórzył tylko, raczej wycharczał, choć ból musiał być wielki. - Ty wspomnij co mówił Rak, w "Sielance". Bałka, ne zabud...
specnazowiec puścił go w końcu i z zewnątrz jakby się uspokoił.

- Bałka mądra, a głupia. Was by szło wyrezać. Sprawny ma być, ot i będzie. Wasilij, przytrzymaj go - Anton wskazał na leżący pień na którym siedzieli jeszcze przed chwilą. I ty też swołocz. Dodał do chłopaka w skórzanej kurtce.
Karol pokręcił tylko głową jakby ze smutkiem ale zrobił przyzwalający ruch. Dwaj mężczyźni przyciągnęli Wojciecha do zwalonego drzewa i usadzili pod nim. "Skóra" naparł na nogi detektywa unieruchamiając je, młodszy z Rosjan odgiął jego ręce do tyłu, ponad głową za pień. Unieruchomił mocnym chwytem i naporem ciała.
- Ty znajesz, ja jako mały chłopak w Olicie widział często czarne wołgi. A i u Malczików z miasta zawsze karasnyj dobry wóz był znakiem pozycji. - Siwy pochylił się nad Sykurskim. - Jak żeśmy tu przyjechali, bez pozycji bez władzy to mołodce Bałki jak to oni, puszczali wsio na dziwki, na koks, na zabawę. Ja nie. Bom się skupiał nad czymś. Nie dojadałem, ale na wóz oszczędziłem. "Mariuszka" stara już, ale sentyment mam - pokiwał głową. - I każden teraz zazdrości, ty znajesz? Są malcziki co mają lepsze samochody co kupili jak tu zaczelim trzymać wszystko w łapach, ale to mój ma duszę. Jaką zdobył moim znojem. Cierpliwość, trud, skupianie się. Tak dochodzisz do celu. Tak tedy ty będziesz sprawny malcziku i się skup. Znajdź mi tego sukinsyna, a jemu wystaw Ernesta. Ty jak się skupisz, to wiele dobra tym sobie i innym bliskim kupisz, wiela. A to, byś to nie zabudił. - Sięgnął po cygaro leżące w trawie pod drzewem jakie zgubił Karol "Bokobrodacz" gdy dostał w pysk. Wasilij drugą ręką odchylił detektywowi głowę i... powiekę lewego oka.
A Anton w nim cygaro zgasił nie bacząc na wręcz nieludzkie wycie bólu.




Świątynia Opatrzności Bożej, Wilanów, Al. Rzeczypospolitej, wczesne popołudnie
- Chyba źle się stało - powiedział mężczyzna z kucykiem patrząc na telefon z jakiego dobiegł ich krótki raport Karola. - Po co słać było Antona?
- Odkupienia dochodzi się przez cierpienie Patryku.
- Ale on chyba faktycznie wmieszał się w to przypadkiem, teraz będzie się mścił.
- "Chyba" Patryku, to słowo klucz. A nie ma takich co bez winy, są tylko mniej i bardziej winni. A i niech mści się, niech nienawiść walczy u niego z miłością, zobaczymy co wygra, wtedy ocenisz.
- Tą jego rodzinę... w razie czego?
- Nie. Karol miał tylko ocenić, czy mu na nich zależy Patryku. Zależy.
- Nie można było inaczej? Anton też o tym wie.
- Pan Bóg rozpozna swoich Patryku i niezbadane są jego ścieżki. Niech wie. A Sykurski niech wie, że Anton wie. To mobilizuje. Zostaw mnie teraz.




Las pod Sulejówkiem, wczesne popołudnie
Karol ze "Skórą" odeszli po tym gdy Anton wypalił Sykurskiemu oko. Bez pożegnania, bez słowa. Jakby obrzydzeni tym, że w ogóle musieli na to patrzeć. Szczególnie pulchny miał coś złego w oczach patrząc na siwego Rosjanina.
Anton i Wasilij zakryli Wojciechowi pozostawione oko i poprowadzili w las, jednak nie doszedł do samochodu choć szli dobrą godzinę. Było to raczej tylko po to by zgubił orientację i nie mógł łatwo trafić na cmentarzyk mafii. Kto wie, kto tam leżał, niektóre wykopki wydawały się nawet świeże.

W pewnej chwili kazali mu przystanąć i poczekać. Nie ruszać się, to ostatnie Wasilij zaargumentował przeładowywaną bronią. Bystry słuch choć zaciemniony bólem wychwycił jakoby jeden z oprawców się rozbierał, jakby pakowali coś do torby, po czym lekkie kroki w las. Jedne? Czy szli obaj? tego nie wychwycił.
Po piętnastu minutach tego upiornego czekania ośmielił się sięgnąć ku opasce i obniżyć ją ze sprawnego oka.
Nie było ich, choć na mchu leżały jego klucze, portfel, komórka.
I paczka fajek jaką detektyw zgubił gdy wzięli go w obroty. Ale bez zapalniczki.
Anton widocznie nie zechciał podwozić go "Mariuszką" na Wiatraczną.
Zostawili go w lesie, a do zmroku zostało z półtorej godziny.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline