Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2016, 22:35   #29
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
- Panienka się nie bulbersuje! - Karczmarz zafalował jak promienie gamma odbite prętem przez wprawnego oprycha z zaułka w mieście Gogoloch. Ewidentnie czuł się zmieszany, pewno za dużo piwa, nalewek, gorzały i zielonej herbaty na raz. - Oczy mam już stare, tutej półmrok, nie odróżniam, w które oczy patrzać. Ale dziękuję za zgodę, pomogę botki zdjąć z denatki - nawet Ci wprawnie pomógł tasakiem, bo z jednej nogi za cholerę sandał nie chciał zejść. Cholerna Altanka zaciskała rzemienie aż do kości. - No i gotowe. To ja się nie narzucam, a w przyszłości zapraszam - piwo na koszt firmy za ten datek! Ale kufel, no góra dwa. Plajtować nie chcę.

Gdy gruby właściciel zaciągnął zwłoki do wesoło chrumkającej obory, zobaczyłaś, że Partridge jest gotowy do drogi! Ahoj, przygodo! Pora porzucić stan ofiary losu gryzącej biedę, jak szczupaki martwego jelenia na dnie jeziora! Chwała, gloria i szmal - już czułaś ich słodki ciężar! Oby, bo jak ich nie trafisz to ktoś poczuje babski szał bojowy...

Partridge i Lucyna:
Wyszliście w mrok gęsty jak gorzała pędzona na trocinach. Dla elfa nie był to większy problem, bo i tak widział tak daleko jak sikał, a jego wyczynem było dotychczas 15 centymetrów w linii krzywej. Dlatego też w pełni zdał się na umiejętności nawigatorskie Lucyny, rozwinięte jak srajtaśma po studiach podyplomowych. Czyli po piętnastu minutach byliście w mrocznej dupie (taka ciemna dupa umiejscowiona w mrocznym otoczeniu). Lucyna oświecała co jakiś czas drogę magicznymi światełkami czy innymi pierdołami, które powodowały lokalne zapłony lasu lub mankietów jej rękawów.

Szlag. Do tego te cholerne wilcy nie chciały odpuścić i gdzieś co chwila przemykały wokół Was. Pewno chciały się pobawić albo zjeść mięso przed snem, jednakże nie to było teraz najważniejsze - misja była do wykonania, a jak ją wykonać, gdy nawet mapa zapodziała się w torebce pełnej cegłówek, broni biologicznej (zużyte podpaski i zasmarkane chusteczki) i przeterminowanych narkotyków al dente? Partridge'owi chodziło po głowie słowo azymut, ale prędzej kojarzyło mu się do z nazwą sklepu dla mięśniaków, którzy z wielodniowych wypraw do lasów przeżyli jedynie melanż w parku miejskim. Nawet Pancernik Bogdan czuł dezorientację, przez co zaniepokojony tłukł w krzesło, które dla odmiany obijało elfowi łydy.

Chuj tam, powiedzieliście jednocześnie, i przystanęliście. Elfka postanowiła przeprowadzić remanent w torebce (znalazłaś półtora dekla i nówkę gumkę do włosów), ale mapa wkręciła się w jakąś cholerną dziurę i wlazła w podszewkę. Cartridge rozglądał się, tak jedynie dla zasady, bo równie dobrze mógł wypatrywać transgalaktycznego atomołamacza gwiezdnego na środku pobliskiej kałuży...

...I wtedy wilcy wyczuli sytuację atakując dwójkę dzielnych, pierwszopoziomowych bohaterów uzbrojonych w dobre chęci i mini arsenał na poziomie batalionu pancernego (przynajmniej elfka, bo Cartridge miał, poza łukiem, krzesłem i pancernikiem, własnej roboty figurkę trolla z modeliny).

Otoczeni, osaczeni i zasmarkani znaleźliście się w środku...no właśnie - w środku, oto całe clue tej mistycznie misternej sytuacji. Wilcy są duże, ewidentnie śmierdzą, a oddechy wskazują na problemy z dziąsłami. Łatwo o jakieś choróbsko, gdy dziabnie taki dziad w zadek, a zakażenie zadka gorsze niż noga uciapana siekierą przez pijanego szwagra-konowała.

No cholera...do tego ziemia pod nogami zaczęła Wam drżeć i to raczej nie ze strachu. Zdecydowanie się trzęsie, ale wilcom to nie przeszkadza w spełnieniu wizji skonsumowania białka, lipidów i cieplutkich flaczków. Jak u babci!



------
Tu moja uwaga, jako Miszcza - prowadźmy styl walki na zasadzie "wykonuję akcje, ale nie przedstawiam pełnego obrazu wydarzeń". W końcu nie jesteście mistrzami feng-szuj czy innego karate (chyba że w stylu gorzelniczym), a każdy cios, unik czy pierdnięcie nie zakańcza żywota przeciwnika w nuklearnej poświacie. No, do dzieła, robaczki!
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline