Gesslerowa strzeliła soczystego facepalma, patrząc na Williama
- Kto wpuścił niedorozwinięte dziecko do kuchni? - spytała pretensjonalnie rozglądając się po ludziach.
- Chyba ewidentnie widać, że się nie czepiam, a grzecznie pytam, ale z daunami rozmawiać to się nie da po prostu. Masz, wyślę Ci smska o treści "Pomagam", stać mnie. Ale na rosołek z lubczykiem to ty nie licz, bo jesteś tak głupi, że pewnie byś się nim zachłysnął - przerzuciła oczami i zaczęła zakładać płaszczyk. Przecież mieli isć w jakieś porąbane góry!
- A jeśli kogoś interesuje, to właśnie bardzo mnie to cieszy! Otóż jakiś chuligan zamknął mnie w piwnicach i pytał o głupie rzeczy, chyba mu się synek zgubił... Franciszek? Fordziszek? Nie pamiętam. Waliłam w drzwi pięściami krzycząć "KURWA! RATUJTA BIGOS!!" , ale oczywiście nikt nie był łaskaw przyjść, ten pinglasz Potter bryle pewnie czyścił i zamiast mieszać kapustę to z Milenką lody kręcił na degustację! Nie to, żebym Milenę o coś oskarżała, ale moja droga - tutaj spojrzała na dziewczynę w miniówce, na pewno jej cipsko skostnieje w tych górach - Popełniasz podstawowy błąd lodziarki, zamiast włoskich, musisz gałkowe robić. - pouczyła ją, gdyż wiedzę gastronomiczną miała tutaj największą.