Gdy nastał nowy dzień krowa Milka zeszła ze swojego pastwiska w kierunku… wysokich i ośnieżonych szczytów górskich. Wyspała się i najadła. Wymiona były przyjemnie puste i gotowe na kolejną porcję tłustego mleka. Zapowiadał się wspaniały dzień i… właściwie taki był, gdyż jak się okazało… dwa trupy leżały, a miasto przy tym nie ucierpiało.
Wprawdzie poczciwa mućka żałowała, że to nie jej specjalnie trute czekoladki nie ukróciły żywota mafiozów, ale nie zamierzała się do tego głośno przyznawać.
Zgarniając po drodze kilka kęsów smacznej trawki, weszła do zamkowej sali obrad, kręcąc zajadle żuchwą i spoglądając po zgromadzonych.
-
Tak wspaniały dzień muuuuusimmmy jakoś uuuuczcić! Przyniooosłam wammm troooochę pralinek.
-
Prooooszę się częstować i nie krępoooować. - ustawiając się w miejscu, gdzie stało kilka przymrożonych chabazi w postanowiła poobserować trochę towarzystwo, przy okazji zjadając późne śniadanko.