Włączenie się mnicha do akcji dało jej nową szansę i nie zamierzała jej zmarnować. Cokolwiek planował braciszek, mógł dać jej dość czasu na poderżnięcie gardła upatrzonej ofierze.
Patrzyła z satysfakcją jak ork szoruje z chrzęstem po podłodze, orientując się, co zamierza, dosłownie w ostatniej chwili. Łoskot walącego się za nią stołu zlał się w jej uszach z trzaskiem roztrącanych statków, gdy lądowała na sąsiednim blacie – na szczęście ten był nowszej i solidniejszej konstrukcji.
Kryjący się za meblem mężczyzna był już niemal na wyciągnięcie ręki. Wtedy zabłysła jej myśl: „A gdyby tak…?”
Do stracenia miała niewiele, a sporo do zyskania. Dzielący ich dystans przebyła lotem błyskawicy, nie dotykając podłogi, przy akompaniamencie spadających kubków i talerzy oraz oburzonych jej bezceremonialnością krzyków. - Jasne! Tylko nadstaw uszu. – wycedziła zimno do draba, lądując w przyklęku tuż obok, a żeby całkiem przykuć jego uwagę przyłożyła mu ostrze kresana do szyi. – Wstań, charcharze jeden, pogawędzimy, - dodała, dla zachęty dociskając sztych dzierżonego w lewej dłoni dolkena do brzucha mężczyzny.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 02-04-2016 o 19:18.
|