Aaaa...Głową tłuc o scianę, że zapomnialam wymienic Neverending Story - jeden z moich ulubionych filmow fantacy
Choc trojka (a moze dwojka...to co sie dzialo we wspolczesnosci) juz byla srednia. Ale moge sie pochwalic, ze bylam tam, gdzie go krecili i mam nawet zdjecie na Falco
(chyba tak sie ten pies latający nazywal...?)
Z sc-fi kiedys widzialam jakis dość stary film, nie pamietam tytułu, ale bardzo zapadło mi w pamięć, jak mikro-kosmiczne stworki, wielkosci chyba bakterii nazywały ludzi "wielkie bukłaki z wodą''
Całkiem slusznie zresztą.
Mogę chyba też z czystym sumieniem polecic Highlandera - czyli u nas 'Niesmiertelny' (jakby to przetlumaczyli 'góral' czy cos w tym stylu, to faktycznie glupio brzmi) - chyba pierwsza (z czterech) część byla najlepsza... I Sean Connery tam wymiata
. Oraz piosenka tytułowa Immortals (albo 'Princes of the Universe; nie wiem, ktory tytul jest prawidlowy) by Queen !! Serial też był niezły, leciał swojego czasu bodaj na TV4, ale to rzecz gustu.