Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2016, 23:26   #1
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Dragon Age - Cena Zdrady



Zamek Redcliffe, Ferelden. 9:30 Smoka.



Teagan Guerrin nerwowo przechadzał się po komnacie, którą obecnie należala do króla Cailana.
- Panie czy uważasz, że to był naprawdę rozsądny wybór?

Władca Fereldenu początkowo wydawał się nie słyszeć pytania mężczyzny, wpatrując się w milczeniu w ogień tańczący w kominku. Po chwili jednak przerwał ciszę wzdychając głośno.
- A jaki mieliśmy wybór drogi wuju? - Powiedział, wciąż nie patrząc na swojego rozmówcę - Northwall jest bardzo ważnym ośrodkiem gospodarczym dla całego Fereldenu, a kto go kontroluje, kontroluje praktycznie cały Północny Trakt... Lord Waynear nie podjął jeszcze decyzji kogo poprze i musimy spróbować wykorzystać każdą szansę, aby go przekonać.

Arla jednak nie przekonywała ta argumentacja.
- Ale dlaczego wysłaliśmy akurat obcych? Udałbym tam osobiście jeśli powiedziałbyś jedno słowo!

- Jesteś potrzebny mi tutaj drogi wuju... Sam wiesz jak wygląda sytuacja - Powiedział cicho.

- Ale czemu powierzasz wszystko w ręce obcych! Jest wielu zaufanych ludzi, którzy z chęcią wykonali by każde twoje polecenie...

Król powoli obrocił spojrzenie na Guerrina.
- W najbliższym czasie będę potrzebował zaufanych ludzi jak nigdy i chcę wszystkich mieć pod ręką, gdy to wszystko naprawdę się zacznie. Poza tym... - Zamyślił się - Wysłałem tam osobę, której również ufam.

Arl nawet nie starał się ukryć swojego oburzenia.
- Mówisz... O nim? Przecież to człowiek znikąd! Znasz go zaledwie od miesiąca i już obdarowujesz go swoim zaufaniem?! Przecież nic o nim nie wiemy!

Król Theirin grzmotnął pieścią w stół uciszając swojego wasala.
- Ten człowiek znikąd był jednym z tych, którzy nie porzucił mnie i był razem ze mną, kiedy wielu innych uciekło! Zawdzięczam mu życie i TAK - darzę go swoim zaufaniem i szacunkiem! - Wrzasnął król i znowu skupił spojrzenie na kominku.

Arl spuścił wzrok zawstydzony.
- Wybacz panie, że o tym wspomniałem... Czy jestem potrzebny ci do czegoś jeszcze?

Cailan nawet na niego nie spojrzał.
- Nie, to już wszystko - Powiedział chłodno.

Gdy usłyszał odgłos zamykanych drzwi odetchnął głośno i ukrył twarz w dłoniach.

Nic nie było takie jakie powinno być. Plaga, która miała zostać unicestwiona przesuwała się od południa Fereldenu, a jego zaufany generał i teść aktualnie okupował stolicę, roszcząc sobie przy tym prawa do tronu. Dodatkowo od czasu bitwy nie miał żadnych informacji od swojej żony i nikt nie wiedział czym dokładnie się zajmuje i czyją stronę popiera.

'Zdrajca' - najczęściej takie słowa były wypowiadane przez ludzi Mac Tira na temat Cailana. Króla jednak najbardziej nie bolało samo kłamstwo, a fakt, że w jego królestwie byli ludzie skłonni w nie uwierzyć i gotowi wziąć stronę Loghaina. On sam nie mógł pojąć, jak ktoś taki jak teyrn mógł wysuwać takie oskarżenia - miał odprawić Anorę i przypięczętować sojusz z Orlais poślubiając Celeste? Ferelden zbyt długo walczył o swoją niepodległość i nie zamierzał uzależaniać go z powrotem od Cesarstwa.

Na chwilę obie siły w państwie miały zbliżony potencjał i naprawdę niewielu szlachciców nie opowiedziało się jeszcze za żadną stroną - dlatego tak ważne było przekonanie Lorda Wayneara. Sam ród Waynearów nie miał być może najdłuższej historii w Fereldenie, ale umiejętności kupieckie głów rodu i bardzo korzystne położenie siedziby przy Północnym Trakcie, sprawiło, że w ciągu paru pokoleń zostali jednym z najbogatszych.

Prawda była taka, że pomimo słów wypowiedzianych wujowi, aktualnie ufał tylko garstce osób i dużym ciosem było wysyłanie jednej z nich na tą właśnie misję, jednak wierzył, iż było to konieczne i miał przeczucie, że Marcus odegra bardzo dużą rolę w negocjacjach.



***



Trakt Północny, Ferelden. 9:30 Smoka.


Podróż trwała już kilka dni i dała się we znaki wszystkim.

Redcliffe i Northwall dzieliło wiele kilometrów, a ze względów bezpieczeństwa ich karawana podróżowała głównymi traktami. W związku z panującą w kraju wojną król Cailan zadecydował, iż wyśle razem z nimi w charakterze asysty i eskorty dziesięciu rycerzy, którzy pomimo tego, iż wozy znacznie spowalniały wędrówkę, jak do tej pory nie okazywali żadnych objawów zniecierpliwienia.

Nie znali się wcześniej i do Redcliffe przyjechali z własnymi sprawami, jednak zaistniala sytuacja zmusiła ich do zostania towarzyszami podróży chociaż przez te kilka dni - łączyła ich wspólna misja, chociaż każdy miał własną motywację, aby się jej podjąć.

W pierwszym wozie znajdowała się bardzo ciekawa para: młody milczący mężczyzna w kirysie straży królewskiej i młoda krasnoludka, która zasypywała go niekończącymi się pytaniami, na które jej rozmówca odpowiadał bardzo wyczerpująco i bez okazywania jakiegokolwiek zniecierpliwienia, wskazując jednoznacznie na gruntowne wykształcenie jakie otrzymał jak i doświadczenie w przekazywaniu swojej wiedzy innym. Jednak nawet pomimo rozbudowanych odpowiedzi nie był w stanie zaspokoić głodu wiedzy swojej towarzyszki.

Drugi wóz był okupowany przez wyniosłego mężczyznę i jego elfią towarzyszkę. Postronny obserwator mógł od razu zauważyć, iż mężczyzna przywykł do życia w wygodach i nawet najmniejszy wybój na drodze (pomimo masy poduszek znajdujących się wkoło) powodował u niego grymas irytacji i co jakiś czas rzucał dość niemiły epitet w stronę woźnicy, który konsekwentnie z kamienną twarzą znosił kolejne obelgi, starając się myśleć tylko i wyłącznie o zapłacie jaką dostanie, kiedy cała podróż się już zakończy. Elfia kobieta była zdecydowanie bardziej stonowana niż jej towarzysz i przez całą drogę nie odzywała się zbyt dużo, raczej w ciszy słuchając tego co tamten miał jej do powiedzenia. A mówił dużo.

W ostatnim wozie znajdowała się samotna kobieta, która w ciszy obserwowała otaczającą ją okolicę, ściskając w rękach list od starego przyjaciela i uśmiechając się nieznacznie. Widać było, iż pomimo, że na pozór najbardziej spokojna, to ona najszybciej chciała osiągnąć cel ich podróży. Od czasu do czasu, starając się zabić czas w trakcie podróży, wyciągała ze swoich rzeczy notes i pogrążała się w zupełnie innym świecie, tracąc całkowicie kontakt z rzeczywistością.

- Rozbijamy obóz! - Krzyknął przewodnik karawany, który podróżował obok woźnicy w pierwszym wozie, i natychmiast z wozów wyskoczyli młodzi pomocnicy przygotowując wszystko do noclegu - Za chwilę się ściemni i nie będziemy mogli już dalej podróżować! Jutro w południe powinniśmy w końcu dotrzeć do Northwall!
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline