Uruk przyglądał się swoim dłoniom. Obserwował swoje mocne, twarde, toporne paluchy i myślał. Wbrew pozorom potrafił myśleć całkiem sprawnie i efektywnie, tak więc gdy dyskusja przy stole rozgorzała na dobre topornik był przygotowany.
Pozostali wdali się w gorący dyskurs, nikt nie zwracał na niego uwagi. I dobrze. Drużyna przywykła do milkliwości Uruka. Co nie znaczyło, że mężczyzna nie potrafił mówić. I planować.
Głęboki głos topornika wprawił w drżenie wszystkie przedmioty w okolicy.
-Krowa Knuta...to akurat zlecenie nie jest nic warte. Skoro mućka zwiała do lasu to już z nią pewnie złowieszcze wilki tańcują. No i nagroda w żarciu. Polowanie...to już brzmi lepiej. Moglibyśmy zarobić uczciwy grosz, nakarmić mabari i dzieciaki z wioski. No i zrobić zwiad czy przypadkiem goblinom i koboldom coś głupiego do łbów nie strzeliło. A ziółka...nie znam się, na ziołach znaczy się, ale to zlecenie wygląda chyba najlepiej. Przednówek się zbliża - Uruk umoczył wąsy w piwie - Znowu baby i dzieci będą chorować, a na bagnach można zaznać chwały - to ostatnie było wyraźnie skierowane do co bardziej bohaterskiej części drużyny - Możemy zarobić uczciwy pieniądz i przysłużyć się wiosce. Tak, z tych zleceń ja osobiście poszedłbym na bagna po zioła dla Aldony.
-A jeśli chodzi o szczurki, to mabari nie nażrą się kilkoma szczurami. To już lepiej urządzić w lesie polowanie z nagonką i przywlec do domu kilka jeleni.
-O kryształach nie ma co mówić. Nie mamy nikogo komu mogłyby się przydać, a ten alfonsik Vahren oszwabi nas za pierwszym podejściem.
Słowa i myśli płynęły swobodnie. Pod koniec Uruk niemal się uśmiechnął ocierając piwną pianę z krzaczastej brody.
-Jeśli mnie pytacie, to chodźmy po zioła i niech to pójdzie całej osadzie na zdrowie.
Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 05-04-2016 o 15:11.
|