Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2016, 21:19   #8
Umrzyk
 
Umrzyk's Avatar
 
Reputacja: 1 Umrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skał
Nie roztrząsała tego, czy Vahren mógłby ich oszukać, gdyby faktycznie wybrali się po kryształy. Przez myśl dziewczynie nie przeszło, żeby tak szybko gdybać o ewentualnych zyskach - skóra cała, niedźwiedź nadal żywy. Siedziała nad pustym już kuflem, popatrywała na towarzyszy i w rozmowie udział brała cokolwiek marginalny, nie zdążyła się rozgadać. Na razie pozostawała świadoma czynionych ustaleń i od czasu do czasu głaskała łeb psiny, która trochę natarczywiej upomniała się o uwagę. Lila nie była zachwycona karczmą (być może w tym samym stopniu, w którym Rurik ucieszył się z obecności kolejnego futrzaka) i dawała do zrozumienia druidce, że właściwie mogłyby już wyjść na zewnątrz, bo rozmawiać można i na świeżym powietrzu. Demonstracyjne ziewnięcie, takie z kompletem zębów, nie doczekało się upragnionego efektu - Tiva była dziś po prostu wyjątkowo niedomyślna. Albo nawet tego nie zauważyła - myśli półelfki odfruwały bowiem w kierunku nie do końca zgodnym z właściwym tematem spotkania.

- A nie wiesz może, czy Vahren podzielił się tym pomysłem z kimś jeszcze? - wtrąciła, kierując pytanie przede wszystkim do Schanpela. Zapędów do bohaterowania nie wydobyłyby z Tivy niechby i zastępy inspirujących historyjek. Lubiła ich słuchać, wykosztowałaby się na kufel piwa, by poznać kolejną... ale niektórym zwykłej opowiastki było dość. A pająki nie wadziły dziewczynie w najmniejszym stopniu, dopóki nikt tam nie lazł, wszystko było w normie. Pomysł zarabiania na kryształach wzbudzał ostrożną niechęć, poniesienie ich w świat wydawało się lekkomyślne - jeśli to takie cenne, to pewnie przyciągnie do Viseny obcych - i o ile wyprawa w celu eksploracji jaskini została przez nią zaklasyfikowana jako odległa i mało prawdopodobna (wszystkie zdolne do pracy ręce przydawały się na miejscu), to już inicjatywa kilku narwańców, prawdopodobnie tragiczna w swoich przyszłych skutkach... To już było czymś, czemu chciała przyjrzeć się bliżej. Vahren coś długo trzymał się wioski, przecież zwykle znikał po stopnieniu pierwszych śniegów. Pokręciła głową, na usta wypłynął wesoły uśmiech - możliwe, że związany z piwnym deszczem, przy którym dziękowała Tymorze za to, że zatraciła nawyk bujania się na tylnych nogach krzesła - i najwyraźniej uznała, że wróci do kwestii kryształów później.

- Co do zbierania ziół, proponuję wybrać się tam jutro. Wyprawa na bagna to kilka godzin w jedną stronę, kilka kolejnych na poszukiwania, do tego droga powrotna. Przygotujmy się do tego, przemyślmy, co zabieramy ze sobą i spotkajmy się w umówionym miejscu. Może nie o samym świcie, ale znacznie wcześniej, niż dziś - oparła łokcie na stole, podparła głowę rękami i beztrosko kontynuowała - a do przystani mamy dwa kroki, polowanie na szczury wymaga zachodu najmniej. Nie mówię, że pójdzie z górki - uśmiech blondynki wyraźnie się poszerzył, czyżby na myśl o godnych bohaterów komplikacjach? - ale powinniśmy dać sobie radę, nie?

- Karmienie mabari - zawiesiła na chwilę głos - czyli wypadałoby spytać Warsa, czy przypadkiem nie próbował podtruwania szczurów. Skoro zdążyły pozagryzać koty, mógł już sięgnąć po metody inne od pułapek - tak na wszelki wypadek. Marnowanie drogiej substancji na szkodniki mogło być przerostem formy nad treścią (najęcie do tego drużyny z pewnością było znacznie mniej kosztowne), ale nie przemilczała tego. Nawet, jeżeli znalezienie w Visenie trucizny z prawdziwego zdarzenia graniczyło z cudem. - Pułapki. Możemy jeszcze spróbować rozstawić jakieś sidła i liczyć, że coś w nie wpadnie, kiedy będziemy szukać ziół, przy pewnej dozie szczęścia będzie czym nakarmić psiaki - powiedziała, co miała do powiedzenia.

To, że wyzwania stojące przed drużyną nie były specjalnie "bohaterskie", z perspektywy półelfki wcale nie było ich wadą. Może nie rwała się gorliwie do sławy, chwały i bogactwa, ale na odciągnięcie uwagi od domu i zmian spowodowanych nagłą śmiercią wioskowego maga nadawały z naddatkiem. Jeżeli znajdzie się dzisiaj trochę czasu, miała zamiar bliżej zainteresować się kwestią pomysłu Vahrena. Sprawdzić, czy ktoś tego nie podchwycił. Nie od razu zabraniać, na pewno nie iść z tym wyżej - jeszcze kilka lat temu w takiej sytuacji na pewno zrobiłaby na przekór, zakazy nigdy nie wydawały się Tivie skuteczną metodą - ale zwyczajnie wybadać grunt. Mieć oczy i uszy otwarte.
 
Umrzyk jest offline