Elf popatrzył się na szelmę karczmarza. Niedoczekanie twoje oskubać tą miłą dziewuszkę. Rozumie, chcesz zarobić, ale ja ci nie dam zarobić więcej niż ci się należy.
-Nie ma problemu, ja ci rozmienię.
Po czym wyciągnął dwadzieścia srebrnych monet i zabrał złotą koronę Kory.
-Teraz nie powinieneś mieć problemów z wydaniem.
Dał mu jeszcze miedziaka.
-Ja też poproszę jedno piwo. Tylko nie jakieś siki, piwo mówię.
Wiedział, że zawsze jak karczmarza trochę postraszyć, to zaraz się lepiej postara.
-Chcesz spróbować? To niby jest tytoń, ale wydestylowany metodą mego rodu w ten sposób, że nie jest niezdrowy i dobrze smakuje. Nie krepuj się, przecież częstuje, nie musisz się martwic o zapłatę, jak u stosujących takie sztuczki jarmarcznych kupczyków. Nikt poza moją wioską tego jeszcze nie palił, ale żal mi by się zmarnowało.
Podał jej fajkę. Dym był bardzo gęsty. Karczmarz w końcu przyniósł zamówione piwo i Haldir zapytał:
-Pokazać ci coś śmiesznego? A dobra tam, itak pokaże...
Po czym zaciągnął się dymem z fajki i wypuścił go delikatnie do kufla po piwie. Dym wyglądał dokładnie tak samo, jak jakiś płyn. Nie był nim, ale uczucie pozostawało. |