Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2016, 13:31   #4
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Dzień jak co dzień, mogłoby się wydawać. Po porannym śniadaniu i naprawianiu starego czajnika, którego chyba tylko ona używała, ale z niewiadomych przyczyn, co noc się „samoistnie” rozwalał. Xiu z braku lepszego zajęcia, siedziała w siłowni. Jeśli nie podnosiła ciężarów, to biegała na bieżni lub udawała, że stara się pobić personalny rekord robienia pompek jedną ręką. Gdy ktoś do niej zaglądał w poszukiwaniu bliżej nieokreślonego „czegoś”, szybko przeganiała go spojrzeniem ciemnych czerwonawych oczu, które zdawałyby się jakby szukać przeciwnika do sparingu.

Oczywiście nie oznaczało, że dziewczyna chciała tłuc każdego kto się napatoczy. Można ująć, że to była jej naturalna uroda. Groźna, nieprzystępna i bojowa. Ci, którzy znali ją dłużej, wiedzieli, że różowo-błękitne włosy, jakie aktualnie miała, nie były wyrazem buntu ani kolorami ostrzegającymi przed niebezpieczeństwem, a jedynie nieudolnym zabiegiem, podkreślenia pierwiastka kobiecości w tej wielgachnej kupie mięśni, jakim wszystkim się jawiła. Groźny wyraz twarzy i męski, żołnierski chód był raczej polem ochronnym, otaczającym niepewną całkiem dziewczęcą osobowość.
Zamiłowanie do wszelkiej broni, wybuchów i odrzutów o ogromnej sile rażenia to… tylko niegroźne hobby. Wcale nie była uzależniona od militarnych nowinek, wcale się nie uśmiechała przy rozpieprzaniu przeciwnika w drobny mak i wreszcie, wcale się nie śmiała, opętańczo, na tle wybuchów, które sama spowodowała.

Gdy czas zabawy w minisiłowni dobiegł końca, Xiuxiu wytarła pobieżnie twarz i ciało ręczniczkiem, który w jej dłoniach wyglądał, na wyjątkowo malutki, a następnie udała się do „kajuty” by przebrać się w bardziej reprezentacyjny strój, jakim była jej ukochana, full wypasiona, wielgachna zbroja, w której wyglądała niczym kosmiczny, zabójczy, pancernik, którym była.
Po drodze, oczywiście musiała wpaść na Dave’a, bo jakżeby inaczej. Uważając by nie stratować na wejściu mężczyzny, jak to miała w zwyczaju, uśmiechnęła się półgębkiem, w geście triumfu.

***

To, że nikt nie wyszedł im na spotkanie, było „normalne”, klienci mieli swoje fanaberie, może chcieli być tajemniczy, może obawiali się rozpoznania, może po prostu mieli taki kaprys i już. Xiu nie widziała powodu, by wnikliwiej analizować zaistniałą sytuację, do czasu, aż hologram nie zaczął się powtarzać, niczym zacięta płyta.
Olbrzymka, rozejrzała się po pomieszczeniu, marszcząc groźnie brwi. Coś było nie halo, a ona nie miała swojego „deszczowego’ guna pod ręką, co tylko dodatkowo ją mierziło. Chętnie zdzieliłaby tą mdłą flądrę po pysku, gdyby ta nie była wyświetlana. Na szczęście panienka umilkła, nastała dłuuuuga i niepokojąco dziwna cisza.
Leena jednak miała łeb na karku, dobrą intuicję i duże doświadczenie. Szybko więc powściągnęła odpowiednie kroki.
Mysz zaczęła działać i choć z początku wyglądało, że zaraz zostaną rozstrzelani w drobny mak, udało jej się wyłączyć zabezpieczenia w bazie.

- Dobra robota gryzoniu. - różowowłosa, powstrzymała chęć, klepnięcia szczura w ramię, dobrze wiedząc, że mogłaby go w ten sposób uszkodzić. Magiczne słowo „broń” dźwięczało w uszach pancerbaby, która z łomotem wróciła na statek po swoje ukochane dzieciątka. Radując się nastałą chwilą, która przyćmiła ssące uczucie niepokoju.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline